Translator

Polub mnie :)

Szukaj na tym blogu

poniedziałek, 8 kwietnia 2013

20 słuchanie

Witam, miałam napisać w piątek, ale czas jakoś mi się rozlazł. Do 30 słuchania tak będę tytułować posty, ale pewnie będę słuchać dłużej utworu. W weekend próbowałam wchodzić w trans bez niego i powiem że ciężko mi trochę, zauważyłam dwie rzeczy, pomaga mi ta muzyka z dźwiękem alfa, przy pogłębianiu stanu od 10 do 1 głębiej wchodzę , gdzieś tak koło 4,3 już jestem dostatecznie głęboko, więc poprawa jest jeśli chodzi o samo zagłębianie się  - jest szybciej i głębiej, nieśmiało mogę chyba napisać, że wystarczy już pogłębianie od 5 do 1. W weekend raczej zasypiałam niż projektowałam, chociaż w sobotę, gdy już byłam w moim laboratorium, mówię do taty, wiesz jak już nie będę smarować nogi maścią uzdrawiającą, ona jest już zdrowa, uwierz w to i zacznij chodzić. Mam cały czas odczucie, że on w to nie wierzy, że to kiedyś nastąpi i siedzi smutny na tym stole.
Miałam też wizję, albo sen, raczej to był rodzaj płytkiego snu chyba, otóż byłam w górach z rodziną, wysoko, na polanie stał stół nakryty białym obrusem  a na nim, piękne bochenki chleba,  dwa różne, talerzyk z pokrojonymi kromkami oraz masło. Chciałam zjeść kromkę, ale chciałam ukroić z nowego całego bochenka, ale góralka mówi mi myślami, że mam wziąć już ukrojoną kromkę z talerzyka i posmarować masłem, zrobiłam to, ale nie byłam zadowolona.
Masło mi się "pokazało' już drugi raz w krótkim czasie, nie wiem co ten symbol oznacza dla mnie. W sennikach piszą różnie.

Dziś nad ranem miałam sen, próbowałam wyjechać z parkingu zakładowego moim samochodem czerwonym ( ale nie mam czerwonego, tylko srebrny), jakoś zahaczyłam o samochód obok, właściciel tego samochodu (znam go z pracy), mówi oj nieładnie. Wyszłam więc z samochodu, tam na dole było coś minimalnie obdarte, mówię do niego, że chcę to załatwić, żeby wszystko grało, obok mnie stał pan, ktoś duży, bardzo duży i z dużym brzuchem, byłam pod jego opieką , twarzy nie widziałam i nie wiem kto to, powiedział, że mi pomoże, przy nim czułam się bezpiecznie, przytulałam się do jego brzucha, nie mam zupełnie odczuć kto to może być, czasem jest tak, że śni się ktoś wyglądając inaczej, ale i tak nie wiem. Wyszła jakaś babka z budki, wzięła nas na stronę paląc papierosa i mówi żebym kupiła nowe światła do tego samochodu i będzie załatwione. Mój opiekun mówi, nie daj się nabrać, ona chce cię oszukać, wystarczy wymienić blaszkę przy tablicy rejestracyjnej, potem pokazał mi tą blaszkę, ta babka nie była zadowolona, opiekun mówi wystarczy tą blaszkę pomalować i będzie po sprawie, po czym szliśmy ulicą, niestety nie dośniłam jaki był finał tej historii bo się obudziłam.

Wczoraj w drugiej sesji nocą , powiedziałam sobie że zapamiętam sen, który mi się przyśni i  go zrozumiem. Nie wiem czy to zadziałało, bo sen miałam rano, więc bez programowania bym go pamiętała no i ze zrozumieniem też kiepsko. Chcę się nauczyć zapamiętywania snów i ich rozumienia, zajmę sie tym w niedalekim czasie.

A teraz prawdziwa słodyczka, opiszę co się działo wczoraj w laboratorium, a oj działo się, oj działo...

Jestem w laboratorium, siadam przy moim stoliczku, na przeciw otwierają się drzwi, wchodzi moja babcia i dziadek (nieżyjący rodzice mojego taty, pisałam o nich wcześniej). Łzy napływają mi do oczu, zapraszam ich do pokoju dowodzenia, siadamy, mówię do nich, że się bardzo cieszę że przyszli, nic nie mówią czuję od nich serdeczność i dużo ciepła, mówię do nich, że chciałabym żeby byli moimi doradcami, żeby mi pomagali, żeby byli tutaj ze mną, jeśli tylko by zechcieli, trzymam ich za ręce, siadam babci na kolana w jednej chwili robię się małą dziewczynką z tamtych lat, wtulam się w jej ramiona. Miałam zaledwie 8 lat jak umarła, jest ciepła i serdeczna, babcia była przy tuszy więc na jej kolanach jest naprawde mięciutko.
Ide do pokoju lekarskiego, gdzie siedzi tata skulony malutki, na tym stole w szpitalnym ubranku.

Tato uwierz już jesteś zdrowy, weź się w garść, zobacz jak chodzisz

Znowu pokazuję mu ekran i widzimy scenę, jak rano wstaje z łóżka normalnie zdrowy, chodzi po mieszkaniu, a następnie wykręca numer, żeby mi o tym powiedzieć, i nagle tata załapuje zaczyna to do niego docierać, ten malutki tata ze stołu, robi się coraz mniejszy i zamazany aż znika ten obraz zupełnie ( tego nauczyłam się z książek, obraz którego nie chcemy zmniejszamy, zamazujemy, wykreślamy aż znika zupełnie, a powiększamy ten który chcemy, który robi się ostry, żywy i wyraźny). Widzę tatę młodszego z 10-15 lat, skacze biega po całym laboratorium, szok, uspokajam go żeby tak nie szalał, podskakuje jak mała kózka. Po czym idziemy do dziadków, dziadek wstaje i mówi do mojego taty: Możesz być dumny ze swojej córki.
Mówię tacie, że proces leczenia się już zakończył, żeby poszedł już, wysłałam go do pokoiku nowego za tym pokojem lekarskim, wziął książkę i poszedł poczytać. Usilnie czułam i już nie chciałam go "leczyć" uparcie wierząc, że to co chciałam zrealizować dokonało się...

Co o tym wszystkim myśleć ? To wszystko było niesamowite, nie dowierzam, nie wiem, czy ja mam tak bogatą wyobraźnię, czy to się wszystko dzieje naprawdę.
Wiem jedno, jak dziś wieczorem zejdę na dół, nie będzie tam taty skulonego, smutnego, będzie ten"drugi" żywy, zdrowy i radosny.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj