Translator

Polub mnie :)

Szukaj na tym blogu

środa, 27 stycznia 2016

Jak Benjamin

Jestem jak Benjamin , żyję od końca :) jak w tym filmie. Często ma odczucia jakbym była na końcu życia i już za chwilę jest ta cienka granica , za którą jest już tylko śmierć i Wszechświat bez granic. Jednocześnie wracam do dzieciństwa. I to wcale nie w medytacji, ale tak normalnie napływają obrazy. Jak dwa przeciwne  bieguny - Ja przy końcu życia i Ja na jego początku, Nie ma środka. Choć tak normalnie to tak mniej więcej po środku życia się znajduję. Wracają obrazy mnie małej. Czasów gdy byłam w podstawówce  - ale obrazy te są zawsze w harmonii z przyrodą. Widzę siebie małą w ogrodzie, widzę siebie u  babci , która dawno nie żyje - za jej domem była piękna polana, ze stawem i pagórkami, jak  w prawdziwych górach. Widzę tak siebie wsród przyrody - taką czystą i spragnioną życia , ale też i taką samotną na swój sposób.

Widzę siebie u drugiej babci - w niebieskim kompleciku z włóczki turlającą się ze stogu siana. Czy ówczesne  pokolenie zna takie zabawy ? Oprócz facebooka i internetu ?

Dlaczego  te obrazy wracają ? Dlaczego własnie teraz ? I takie ? Nie ma już ani jednej babci ani drugiej.... Nie ma mnie tam, nie ma nas tam gdzie był ten czas,zostały wspomnienia, które boleśnie przypominają, że czas mija nieustannie, dzień za na dniem, za miesiącem , jak woda z niedokręconego kranu kap.... kap...

Zaczęłam dziś nostalgicznie. Ale nie jest tak źle :)  Lubię weekendowe poranki, gdy nie muszę nastawiać budzika. Budzi mnie wtedy wewnętrzna muzyka w prawym uchu. Jest zbyt cicha bym mogła już usłyszeć w normalnej aktywności, ale jak tylko wokoło jest cicho, słyszę ją wyraźnie. Spokojna, łagodna , przypominająca cymbałki i śpiew ptaków. Nie otwieram jeszcze oczu... słucham... a za zamkniętymi oczami widzę kłęby niebieskiego koloru. Wtedy czuję jakąś opiekę, jakby ktoś był przy mnie rekompensując tym te wszystkie inne smutne myśli i doznania.

Dalej obserwuję spontanicznie oddech - chyba to jest ważne. Pewnie rzeczy przychodzą samoistnie , gdy nie wiem jeszcze co oznaczają i po co. O wpływie oddychania na rozwój duchowy możecie przeczytać TUTAJ i TUTAJ. W medytacji zaczynam widzieć jakąś niekończącą się przestrzeń, która wibruje. Świadomie za zamkniętymi oczami widzę pulsowanie jakby po obu stronach głowy, jakbym była w jej środku,  często też czuję jak się unoszę, ale to tylko do pewniej wysokości.
Światła migają nad głową, wczoraj widziałam siebie w medytacji w białej sukience , z białą długą, chustą na głowie.

Niczego bardziej nie pragnę teraz jak spokoju i ciszy. Denerwuje mnie hałas, telewizja, jakby to ta cisza miała zbawienne łagodzące działanie. Ale w pracy harmider i wiecznie jakieś zamieszania, trudno to wytrzymać. Człowiek najchętniej schowałby się do swojej skorupy i w ogóle nie wychodził, gdy mój umysł zwalnia i się wycisza, cały ten zgiełk na zewnątrz bombardujący mnie w każdym momencie zakłuca harmonię samej mnie. Jakbym stała nieruchomo a wszystko wokoło wirowało w totalnym chaosie. Odgradzam się skorupą by być w ciszy , być tylko sama ze sobą...


2 komentarze:

  1. Mam podobne odczucia dot. telewizji, radia
    Ahh... znów napiszę, że zazdraszczam odczuć (ale tak pozytywnie) :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Peggy praktyka medytacyjna uczy cierpliwości, im bardziej czegoś chcesz tym bardziej to nie wychodzi. Jak już będziesz zrezygnowana, że nic się nie dzieje i machniesz na wszystko ręką, wtedy mistyczny świat zacznie się do Ciebie uśmiechać :) Twoje zapieczętowane ciało zacznie się otwierać a ty zaczniesz odczuwać prawdziwy kalejdoskop wrażeń. Tylko na to trzeba duuuużo czasu i systematycznej praktyki.

    OdpowiedzUsuń

Drukuj