Jak pisałam wcześniej zaczęłam od początku czytać wszystkie książki związane z tematyką podświadomości, które posiadam. Teraz rozumiem je inaczej. Czytam obecnie o hunie i tak sobie myślę ,skoro ci hawajscy ludzie potrafili korzystać z siły umysłu w zadziwiający sposób to przecież my też możemy. Możemy jeśli się tego nauczymy. To byli prości ludzie , nie pisali , żyli w prymitywnym świecie a jednak mieli moc. Moc , której my nie mamy, bo ją gdzieś zatraciliśmy.
Ciekawym spostrzeżeniem było to że podświadomość pamięta wszystko a świadomość nie, jeśli chcemy sobie coś przypomnieć to musimy sięgnąć do podświadomości gdzie wszystko jest spakowane jak pliki w komputerze. Bardzo ciekawa książka.
Wczoraj stwierdziłam , że 15 minut na wizualizację mija jak 5 minut i chyba mi już nie wystarcza chcę dłużej. mam jeszcze tak utwór przygotowany 30 minutowy , gdzie pani włącza się tylko na końcu żeby mnie wyprowadzić ze stanu. W sumie to już mi ten początek niepotrzebny żeby on mnie wprowadzał w stan , po tylu ćwiczeniach chyba mogę to już sama robić. Dziś spróbuję z tym utworem.
Przed snem probuję powtarzać sobie " Chcę zapamiętać sen". " Zapamiętam sen." Nie wiem czy tak jest bo zasypiam, ale chcę nauczyć się zapamiętywac sny a potem nauczyć się je programować.
Zauważyłam , że zaczynam pamiętać jakieś kawałki snów. Przedczworaj widziałam tatę, który dawał mi jakiś nieduży plik pieniędzy i mówiłam , ze nie ma takiej potrzeby żeby mi dawał. A dziś śniło mi sie że wybierałam się na angielski na zajecia do jakieś szkoły , zajęcia miały być na 16 a ja patrzę na zegarek widzę 16.10 i mówię że i tak nie zdążę. Widziałam w śnie swoje długie wlosy, chociaż mam krótkie.
Programowanie przechodzi do snu bo zarówno angielski, włosy, tata i pieniądze są obiektem moich wizualizacji.
Sesje
Wczoraj w laboratorium znowu widziałam prawą nogę większą od lewej, ale noga była bardzo spokojna i wyciszona. Potem przyłożyłam swoje dłonie na jakiś biały ekran, moje ręce zostały naładowane jakąś świetlistą energią , widziałam jak otaczają się taką świetlistą obwódką. Przyłożyłam te ręce na taty nogi a potem tata zaczął truchcikiem biec po bieżni, był ubrany w dresik granatowy z bialym zamkiem. Mówiłam , że ma sie nie forsować , potem biegaliśmy po ścieżce rowerowej ( za laboratorium jest ogromna łąka i morze - jeszcze nie zbadałam tego terenu).
Sesja minęła błyskawiczne , na koniec przeniosłam się na łąkę i zaczęłam unosić się do góry, latałam a potem wirowałam w rytm muzyki. Coraz wyżej i wyżej i nagle wsród chmur zobaczyłam obraz Pana Boga, patrzył na mnie i miał rozłożone ramiona szeroko tak jakby mnie nimi otaczał i chronił. Gdzies widzialam takie zdjęcie. Nie był żywy to był jakiś obraz jak np. zdjęcie. Czułam się cudownie, cudownie, taka wyzwolona, radosna. Niestety pani zaczęła odliczać do 5 i musiałam wracaćdo rzeczywistości. Szkoda....
Jeszcze wspomnę że doradca, ten pan z wąsem siedzi elegancki na kanapie , nazywam go pan Kawosz bo uwielbia kawę , a nie chce ze mną za bardzo rozmawiać i powiedzieć kim jest. Wczoraj grzecznie go wyprosiłam że najpierw powizualizuję cele a potem go zaproszę z powrotem . Nie zdążyłam bo czas mi się skończył.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz