Translator

Polub mnie :)

Szukaj na tym blogu

poniedziałek, 15 grudnia 2014

Wstęp do OOBE

Zupełnie niedawno pisałam , że trwa we mnie jakieś oczekiwanie na coś - szczególnie po usłyszeniu podczas medytacji:

Twój czas nadchodzi

Zaczyna coś się zmieniać. Od razu zaznaczam i podkreślam nie stosowałam  żadnych metod na wychodzenie z ciała, na świadome sny, telepatię , jasnowidzenie i tym podobne. To wszystko  co się pojawia w medytacji i co do mnie przychodzi dzieje się zupełnie naturalnie i samo z siebie. Jedyne co, to często słucham teraz muzyki podczas sesji ( jakiej napiszę za jakiś czas) lub wyobrażam sobie harmonijny przepływ energii przez moje czakry.
Zdaje mi się że moje czoło jest teraz bardziej chłodne choć przepływająca energia przez nie,  nabrała w ostatnim tygodniu niesamowitego tempa, czasem to jakby ogromniaste krople spływały.

Ciężkość ciała odczuwam ostatnio coraz szybciej na początku sesji, tak naprawdę już na samym początku relaksacji , czuję jakbym miała ręce z betonu. Wczoraj obserwowałam dokładnie cały proces , podekscytowana czułam jednocześnie jakąś lekkość w sobie i wrażenie dwóch ciał - tego fizycznego i tego lekkiego. Czułam się cudownie gdy płynęłam w górę i w dół, ale nie wyżej niż głowa.  Zataczałam kręgi , czując się przy tym bardzo dobrze. Pojawiła się myśl , że jeszcze trochę moje ciało astralne  oddzieli się i wyruszę na astralną wędrówkę. Nie stało się to wczoraj bo chyba zbyt bardzo byłam tym oszołomiona. Za zamkniętymi oczami przebłyskiwały strużki światła aż w jednym momencie błysnęło na sekundę światło z ogromną siłą ( wrażenie  błysku lampy błyskowej w aparacie).
To uczucie unoszenia- pływania odczuwałam,  ale do tej pory tylko parę razy. Teraz jest to częściej.
Kto wie może jest to właśnie mój początek OOBE.

Ostatnio też udało mi się "odkryć" czym są obrazy , które widzę podczas medytacji. To nic innego jak hipnagogi

Hipnagogi to stan mózgu na granicy jawy a snu, pierwsza faza snu -  NREM1. Są formą przeróżnych obrazów, odczuć, dźwięków, rzadziej zapachów i smaków, czyli po prostu halucynacjami. Niektóre są tak realne, że można je pomylić z rzeczywistością. Doświadczamy  ich każdej nocy, jednak zwykle tego nie pamiętamy  gdyż zbyt szybko tracimy świadomość.

Cała sztuka polega na tym, że podczas stanów hipnagogicznych możemy korzystać ze stanów umysłu theta (fale theta są wówczas w mózgu dominujące), które odpowiadają za kreatywność, nowatorskość i twórczość. Łączymy się wtedy z wewnętrzną mocą rozwiązywania problemów oraz nawiązujemy kontakt z naszą intuicją. W mistycznym stanie theta nasz umysł jest w stanie dotrzeć do uniwersalnej kartoteki, w której na twardym dysku zbiorowej ludzkiej pamięci, zapisane są każda myśl, słowo i działanie. To uniwersalna baza danych w polu kwantowym.
Hipnagogi wykorzystuje się do osiągnięcia świadomego  śnienia i OOBE , ale póki co nie jestem znawcą w tych tematach.

Gdzieś wyczytałam:

Kiedy szyszynka wytwarza już światło, na środku czoła u takiej osoby pojawia się okrągły znak - jakby pieczęć. Po tym można rozpoznać, że szyszynka w tym ciele jest już bardzo wysoko rozwinięta. Wszystkie zmysły w świadomości fizycznej i spirytualnej osiągają swoją harmonię. Subtelne ciało - dusza - przeskakuje z niższych partii ciała ludzkiego i otwiera drzwi do mózgu. Wtedy to właśnie w głowie pojawia się też dziwny dźwięk, sygnał otwierającej się szyszynki - kryształowej komnaty. W czasie burzy obserwujemy najpierw wielką błyskawicę a później słyszymy grzmot. W tym procesie, co ja mogę powiedzieć z własnego doświadczenia, najpierw słyszę wielki szum, dziwny kryształowy dźwięk, przypomina mi często - AUM, moje całe ciało zaczyna gwałtownie wibrować, a parę sekund później fala wielkiego światła - niczym kolorowa błyskawica zapala się w moim ciele, czasami ten błysk jest tak potężny, że aż wyrzuca mnie do góry, czuję wielkie szarpnięcie.

Oj czasem czuję takie  szarpnięcie jakby coś się we mnie obsuwało.

Dzięki temu , że nie stosuję żadnych technik wszystko  przychodzi do mnie naturalnie i we właściwym czasie. Widocznie organizm na to jest teraz  gotowy. Ja nic nie wymuszam i nie przyspieszam. I chyba tak jest najlepiej...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj