Translator

Polub mnie :)

Szukaj na tym blogu

wtorek, 31 grudnia 2013

Kończymy rok 2013

I tak dobrnęliśmy do końca roku.  Nie będę teraz  robić rocznego podsumowania, niedługo mija rok odkąd zainteresowałam  się rozwojem osobistym więc w lutym podsumuję rok mojej pracy. Na pewno nie był to zły rok, kończymy go w miłych nastrojach, jednocześnie z wielką  obietnicą samych cudownych chwil 2014.
Dla mnie to nowy rok wyzwań i wiele pracy nad sobą, obudziłam się  z jakiegoś życiowego letargu wiem że już nic nie będzie tak jak dawnej. Jestem z natury upartą osobą i jak się na cos uprę to nie ma siły.
Tak więc wielkie podsumowanie - 23 lutego 2014

niedziela, 29 grudnia 2013

Techniki wizualizacyjne- Hewitt

Do książki "Rozwój zdolności parapsychicznych" powrócę nie raz. Jak pisałam wcześniej autor podaje niezwykle proste techniki wizualizacji, już dawno temu Budda powiedział:

" Jesteś tym o czym myślisz" a przysłowie chińskie: " Jeden obraz znaczy więcej niż tysiąc słów."

sobota, 28 grudnia 2013

Nowe postanowienie

Dziś napiszę o moim postanoweniu. Silva radzi żeby wyznaczyć sobie jakiś termin realizacji kiedy ma się wydarzyć to o czym myślimy. Zauważyłam że nie jest do dla mnie dobre, tak jak było z tatą , wyznaczyłam dzień denerwowałam się dzień przed a nawet wcześniej , im bliżej terminu wzrastał mój lęk i napięcie a to wcale nie służy wizualizacji i realizacji celów. Postanowiłam , że nie będę tego robić a wolę radośnie oczekiwać na spełnienie , zresztą teraz staram się dodawać na koniec medytacji taką formułkę :

piątek, 27 grudnia 2013

Cuda - dziwne zbiegi okoliczności

Dziś taki luźny post. Nie sposób tego wszystkiego zapamiętać , więc będę spisywać dziwne zbiegi okoliczności - są one też w zakładce u góry "Pomoc drugiej strony"


czwartek, 26 grudnia 2013

Sny, sny, sny....

Sny zalewają mnie każdej nocy :).  Problem jest ogromny z interpretacją, staram się po przebudzeniu je trochę przeanalizować ale chyba i tak nic z tego nie wynika. Na kursie Kasia mówiła o doktorze chirurgu - onkologu , który był bardzo obcesowy dla swoich pacjentów, po czym jak się zmienił , wyszedł do nich , pozbył się uprzedzeń , pacjentów zaczął przyjmować nie zza biurka tylko wychodził do nich i zgolił głowę na łyso. Propagował wizualizację w procesie zdrowienia. I wiecie ja mam tą książkę , książkę którą dostałam 19 lat temu 4 września 1994 roku na urodziny od koleżanki, w tragicznym dla mnie momencie gdy nie znalazłam się na studiach medycznych o których marzyłam od dzieciństwa, papiery leżały złożone na akademii medycznej a ja nie pojechałam na egzaminy, poszłam na zupełnie  inne studia , które jakimś cudem skończyłam. Jaki to dziwny los gdy po tylu latach, czytam ponownie tą ksiażkę...

wtorek, 24 grudnia 2013

Wigilia

Dziś Wigilia- magiczny czas. Co by tu napisać. Teraz mam sny codziennie , najwięcej zapamiętuję 2. Myślę że skoro tak dobrze idzie, patrząc na to że nie tak dawno grube tygodnie i miesiące nie pamiętałam żadnych snów - czas teraz na programowanie snów. Zabiorę się za to w najbliższym czasie. Tatę wizualizuję zdrowego, i za każdym razem przesyłam mu energię miłości jak uczyli na kursie. Jestem trochę zrezygnowana bo mam usilne uczucie , że fizycznie jest zdrowy , nie odczuwam blokad.

niedziela, 22 grudnia 2013

Nowa książka - Hewitt

Skończyłam czytanie książki jak w tytule. fantastyczna, oderwałam się na chwile od książek Silvy, żeby przekonać się czy to wszystko prawda no i prawda :). Hewitt daje konkretne tematyki wizualizacyjne jak rozwijać swoje umiejętności, to książka do której nie raz powrócę. W sumie to co robię do tej pory to podobnie jak on pisze żeby przez wyobraźnię rozwijać się , niewątpliwie zastosuję jego wskazówki,  dla mnie facet genialny.

piątek, 20 grudnia 2013

Mini sukces - premia K.

Ostatnio pisałam tak:


A ostatnio miałam taki przebłysk, Krzyś rano powiedział, że go lewa ręka swędzi. A po południu taki przebłysk informacji: dostanie premię roczną. Hmm zobaczymy, a ja wogóle o żadnej premii nie myślałam, tym bardziej jakieś rocznej.


środa, 18 grudnia 2013

Sesja 17.12.2013

Wczoraj zapytałam tatę czemu nie chce iść, odebrałam informację , że nie chce, bo tu chodzi sprawnie a tam nie, więc mu klarowałam że jak wróci to wróci też jego sprawność. Po czym pożegnał się ze mną i zaczął się oddalać aż zrobił sie taki mały i zniknął. Cieszy mnie to że nawiązałam z nim nić komunikacji. Myślę , że z czasem dojdziemy do wspólnego porozumienia.  :)

wtorek, 17 grudnia 2013

Po 16 grudnia 13

No i co , i gucio , tata nie ozdrowiał ,  wczoraj widziałam, że proces leczenia jest zakończony, nogi zdrowe, ale powiedział, że nigdzie się nie wybiera bo mu tu dobrze. Yyyyy nie wiem co z nim robić. Wczoraj był w tym samym dresiku i tym razem w białych adidasach.

Odchudzanie póki co dupa, waga w górę. Jakoś nie wierzę w te jednodniowe cuda o których piszą w książkach. Ale...

piątek, 13 grudnia 2013

Sesja 12.12.13

No niesamowite miałam dziś sen i go pamiętałam :) tak po krótce sniło mi się że Krzyś przyszedł z jakimś chłopakiem , jednego dnia, potem na na następny  ja akurat byłam w domu i nakryłam stół tak świątecznie z białym obrusem i czerwonymi dodatkami , może to taka analogia do świąt. Tylko ten chłopak był taki sam jak Krzyś, musiałam się im z bliska przyjrzeć , żeby ich rozróżnić. Obydwaj byli w eleganckicch służbowych mundurach, wysocy i eleganccy, śniły mi się  jeszcze inne rzeczy ,ale chyba nieistotne.

czwartek, 12 grudnia 2013

Sesja 11.12.13

Jestem spokojna, wyciszona tak jakbym cały czas była w alfie. To jest mój czas, okres świąteczny, wyciszenia, spokoju, czytania. Zamówiłam nową książkę  "Kurs rozwoju zdolności parapsychicznych. Metoda Free Soul ". Muszę się opanować z tym kupowaniem , bo rok będę czytać , ale tą chciałam, bo chcę rozwijać swoje umiejętności.

środa, 11 grudnia 2013

Sesja z nową muzyką

Wczoraj kupiłam muzykę synchoronizujacą półkule, doczepiłam zakończenie i wyszło 30 minut no i muszę stwierdzić ,że było trudniej niż na poprzednim utworze, jednak te przejścia w starym trochę mnie wybudzały tutaj jest utwór  w ciągu tylko ja go potem nie słyszę , nie zwracam uwagi. Po krótkich chwilach miałam już różne obrazy czyli bardzo szybko zeszłam nisko chyba do thety. Trudniej mi było więc  wizualizować , ale odpychałam te obrazy bo powtarzałam sobie , że muszę wizualizować cele. Kogoś tam widziałam siedział jakiś chłopak/mężczyzna pisał coś dużym długopisem i mówił coś do mnie, wtedy  pamiętałam chyba ale po sesji już nie. Ale myślę że to dobry wstęp do rozwijania kontaktu z podświadomością , pewnie w miarę  ćwiczeń, te obrazy będą bardziej do zapamiętania  a wtedy jestem już  o krok do prawdziwych doradców. I tak zrobiłam duże postępy, mam nadzieję ze potem będzie wszystko szybciej.

wtorek, 10 grudnia 2013

Sesja 09.12.2013

Wczoraj na sesji podczas wizualizacji zobaczyłam siebie wysoką, zgrabną , szczupłą. Byłam  ubrana w fajną spódniczkę w kratkę i taki beżowy sweterek we wzorze grubego ryżu z wykładanym kołnierzem. Bardzo ładnie wyglądałam. Jak zwykle wizualizowałam tatę przy pomocy ekranu energii. W sumie mam wrażenie że już nie ma co leczyć i nie wiem co z tatą robić.

poniedziałek, 9 grudnia 2013

Sesja 08.12.13

Mam już ustalony rytm - sesje niedziela - czwartek włącznie. Piątek i sobota jest wolna ponieważ dzieci hasają i nie mam mowy żeby się skupić. Znowu te 28 minut zleciało jak 5. Teraz próbuję sobie wmówić i mojej podświadomości, że energia z ekranu wyobraźni jest energią leczniczą, która leczy. Bez problemu zapalam ekran, który się nagrzewa i robi się świetlisty i przykładam moje dłonie, mam też drugie wrażenie, że nie powinnam nimi dotykać , a jedynie przesuwać ręce w małej odległości od chorego miejsca, wtedy te wiązki energii płyną do niego.
Mam takie wrażenie że nie mam już co leczyć taty, że on jest zdrowy, nogi są normalne, datę ozdrowienia wyznaczona jest na 16 grudnia czyli za tydzień, teraz tylko wzmacniam go energią i tyle.  Jeśli nic nie nastąpi tego szesnastego , to nie wiem co dalej robić...

środa, 4 grudnia 2013

Ekran energii

Drugi utwór jest ok, już sama bez problemu wchodzę w alfę. W sumie łączę trzy palce 333-222-111 i siup jestem w laboratorium. Tak się zastanawiam czy pomogę tacie, bardzo dużo poświecam mu czasu tam na dole. Jeszcze wczoraj gdzieś w  obrazie ta lewa noga utykała czasami, ale czułam , że obydwie są partnerskie.

wtorek, 3 grudnia 2013

Sesja wieczorna

Jestem po sesji wieczornej. Tak jak chciałam wykorzystałam ten drugi utwór o którym pisałam rano. No i tak jak przeczuwałam te 28 minut zleciało jak 5.

Wizualizacja prawie 0,5 godziny ? Żaden problem :)

poniedziałek, 2 grudnia 2013

Spotkanie z Bogiem

Zmieniam się , poznaję siebie , rozwijam się duchowo. Bardzo się cieszę , że teraz mam w końcu czas dla siebie. Skończyłam ważne dla mnie projekty szyciowe, które były wyjątkowo pracochłonne i zajęły mi cały mój czas, przez co i mój rozwój i nauka angielskiego została odłożona na bok. Teraz jest mój czas, co sprzyja temu, że niedługo święta to i taki optymistyczny nastrój się udziela i dużo wolnego przede mną niedługo,  więc będę miała czas dla siebie.

czwartek, 28 listopada 2013

Tata

Od dłuższego czasu wizualizuję taty zdrowie. Nie wiem czy to się uda i kiedy to wogóle nastąpi, jednakże poświęcam mu trochę czasu w laboratorium. Zaczyna coś się zmieniać. Jeszcze nie tak dawno miałam obraz wielkiej czerwonej, prawej nogi a lewa taka malutka i cichutka. Dodam że miałam wrażenie  że całą energię życiową, zabiera ta prawa noga, która po chorobie przejęła funkcję chodzenia , odsuwając na bok lewą nogę, która przez to znacznie osłabła.

wtorek, 26 listopada 2013

Waga spada

Muszę napisać - moja waga zaczęła spadać. Wizualizację zaczynałam   mniej więcej od  1 listopada z wagą około 64 kg, dziś rano się ważyłam i nie wierzę - 62,5 kg. Dodam oczywiście że NIE stosuję diety. To znaczy nie żebym zjadała kilogram kiełbasy na kolację, ale jem tak jak do tej pory, normalnie z umiarem. Ale to normalnie z umiarem nie pomagało mi żeby schudnąć. Przestałam nawet robić dietetyczne sałatki do pracy i wróciłam do normalnych kanapek. Pomyślałam że jeżeli to wszystko działa to sprawdzę to na sobie czy tak jest. Lubię jeść , lubię gotować, więc chcę cieszyć się jedzeniem i i utrzymać prawidłową  wagę bez morderczego odchudzania.

poniedziałek, 25 listopada 2013

25.11.2013

Zimowy poniedziałek. Rozważam udział  w kursie II stopnia w przyszłym roku. Termin jest dopiero na październik więc mam czas żeby się nad tym zastanowić. Kurs Silvy nie jest lekiem na całe zło, trzeba w domu ćwiczyć, ćwiczyć , ćwiczyć. U siebie zauważyłam że trudniej mnie wyprowadzić z równowagi a ja sama nie jestem taka nerwowa jak kiedyś. Mam wrażenie jakbym cały czas była w alfie.

środa, 20 listopada 2013

20 listopad 2013

Wpadam na chwilę, teraz staram się codziennie alfować , żeby kontynuować wchodzenie w stan i nie wyjść z wprawy , dobrze mi wychodzi wizualizowanie , myśli nie krążą na temat rzeczy niepotrzebnych, czyli jestem wystarczająco skupiona, ale rozluźniona aby wizualizować.
Dreszcze czy prądy , o których pisałam kiedyś,  są teraz wyraźnie odczuwalne na początku seansu, przedtem jak prawie zasypiałam. Ale nie lubię tego uczucia.

poniedziałek, 18 listopada 2013

wtorek, 12 listopada 2013

Kurs Silvy tuż tuż

Kurs już za chwilę już za momencik ;) W piątek rozpoczynam kurs. Zapraszam na relację  z kursu. na pewno wszystko szczegółowo opiszę . Udało mi się namówić na kurs koleżankę, razem będzie nam raźniej.  Chwilowo zaniedbałam sesje bo akurat mam na głowie inne sprawy, ale czekam na kurs żeby dostać przyśpieszenia.

wtorek, 22 października 2013

Sesja - 20.10.13

Kilka słów o wczorajszej sesji. Wieczorna była taka sobie, jednak jak jestem leciutko zmęczona szybciej się odprężam.
Jak już wiadomo wizualizuję utratę wagi, i jaka dzisiaj była moja radość gdy na wadze było 70 dag mniej ( ważę się co poniedziałek).

piątek, 18 października 2013

Sesja wieczorna i nocna- różnice

Sesja z podkładem trwa 23 minuty, myślę że to jest wystarczający czas. Widzę różnicę w sesji wieczornej i nocnej.
Po wieczornej mogłam po niej przeanalizować jej przebieg a dziś po nocnej niewiele pamiętam . Tak więc jakość jest zdecydowanie inna.


czwartek, 17 października 2013

Nowe postanowienia

Tak sobie teraz czytam,  na bloga nie wchodziłam przez kilka miesięcy i jak teraz zaczęłam wyrywkowo czytać posty to aż nie chce mi się wierzyć że to wszystko prawda a nie jakaś bajka. Nawet zrobiłam go prywatnym żeby nikt tego nie czytał. Teraz gdy ten temat bardziej ożył, kontynuuję moją przygodę do wnętrza siebie. Jeśli zamykam się w swojej skorupce to czasem ukrywam bloga, ale po powrocie do równowagi, odkrywam go na nowo.


Kurs Silvy tuż tuż

Przede mną wielkie wydarzenie, już za niecały miesiąc będę uczestniczyć w kursie podstawowym Silvy. Niestety w tym roku nie odbył się w moim mieście, nie było wystarczającej ilości chętnych. Chociaż uważam że to organizator nie zadbał o właściwą promocję kursu.
Jestem tak zdeterminowana, że na kurs jadę do miasta blisko mojego. Mam nadzieję że się odbędzie, ale pani prowadząca napisała że jeszcze jej się nie zdarzyło, żeby odwołała kurs. W moim mieście już wstawili nowy termin na wiosnę 2014, jeśli teraz pojadę to na pewno odnowię kurs u siebie o ile się odbędzie. Potem pójdę dalej, chcę ukończyć kurs zaawansowany Silvy.

środa, 16 października 2013

Kino z Beatą

Umówiłam się dzisiaj na wieczorne wyjście z Beatą  do kina, ustaliłyśmy że ja będę pierwsza i kupię bilety. Podczas pracy w pracy wyobrażałam sobie że kupuję miejsca na samej górze po środku rzędu. Najlepiej mi się ogląda siedząc w ostatnim rzędzie. Podchodzę do kasy, pani wyświetla ekran z miejscami, pierwsze 4 rzędy od góry pełne i tylko dwa miejsca zostały wolne na samej górze po środku- nr 12 i 13 w sam raz dla mnie i dla koleżanki. Uśmiechnęłam się do siebie bo to przecież te same miejsca które wyobrażałam sobie w ciągu dnia. Przypadek ?

Przebudzenie - 06.10.2013

Nie pisałam wieki. Teraz chyba zacznę. Przebudziłam się lub nie wiem, co się stało.
W niedzielę - 06.10 oglądałam zdjęcia ze szkoleń NLP na FF, gdzie ceny szkoleń sięgają 7 tys i więcej. Zdjęcia ze szkoleń urzekły mnie bez pamięci, ale przede wszystkim energia która płynie ze zdjęć, niesamowita energia. To się czuje, smugi pozytywnej energii. Poszłam jak zaczarowana spać , przed spaniem miałam swoją sesję. Rano nic nie pamiętałam, ale wstałam innym człowiekiem.

niedziela, 16 czerwca 2013

Pielegniarka Ala i brodaty pan

Myślę tak sobie czasami, że nie robię żadnych postępów, ale myślę że każda nawet najmniejsza próba ćwiczeń alfy  i wizualizacji jest cenna to tak jak powstające ziarenka piasku same są niewielkie ale w kupie stają się zauważalne, może tak jest i  z tymi ćwiczeniami.
Staram się codziennie wizualizować, jestem już jak automat 3-2-1 i jestem w laboratorium i siedzę przed ekranem wyobraźni.

Sen o Matce Boskiej

 Miałam dzisiaj sen, śniła mi się moja mama i mówi do mnie idź ta drogą po drodze zobaczysz figurkę Matki Boskiej, ona ci pomoże tak samo jak pomogła Januszowi ( to mój wujek który ma raka płuc) , no i idę przez nieznaną mi wioskę pod górę z Michałem ( mój 5-letni synek) aż po drodze po lewej stronie widzę ogromną figurę Matki Boskiej całą na złoto miała ze 2 metry i mówię widzisz Michaś to chyba ta figurka o której mówiła babcia, szłam też po drodze załatwiać jakieś papiery w urzędzie odnośnie budowy i wszystko udało mi się załatwić z czego byłam bardzo zadowolona.

niedziela, 9 czerwca 2013

Pielęgniarka

Chciałam wspomnieć dziś o jednej rzeczy, często piszę, że szukam w sesji jakiś śladów magii, coś co przybliża mnie do tych wszystkich niesamowitych rzeczy o których pisze Silva. Na razie kiepsko, ale miałam mały przebłysk, otóż jednym z celów który wizualizuję jest schudnięcie do 55 kg, i tak to sobie wyobrażam na ekranie wizualizacji:

Witam się z panią pielęgniarką, ja wchodzę na wagę lekarską , pani coś tam ustawia i po lewej stronie jest wyświetlacz (  nie ten tradycyjny suwak do wagi) i wyświetla się "55" pani pielęgniarka  mówi: piękna waga - 55 kg. I tak co noc sobie wyobrażam.

wtorek, 4 czerwca 2013

Wewnętrzna zmiana

Kiedy medytuję jestem w innej krainie, totalnie... Wczoraj z powodzeniem przeszłam cały cykl, z powodzeniem czyli udało mi się nie zasnąć. Załączyłam potem drugą sesję, gdzieś później odczuwałam te delikatne fale dreszczy, ale byłam zbyt głęboko, muszę jakoś nauczyć się świadomości tego stanu.
Chciałam napisać że ostatnio ogarnia mnie dziwna spokojność, taki wewnętrzny spokój, o ile jeszcze w tamtym tygodniu kipiałam ze złości , tak teraz jest inaczej, tak nigdy nie było.
Moje medytacje chyba stają się jakościowo lepsze, bo taki stan osiągałam raz na jakiś czas i potrafiłam go odróżnić od takiego zwykłego. Na razie trwam w tej spokojności, zobaczę jak długo.

poniedziałek, 3 czerwca 2013

W pętli ćwiczeń

Oj dawno nie pisałam, zresztą i tak do mnie nikt nie zagląda, ale ja dla siebie chcę spisywać moje postępy.
Szału nie ma powiem tak. Wszystko pięknie napisane w książkach ale w praktyce samemu już nie, wiem już kiedy jestem w alfie, na przykład wczoraj przed snem wizualizowałam różne cele, ale czułam że w alfie nie jestem, byłam mocno "emocjonalna" a tego nie ma będąc w alfie, więc wiedziałam że to nie to, za bardzo myślałam o pracy stąd było moje napięcie.
Bujanie jest prawie natychmiast kładę się , nieruchomieję i już , bujam się czasem jak na huśtawce czasem w lewo , czasem w prawo, ale nie trwa to długo kilka- kilkanaście sekund, jak skończy się bujanie to odliczam 333-222-111 i tak dalej pogłębiam stan i wchodzę do laboratorium.

czwartek, 2 maja 2013

Przyciąganie

Gdzieś czytałam, być może że w książkach Silvy, że jak zaczniemy pracować ze swoim umysłem to zaczną się dziać dziwne rzeczy. No właśnie zaczynają się dziać...
Tyle się mówi o prawie przyciągania, ja już dawno stwierdziłam , że nie ma tak że o czym pomyślę to mam i przyciągnę , mogę jak dotrę głęboko  w siebie a to w becie nie do zrobienia, choć podobno jesteśmy tym o czym myślimy. Ale do rzeczy.

środa, 1 maja 2013

Podwójne życie

Mam takie wrażenie, że prowadzę "podwójne życie" w dzień i w nocy. W dzień normalne, nocą tajemnicze.
Ostatnio dotknęłam chyba innego wymiaru. Po wejściu w jakiś głęboki stan zobaczyłam bardzo miłego, grubego pana z czarną brodą, który mówi do mnie: z czym do mnie przychodzisz i czego chciałabyś się dowiedzieć ? I tak się przestraszyłam w sumie nie jego samego tylko całej tej sytuacji, że momentalnie znalazłam się w becie z pytaniem kto to był ??? Próbuję nawiązać z nim ponowny kontakt, ale "nigdzie" go nie ma Confused Może w niejednym problemie by mi pomógł...

piątek, 26 kwietnia 2013

Nowe odczucia

Piszę chwilę , pojawiły się nowe odczucia przy wchodzeniu na poziom, w dalszym ciągu zaraz po położeniu odczuwam bujanie-huśtanie, najczęściej jest delikatne i ustaje, być może gdybym poćwiczyła, rozbujałabym się jeszcze bardziej i wyleciała z ciała, a to już chyba nie Silva, wczoraj i przedwczoraj , ale dopiero dziś zdałam sobie z tego sprawę, odczuwałam fale dreszczy które przechodziły przez moje ciało, nie sądzę żeby to był objaw chorobowy bo jestem zdrowa. aż zakryłam się po szyję kołdrą, nie żeby to było nieprzyjemne ale dziwne, fale były raczej delikatne, i takie systematyczne, byłam świadoma tego uczucia i tego ze jestem w transie, ale wciąż są problemy żeby panować nad umysłem na tyle żeby projektować cele, na początku jeszcze tak, potem chyba schodzę za głęboko, ja myślę że to wszystko jest do wyćwiczenia, wydaje się że każda noc jest taka sama , a nie jest...

poniedziałek, 22 kwietnia 2013

30 słuchanie - podsumowanie

Doszłam do mojej magicznej 30-tki, co nie oznacza, że przestanę słuchać mój utwór, trudno mi się relaksować bez niego. Tak patrząc co mi się udało osiągnąć:
1. prawie codziennie szybko po położeniu odczuwam bujanie
2. nie mam już problemu z odczuciem głębi stanu
3. moje laboratorium jest mi bardzo dobrze znane i traktuję je jak drugi dom
4. zjeżdżam do niego błyskawicznie po torze saneczkowym
5 częściej pamiętam sny
6 denerwuję się inaczej - jestem spokojniejsza

środa, 17 kwietnia 2013

28 słuchanie

Zbliżam się do magicznej 30-stki :). Mogę powiedzieć z radością że robię w końcu postępy, jestem niesamowicie podekscytowana. Wczoraj załączyłam muzykę gdzie pani nie wprowadza na poziom a jest tylko nagrana na końcu żeby wyprowadzić ze stanu, utwór ma 28 minut, jest czas na wizualizację z muzyką jakieś 25 minut, pomyślałam wieczorem że postaram się skupić na huśtaniu i nie chciałam żeby pani mi to przerwała dlatego słuchałam utwór II.
No i fantastycznie ;) Leżałam  dosłownie chwilę oddychając głęboko i powoli kiedy poczułam, że moje ciało zaczyna się kołysać w górę i w dół, tak jak wczoraj zgrałam oddech z tym bujaniem, w końcu się tego nie bałam a raczej z radością wyczekiwałam tego uczucia, potem odczułam bujanie nie z góry na dół, ale na boki, po pewnym czasie doszło uczucie lekkiego paraliżu twarzy - a to coś nowego. Miałam pełną świadomość tak jak w becie a czułam falowanie. Odliczyłam potem od 3 do 1 i z prędkością światła zjechałam na torze saneczkowym do laboratorium i już nie długie odliczanie od 10 do 1. Projektowałam taty zdrowie i zmiany u siebie. Pamiętałam wtedy słowo które usłyszałam leno..... coś tam i nawet mówiłam ze je zapamiętam do rana ale niestety nie pamiętam, ono było jakieś dziwne takie, że wtedy nie rozumiałam co oznacza. Muszę położyć sobie w pobliżu kartkę i długopis bo widzę też obrazy, których jestem świadoma w tamtym momencie, ale rano już ich nie pamiętałam.

wtorek, 16 kwietnia 2013

27 słuchanie

Dziś króciutko, jestem podekscytowana wczorajszą nocą, wprawdzie sama wizualizacja raczej była marna bo tak mi było błogo że wewnętrznie mi się nie chciało , to było inne wydarzenie.

poniedziałek, 15 kwietnia 2013

26 słuchanie

Kolejne próby za mną, wytrzymałam wczorajszą całą sesję , tylko to tak jest najfajniej  w niedzielę, odczuwam, że automatycznie zapadam się jak słucham mojej muzyki, wczoraj znowu się "kołysałam" fajne uczucie, chociaż wciąż napawa mnie lekkim lękiem. Projektowałam swoje cele, zobaczymy kiedy coś się zmieni / polepszy. Nad ranem miałam sen a raczej to był już taki letarg bo musiałam wstawać do pracy, otóż śniły mi się pierogi, tylko nie pamiętam czy ja je lepiłam czy ktoś je lepił.

sobota, 13 kwietnia 2013

Porażka

Dziś straciłam motywację do wszystkiego, dziś był termin uzdrowienia taty, niestety nic się nie wydarzyło. Dziś rodzice mają rocznicę ślubu i to byłby cudny prezent. No ale widocznie to jeszcze nie pora, może niepotrzebnie rzuciłam się od razu na głęboką wodę.
Zastanawiam się też jak to jest że w alfie ludzie zmieniają swoje życie, u mnie tak naprawdę jeszcze nic, chodzę bardziej zła, nerwowa, zaczyna wkurzać mnie to moje życie takie bezpłciowe. Chciałabym żyć inaczej, wkurza mnie bezpłciowa praca, wkurza brak postępów, wciąż ta beznadziejna monotonia...
W sumie też tak sobie myślę, że jestem i tak na początku drogi doskonalenia umysłu, dopiero uczę się wchodzenia na poziom, to pisanie mi naprawdę pomaga bo pisząc analizuję wydarzenia, sny. Nawet jest tak, że wstaję rano i myślę nic na blogu nie napiszę, a potem zaczynam pisać i słowa same wyskakują z klawiatury.
Teraz tak analizuję, i stwierdzam ze ta muzyka z dźwiękiem alfa bardzo mi pomaga, jakoś automatycznie prawie, jestem w moim laboratorium. Bez tego miałam problem, zresztą myślę że już samo słuchanie muzyki relaksacyjnej uspokaja.
Nie mogę teraz się poddać jak każda sesja przynosi coś nowego, dziś może być ciekawie bo przespałam się po południu i mogę poświęcić dużo czasu na sesję.
Przeczytałam książkę -prawdziwe historie metody Silvy w Polsce i tak się dziwię jak ludzie potrafią zmienić życie i uzdrawiać już po jednej sesji. Albo to geniusze albo zwyczajny chwyt marketingowy.

piątek, 12 kwietnia 2013

24 słuchanie

Dziś piąteczek , ulubiony dzień. Mam trudności z wizualizacją, chyba za bardzo odlatuję, te dwa dni ciężko mi było projektować, zapadałam w tak głęboki trans, że miałam świadomość, że nie śpię, ale nie mogłam nic zrobić, już przy pogłębianiu stanu byłam na odlocie.  Ale nie załamuję się, trzeba ćwiczyć bo to jest jedyna droga do sukcesu.
Dziś nad ranem miałam sen, wychodziłam z plecakiem z jakiegoś domu a dokładnie zamykałam furtkę, byłam w Singapurze i wrażenie że wyjeżdżam stamtąd, ale po co tam byłam to nie wiem. Daleka droga jeszcze do pełnego świadomego śnienia, ale na pewno więcej pamiętam snów, albo ich urywki, poprzednio były długie tygodnie, że nic nie pamiętałam.

środa, 10 kwietnia 2013

22 słuchanie

Dziś pochmurno, jak ja lubię letni deszcz, jak sobie siedzę w domku, jest spokój, mogę odpocząć czy poczytać. Wiosna już podobno idzie, aż się wierzyć nie chce, że jest 10 kwiecień a za oknem ani jednego zielonego listka.
Wczoraj dwa razy przesłuchałam utwór, co mnie cieszy byłam prawie w całości świadoma, tradycyjnie rozmawiam z "nowym" tatą, i jak widać ten obraz jest już silny. Z dziadkami nie rozmawiałam, bo za długo konferowalam z tatą, mamy wyznaczoną datę ozdrowienia, ale usilnie namawiałam go, żeby zadzwonił do mnie przed tym terminem robiąc mi tym niespodziankę ( jesteśmy umówieni jak już w realu zacznie chodzić normalnie to do mnie zadzwoni mi o tym powiedzieć), jakiś taki niezdecydowany był, czyli następna rzecz nad którą muszę popracować.

Zdażyłam sobie jeszcze zwizualizować nowy cel utraty wagi - staję na wadze takiej lekarskiej, która nie miała tradycyjnie takiego suwaka do przesuwania, ale wyświetlacz pokazujący wagę, no i widzę pieleegniarkę jeszcze w takim białym czepku jak kiedyś nosiły pielegniarki, która przyciska wagę i mówi: no pięknie 57 kilo i widzę na wyświetlaczu te 57 kg, oczywiście obok widzę datę , którą też wymawia pielegniarka 01.05.2013. Myślę, że nie jest to jakiś skomplikowany cel, zobaczymy.
Z nowości - widziałam obraz mojego synka i rozlane mleko na podłodze, raczej taki symbol dobrze nie wróży, chociaż w sieci znalazłam również optymistyczną wersję :)

"Widzieć kipiące albo rozlane mleko - w Twoim sercu jest niepotrzebny smutek, uśmiechnij się, jest nadzieja."

inne:

"Rozlane mleko albo kipiące: niepotrzebnie się czymś martwisz"

I to może moja podświadomość dobrze mówi, ja całe życie się czymś zamartwiam, dzielę zapałkę na czworo, a zwykły kotek urasta do groźnego niedźwiedzia jesli mam problemy. Teraz chyba się martwię się komunią córki, denerwuję się już czy wszystko pójdzie dobrze, być może podświadomośc mi właśnie odpowiedziała.

W sumie nie wpadłabym na to gdybym tego przed chwilą nie napisała, nawet dziś po wstaniu pomyślałam, że chyba nic na blogu dziś nie napiszę bo nic specjalnego się nie działo.

Drugi obraz- wizja, przyszedł do mnie Daniel Olbrychski ten znany aktor, opowiadał coś, ale nie pamiętałam rano.

Nie pamiętałam też co mi się śniło a jak wiadomo co noc coś śnimy tylko tego nie pamiętamy. Nad tym też muszę popracować.

wtorek, 9 kwietnia 2013

21 słuchanie

Uff do trzydziestki już niedaleko, i tak jak było do przewidzenia , wczoraj było troszkę gorzej, a raczej za krótko, bo jakościowo chyba jest dobrze, najlepiej mi chyba wychodzi w niedzielne wieczory, kiedy jestem najmniej zmęczona. Wczoraj po wejściu na poziom, rozmawiałam z tatą i faktycznie, był to tata ten "nowy" wesoły i zdrowy, nie było zupełnie tego smutnego co tyle czasu siedział na stole, chodził żwawo, nawet mu kazałam żeby mi pokazał, chodził wokoło tego stołu, jeszcze zdążyłam mu ze dwa razy pokazać obraz zdrowia z datą na ekranie wyobraźni, aż w końcu mówię, że w sumie ja już nie muszę bo on przecież już jest zdrowy i nie muszę go o tym przekonywać. Tyle zdążyłam zarejestrować i popadłam w jakieś odrętwienie aż do momentu usłyszenia zmienionej muzyki.

poniedziałek, 8 kwietnia 2013

20 słuchanie

Witam, miałam napisać w piątek, ale czas jakoś mi się rozlazł. Do 30 słuchania tak będę tytułować posty, ale pewnie będę słuchać dłużej utworu. W weekend próbowałam wchodzić w trans bez niego i powiem że ciężko mi trochę, zauważyłam dwie rzeczy, pomaga mi ta muzyka z dźwiękem alfa, przy pogłębianiu stanu od 10 do 1 głębiej wchodzę , gdzieś tak koło 4,3 już jestem dostatecznie głęboko, więc poprawa jest jeśli chodzi o samo zagłębianie się  - jest szybciej i głębiej, nieśmiało mogę chyba napisać, że wystarczy już pogłębianie od 5 do 1. W weekend raczej zasypiałam niż projektowałam, chociaż w sobotę, gdy już byłam w moim laboratorium, mówię do taty, wiesz jak już nie będę smarować nogi maścią uzdrawiającą, ona jest już zdrowa, uwierz w to i zacznij chodzić. Mam cały czas odczucie, że on w to nie wierzy, że to kiedyś nastąpi i siedzi smutny na tym stole.
Miałam też wizję, albo sen, raczej to był rodzaj płytkiego snu chyba, otóż byłam w górach z rodziną, wysoko, na polanie stał stół nakryty białym obrusem  a na nim, piękne bochenki chleba,  dwa różne, talerzyk z pokrojonymi kromkami oraz masło. Chciałam zjeść kromkę, ale chciałam ukroić z nowego całego bochenka, ale góralka mówi mi myślami, że mam wziąć już ukrojoną kromkę z talerzyka i posmarować masłem, zrobiłam to, ale nie byłam zadowolona.
Masło mi się "pokazało' już drugi raz w krótkim czasie, nie wiem co ten symbol oznacza dla mnie. W sennikach piszą różnie.

Dziś nad ranem miałam sen, próbowałam wyjechać z parkingu zakładowego moim samochodem czerwonym ( ale nie mam czerwonego, tylko srebrny), jakoś zahaczyłam o samochód obok, właściciel tego samochodu (znam go z pracy), mówi oj nieładnie. Wyszłam więc z samochodu, tam na dole było coś minimalnie obdarte, mówię do niego, że chcę to załatwić, żeby wszystko grało, obok mnie stał pan, ktoś duży, bardzo duży i z dużym brzuchem, byłam pod jego opieką , twarzy nie widziałam i nie wiem kto to, powiedział, że mi pomoże, przy nim czułam się bezpiecznie, przytulałam się do jego brzucha, nie mam zupełnie odczuć kto to może być, czasem jest tak, że śni się ktoś wyglądając inaczej, ale i tak nie wiem. Wyszła jakaś babka z budki, wzięła nas na stronę paląc papierosa i mówi żebym kupiła nowe światła do tego samochodu i będzie załatwione. Mój opiekun mówi, nie daj się nabrać, ona chce cię oszukać, wystarczy wymienić blaszkę przy tablicy rejestracyjnej, potem pokazał mi tą blaszkę, ta babka nie była zadowolona, opiekun mówi wystarczy tą blaszkę pomalować i będzie po sprawie, po czym szliśmy ulicą, niestety nie dośniłam jaki był finał tej historii bo się obudziłam.

Wczoraj w drugiej sesji nocą , powiedziałam sobie że zapamiętam sen, który mi się przyśni i  go zrozumiem. Nie wiem czy to zadziałało, bo sen miałam rano, więc bez programowania bym go pamiętała no i ze zrozumieniem też kiepsko. Chcę się nauczyć zapamiętywania snów i ich rozumienia, zajmę sie tym w niedalekim czasie.

A teraz prawdziwa słodyczka, opiszę co się działo wczoraj w laboratorium, a oj działo się, oj działo...

Jestem w laboratorium, siadam przy moim stoliczku, na przeciw otwierają się drzwi, wchodzi moja babcia i dziadek (nieżyjący rodzice mojego taty, pisałam o nich wcześniej). Łzy napływają mi do oczu, zapraszam ich do pokoju dowodzenia, siadamy, mówię do nich, że się bardzo cieszę że przyszli, nic nie mówią czuję od nich serdeczność i dużo ciepła, mówię do nich, że chciałabym żeby byli moimi doradcami, żeby mi pomagali, żeby byli tutaj ze mną, jeśli tylko by zechcieli, trzymam ich za ręce, siadam babci na kolana w jednej chwili robię się małą dziewczynką z tamtych lat, wtulam się w jej ramiona. Miałam zaledwie 8 lat jak umarła, jest ciepła i serdeczna, babcia była przy tuszy więc na jej kolanach jest naprawde mięciutko.
Ide do pokoju lekarskiego, gdzie siedzi tata skulony malutki, na tym stole w szpitalnym ubranku.

Tato uwierz już jesteś zdrowy, weź się w garść, zobacz jak chodzisz

Znowu pokazuję mu ekran i widzimy scenę, jak rano wstaje z łóżka normalnie zdrowy, chodzi po mieszkaniu, a następnie wykręca numer, żeby mi o tym powiedzieć, i nagle tata załapuje zaczyna to do niego docierać, ten malutki tata ze stołu, robi się coraz mniejszy i zamazany aż znika ten obraz zupełnie ( tego nauczyłam się z książek, obraz którego nie chcemy zmniejszamy, zamazujemy, wykreślamy aż znika zupełnie, a powiększamy ten który chcemy, który robi się ostry, żywy i wyraźny). Widzę tatę młodszego z 10-15 lat, skacze biega po całym laboratorium, szok, uspokajam go żeby tak nie szalał, podskakuje jak mała kózka. Po czym idziemy do dziadków, dziadek wstaje i mówi do mojego taty: Możesz być dumny ze swojej córki.
Mówię tacie, że proces leczenia się już zakończył, żeby poszedł już, wysłałam go do pokoiku nowego za tym pokojem lekarskim, wziął książkę i poszedł poczytać. Usilnie czułam i już nie chciałam go "leczyć" uparcie wierząc, że to co chciałam zrealizować dokonało się...

Co o tym wszystkim myśleć ? To wszystko było niesamowite, nie dowierzam, nie wiem, czy ja mam tak bogatą wyobraźnię, czy to się wszystko dzieje naprawdę.
Wiem jedno, jak dziś wieczorem zejdę na dół, nie będzie tam taty skulonego, smutnego, będzie ten"drugi" żywy, zdrowy i radosny.

czwartek, 4 kwietnia 2013

19 słuchanie

Dzień dobry :)

U nas dalej zimowo, wstałam z energią i spokojem. Wczoraj źle nie było, aczkolwiek trudno mi było sie utrzymać na poziomie, żeby nie zasnąć, na końcu utworu jest wstawka 1,5 minutowa przed odliczaniem to dla mnie znak, że muszę się kierować do "wyjścia"i zawsze wychodzę ze stanu jak tylko usłyszę początki tego kawałka, fascynujące jak organizm reaguje. Na razie  nie udaje mi się wizualizować więcej celów, zaraz jak wchodzę do laboratorium to zabieram się za leczenie taty, potem jakoś czas mi się rozłazi. Muszę w becie jakoś sobie stworzyć plan sesji i potem spróbować go realizować. Być może coś wizualizuję  jeszcze, ale rano nie pamiętam.

środa, 3 kwietnia 2013

18 słuchanie

Witam po dłuższej przerwie. Jest już kwiecień , a za oknem zima ajajaj.......coś okropnego. Wpisałam 18 słuchanie, ale tak na prawdę to medytowałam codziennie bez podkładu, przed spaniem i w samochodzie na wyjeździe. No i muszę się pochwalić robię maluteńkie postępy. Odczuwam coraz większą głębię przy schodzeniu w dół, bardzo się zagłębiam tak gdzieś przy "3" ( przy pogłębianiu stanu od 10 do 1). Po prostu wskakuję do swojego laboratorium.

czwartek, 28 marca 2013

17 słuchanie

Hmmm, ciężko. Tak bardzo by mi się przydał kurs, ale nie załamuję się, wczoraj przyszła książka "Samodoskonalenie umysłu metodą Silvy" napisana bardzo prostym językiem , wiele mi wyjaśnia a co najważniejsze, podnosi na duchu, żeby się nie poddawać i ćwiczyć. Chyba za bardzo chcę wszystko  na raz, teraz wiem, czemu to nie jest aż tak popularne, wymaga wiele wysiłku, bynajmniej na początku. Przez te dwa dni słuchałam utworu i co jest zastanawiające , zapadam w letarg jak już miła pani pogłębia stan od 1 do 10, gdzieś między 6 a 7 czuję jakieś uderzenie a przy końcówce totalnie zapadam się głęboko, i to czuję i pamiętam a potem odlot jestem w letargu ale nie mam dość siły , żeby wizualizować.

wtorek, 26 marca 2013

15 słuchanie

Dziś króciutko, jestem nawet zadowolona, powróciłam do utworu kiedy miła pani mówi na początku i na końcu, dodałam tylko około 1,5 minuty innego utworu, żeby to był dla mnie sygnał , że zaraz kończymy i żebym zbliżała się do wyjścia.
Utwór już nie może być krótszy to jest niezbędne minimum do ćwiczeń:

poniedziałek, 25 marca 2013

14 słuchanie

Słucham sobie i słucham, różnie to wychodzi, nie jest to takie proste. Wczoraj ustawiłam sobie wysoko poprzeczkę, wieczorem byłam wypoczęta, przygotowałam sesję pół godzinną, chyba za bardzo chciałam się rozluźnić, i umysł mówił nie, odmówił współpracy, długo czułam się jak  w becie, za bardzo skupiłam się żeby wejść w alfa. W końcu zeszłam bardzo nisko, utrzymywałam się w bardzo głębokim letargu ale znowu zbyt głębokim bo nie byłam w stanie wizualizować. Muszę wrócić do utworu, który słuchałam przedtem, poszłam nawet na skróty i wprowadziłam głos miłej pani tylko na koniec, niestety ten głos jest mi potrzebny i z przodu.

W piątek byłam w Warszawie, w pociągu spokojnie zrelaksowałam się, zeszłam do laboratorium , pracuję cały czas nad zdrowiem taty, zauważyłam ( w sumie nie wiem czy to jest świadome wyobrażanie czy praktycznie obraz płynący z podświadomości). W jego głowie zobaczyłam coś na kształt baterii paluszka w kolorze czarnym z jakąś dziurką, próbowałam to zniszczyć, rozkruszyć palcami, a nawet użyć lasera, nic z tego.

środa, 20 marca 2013

9 słuchanie

Na początek wyjaśniam  kiedyś pisałam ze jest w laboratorium pokój wypoczynkowy potem pisałam pokój dowodzenia , to jest ten sam pokój , jednak pokój dowodzenia teraz lepiej pasuje.

Zauważyłam, że jak tylko się wieczorem kładę i włączę utwór , moje ciało po kilku zaledwie chwilach zaczyna falować, jest to fantastyczne odczucie, powoli się do tego przyzwyczajam, przedwczoraj to tak  falowałam jak na huśtawce, aż się śmiałam sama do siebie.
Tak więc chyba na poziom wchodzę dosyć szybko, teraz muszę cierpliwie ćwiczyć utrzymanie się w alfie, z tym dalej jest problem.

poniedziałek, 18 marca 2013

7 słuchanie

Dziś kolejny tydzień , kolejne przygody z alfą. Jestem dopiero po siódmym słuchaniu uff, do 30 daleko. Trochę się denerwuję , że efekty nie są jakieś spektakularne, aczkolwiek z drugiej strony dobrze chyba idzie, powolutku. Laboratorium mi się rozrasta, ma trzy pokoje, jestem zaskoczona że jest bardzo skromne, szczególnie pokój"dowodzenia", ale może to wynika z tego , że jestem generalnie skromną osobą. Stwierdzam, że 6 minut relaksacji przed właściwym odliczaniem jest już za dużo, skróciłam utwór z początku na 3 minuty, tylko żeby się rozluźnić i uspokoić oddech, zresztą po kilku chwilach leżenia odczuwam to pływanie całego ciała, którego wciąż się boję , ale to chyba jest ten czas ,że mogłabym już odliczać, na tyle że jak miła pani, mówi "przyjmij wygodną pozycję..." wyrywa mnie to trochę z tego przyjemnego stanu.

czwartek, 14 marca 2013

4 słuchanie

Dzisiaj  przemyślenia z dwóch dni.

Muszę notować ile razy przesłuchałam utwór bo tak jak założyłam chcę przesłuchać 30 razy z tym , że nie liczę jeśli przesłucham przed zaśnięciem 2 razy czy w autobusie, raczej liczę te seanse wieczorne jako raz zresztą im więcej tym lepiej.

wtorek, 12 marca 2013

Na dobrej drodze

Chyba to jest to , pomysł z tym utworem był strzałem w 10. Wczoraj utwór rozszerzyłam tzn tą część środkową, którą mam przeznaczoną na projekcję  na 9 minut, tak normalnie to bym zasnęła, ale udało się nie zasnąć aż do głosu miłej pani.
Teraz będę tego słuchała cały czas, aż organizm wchodzenie w alfa będzie zaczynał automatycznie gdy włączę utwór, więc tak jak radzi pan Andrzej przesłucham to 30 razy, potem chyba łagodnie będę skracać utwór , szczególnie ten początek tam mam 6 minut na odprężenie, żeby wchodzić na poziom zaraz jak się zaczyna odliczanie. Muzyka z alfą czyli jak ja nazywam pyk, pyk niezwykle relaksuje , bez niej sam dźwięk alfa nie byłby taki przyjemny.

poniedziałek, 11 marca 2013

Zimowo

U nas prawdziwa zima , a już było tak fajnie, wiosennie, sypie i sypie , ale to podobno ostatni już tydzień.
Dopracowałam mój utwór na 15 minut , dlatego tak bo moją mp3 mogę ustawić na automatyczne wyłączanie po 15,30, 60 minutach. No ale w sumie to mi teraz chyba niepotrzebne ;)
Tak normalnie alfując bez tego wsparcia , gdzieś później zasypiam i żeby mp3 nie grała aż do wyczerpania akumulatora nastawiałam na 15 minut. Teraz jak słucham mojego utworu i na końcu miła pani mówi ze jestem wspaniałym człowiekiem i odlicza do wybudzenia , natychmiast się "budzę" i słyszę co mówi, więc raczej nie ma mowy żebym to przegapiła i przysnęła.

piątek, 8 marca 2013

Nowy pomysł

Jestem w posiadaniu utworu p. Wójcikiewicza - Standardowe ćwiczenia rozluźniające. W pierwszej części pan Andrzej opowiada o alfie a w drugiej miła pani wprowadza nas w ten stan słuchając dźwięk alfa - puk, puk. Powiem szczerze to puk puk wcale nie jest zbyt przyjemne , ale wpleciona jest też muzyka co robi się bardziej strawne.
Przesłuchałam raz i dla mnie trochę takie rozciągnięte, szczególne część rozluźniania ciała, i za długie -  28 minut w moim przypadku nie zda rezultatu , bo ja zasypiam bardzo szybko.

środa, 6 marca 2013

Środa

Dziś króciutko. Zamówiłam nową książkę dopiero wydaną 'Metody Silvy w Polsce. Prawdziwe historie". Nie mogę się doczekać żeby ją przeczytać. Mam nadzieję, że naładuję się pozytywnie i uwierzę , że wiele można zrobić świadomie ze swoim życiem.

Wczoraj minimalnie do przodu, bardzo szybko po odliczaniu widzę obrazy, udało mi się wtedy wprowadzić krótką afirmację , ale już nie dałam rady wyjść świadomie z alfy, to i tak postęp, myślę że jestem na dobrej drodze. Alfuję przed snem a jestem zmęczona po całym dniu i odprężanie idzie szybciej.

wtorek, 5 marca 2013

Wiosenny wtorek

Dziś wstałam z niesamowitą energią, rozpiera mnie na wszystkie strony, tak mam jak tylko poczuję oznaki wiosny, w przyszłym roku ruszamy z budową domu, już bym coś chciała posadzić, przesadzić , usiąść na tarasie z kawką, nosi mnie energia.
Minęła kolejna noc z alfowaniem, tak sobie myślę , że nie jest to wszystko takie proste, zresztą zastanawiałam się skoro to wszystko takie fajne to czemu wszyscy tego nie stosują. Teraz wiem potrzeba dużo samozaparcia w tych ćwiczeniach. Bardzo by mi się przydał kurs, ale to dopiero we wrześniu, dłluuuuuuuugo.

poniedziałek, 4 marca 2013

Poniedziałek

Śliczny dzień dzisiaj , widać i czuć, że idzie wiosna. Kupiłam podręcznik dla początkujących Silvy, to jednak jedna z lepszych pozycji, bo taka praktyczna, trochę się w tym gubię, jak kończę odliczać to mam wrażenie że nie jestem  w alfie a  czasem nie doliczę bo zasnę. Ja myślę , że to wszystko jest do wyćwiczenia. Chyba muszę iść tym systemem co piszą w książce, trzeba tyle razy uparcie powtarzać aż mózg zrozumie o co chodzi.

piątek, 1 marca 2013

Doradcy ?

Dziś mamy piątek , jeden cudowny dzień w tygodniu, uwielbiam wieczór kiedy wszyscy odpoczywamy, człowiek w pracy tak się spala , że jak przychodzi koniec tygodnia czuję się jak wymoczek.
Ze względu na przeziębienie podchodzę do alfowania trochę lajtowo, za to dużo obserwuję i analizuję. Myślę że wchodzę na poziom tylko jeszcze obawiam się tego wizualizowania i reszty.
Wczoraj znowu dziwna rzecz....

czwartek, 28 lutego 2013

Czwartek

Zasmarkana jestem dalej, ciężko jest mi funkcjonować, dziś mam ważne wystąpienie i trochę się denerwuję. Dziś miałam sen ( teraz codziennie  mi się coś śni) , zupełnie jakaś bzdura , siedziałam sobie w biurze w pracy, a na przeciwko aktorka z jednego filmu i daje mi w futerale piękny złoty pierścionek i widzę cenę 425 zł. I mówię do niej czemu taki drogi, byłam troszkę zażenowana tym prezentem. Sprawdzałam w senniku - oznacza szczęście, może mnie coś miłego spotka ?
Teraz mam codziennie sny, przedtem rzadko kiedy je pamiętałam. Spotkała mnie też dziwna rzecz, zwrócono się do mnie z prośbą czy mogłabym pomóc w organizacji kursu Silvy w moim mieście. Niesamowite, jeszcze 2 tygodnie temu nie wiedziałam wogóle kto to jest.

środa, 27 lutego 2013

Środa

Dziś jestem zasmarkana, najchętniej bym się położyła do łóżka, ale jutro mam ważną prezentację i muszę być w pracy a dziś się przygotować.
Wczoraj po południu na alfie albo w stanie podobnym zapamiętałam obraz który do mnie przyszedł, że rumienię się ... Kochałam się w wielkiej łazience na podłodze a na nas leciała woda. Ha, nie seks mi teraz w głowie jak mam gil do pasa :)
szkoda , że kurs Silvy jest organizowany w moim mieście dopiero w drugiej połowie roku, wiele by mi wyjaśnił. A tak wciąż się zastanawiam jestem w alfie czy nie. Na pewno czuję że jestem w  jakieś głębi.
Dziś zapamiętałam sen, śnili mi się nasi znajomi, z którymi umawiamy się na imprezę i tak mi się śniło, że do nas przyszli. Jak widać przenosimy życie na jawie do nocy, przeżywamy, ale z reguły nie pamiętamy. ja generalnie też nie pamiętam snów, ale coś się w tej głowie dzieje.


wtorek, 26 lutego 2013

Wtorek

Wczoraj dotarła książka Ultra umysł Silvy. Jest niesamowita jak poprzednie, to jednak inaczej czytać książkę trzymając w ręce niż w komputerze. Wiele mi wyjaśnia. Chyba najlepiej mi wychodzi wchodzenie w alfa po południu niż przed nocą. Wczoraj po południu odliczyłam od 30, potem znowu od 30 potem pogłębiłam stan od 1 do 10 i zaczęły się pojawiać obrazy, zdążyłam jeden zapamiętać, choć było ich więcej, udało mi się wyjść ze stanu odliczając do 5. Przez cały czas byłam świadoma , ale w jakimś letargu  i co zauważyłam nie mam poczucia czasu w tym stanie , myślałam że minęło 5 minut a minęło 20. 

poniedziałek, 25 lutego 2013

Nowy tydzień

Jakoś mi to wszystko nie wychodzi , próbuję nie spać ale śpię , dziś rano tez próbowałam nastawiłam budzik na 10 minut nie doliczyłam chyba do 1 i już zadzwonił, pewnie przysnęłam, tak naprawdę udało mi się w sobotę po obiedzie.
Może jestem za narwana, wszystko chciałabym już. Ten tydzień jeszcze popróbuję przed spaniem, jeśli nic z tego to będę zmieniać metodę. Zauważyłam jak do tej pory, że odczuwam duże napięcie między brwiami ( to podobno czakra trzeciego oka) , nie wiem czy to jest powiązane, odczuwam też pod koniec odliczania że mrowi mi skóra wokół ust i czasem nieznaczne falowanie ciała. Tak jak pisałam poprzednio podświadomie boję się tego i zaraz "wracam" do siebie.
Dziś również wstałam mocno zmęczona ( trochę się podziębiłam) ale teraz jest ok, jestem spokojna. Dziś skrócę liczenie do 20. Muszę uporać się z tymi obrazami po liczeniu, nie potrafię nad nimi panować. Chociaż fajnie by było je zapamiętać bo to byłby krok do świadomego śnienia.

sobota, 23 lutego 2013

Pierwsze kroki w nieznane

W środę jak wróciłam z angielskiego , naszło mnie na porządki w mojej angielskiej szufladzie, czego nie robię na co dzień i co ? Napotkałam na kurs doskonalenia umysłu, czyli jak nauczyć się wchodzenia w stan alfa. Kiedyś tym tematem się interesowałam i to były jakieś wydruki z newslettera. Szok ! Nie robię takich porządków na co dzień. Ale ten pomysł mi się spodobał i zaczęłam ćwiczyć na początku należy liczyć od 100 do 1 , ale po nieudanych dniach stwierdziłam, że od 100 to ja nie dam rady bo zwyczajnie zasypiam, podczas liczenia moje ciało wzdragało się , podobno to normalny odruch przy wchodzeniu w alfa, od potem liczyłam od 50 do 1 , ale też z marnym skutkiem. Zauważyłam, że przy odliczaniu świadomie widzę różne obrazy , to jest zastanawiające i faktycznie bardzo ciekawe. Wiem nie powinnam tego robić na leżąco, ale tak w ciągu dnia nie ma czasu i spokoju ( po domu biega dwójka dzieci), ćwiczę przed spaniem.

Początki

Założyłam przed chwilą blog, mam już jeden, ale o zupełnie innej tematyce. Zaczęłam pisać pamiętnik, czasem w pracy , czasem w domu, potem przenosiłam zapisy w jedno miejsce, dużo roboty.
Blog będzie o rozwijaniu duchowej ścieżki i poznawaniu własnej podświadomości, zresztą myślę że to pisanie pomoże mi analizować to co się będzie działo. Będzie zatem o wszystkim  co z tym rozwojem związane.

Drukuj