Translator

Polub mnie :)

Szukaj na tym blogu

poniedziałek, 30 maja 2016

Czas po Reiki II - cz. II

Minęły 3 tygodnie od kursu , żyję :)

Bóle w plecach powoli maleją , nie są tak intensywne jak na początku, ale jeszcze je czuję. Okresowo dalej odczuwam rozpalone dłonie od wewnątrz, trochę rzadziej rozpalone stopy. Czoło jak szaleje tak szaleje cały czas.

Czytałam , że po pierwszym stopniu następuje oczyszczanie fizyczne a po drugim psychiczne.  U mnie chyba było na odwrót. Po jedynce fizycznie krótki ból w plecach , psychicznie jazdy, ale trudny czas umysłowy trwał u mnie od sierpnia do lutego a kurs  był w październiku ,więc niekoniecznie mój stan był z tym związany.

Obserwacja siebie po drugim stopniu to przede wszystkim – jak już pisałam masakryczny ból w plecach, za to psychicznie bardzo w porządku – żadnych dołów. Dodatkowo czułam się przez pierwsze dni wspaniale, może działała we mnie jeszcze energia nauczyciela.

wtorek, 17 maja 2016

Czas po Reiki II - cz. I

Minął pierwszy  tydzień  od kursu.

Po paru dniach minęła piękna euforia a pojawił się spokój. Psychicznie  w porządku, bardziej odczucia fizyczne. Rozpalony energetycznie brzuch, klatka piersiowa, dłonie i stopy. Z drugiej zaś strony powiewy chłodnej energii od góry - chłodne czoło i oczy, choć nie wiem czy energia z góry wchodzi czy wypływa z czoła i oczu. Jest to dosyć niesamowite zjawisko. Czuć chłód w gdzieś na głowie a niżej gorąco. W pierwszym tygodniu nie udawały mi się za bardzo potrawy. Kurczak nie chciał się dopiec a ciasto które od dawna piekę nie wyszło, postanowiłam je upiec drugi raz i też nie wyszło.

poniedziałek, 9 maja 2016

Kurs Reiki II stopnia

Wczoraj zanurzyłam się w morzu czystej energii... Co tu pisać.... nie ma takich słów, który wyraziłby mój stan ducha. Nie ma takich zwrotów, które by mogły opisać to co teraz czuję.
Po pół roku od I stopnia odbyłam kurs Reiki II. Piękna inicjacja z bezkresnym uczuciem błogości trzyma mnie do tej pory. Ogromna wiedza i życzliwość nauczyciela, magiczny czas, ludzie i znaki...
Uleciały lęki, obawy, zamartwienie się rzeczami , które są nietrwałe i ulotne. Wszystko co ziemskie w jednej chwili wydały mi się tak mało ważne i niewarte uwagi. Gdzie to się podziało,od tak pstryk rozpadło się i zniknęło.

środa, 4 maja 2016

Połączeni

Z upływem czasu zmieniam się ja i moja świadomość. Nastroje przypominają prawdziwa sinusoidę , raz jestem jakiś czas w totalnej życiowej euforii , a potem przychodzi mroczny czas. Teraz mam ten gorszy – poprzednią medytację przepłakałam, po nocy przyszła ogromna pustka i myśli : nie ma Boga, nie ma aniołów, nie ma niczego… Z tym wszystkim zniknął strach samej mnie – jak do tej pory chybotałam się jak liść na wietrze tak teraz jakby ktoś mnie wkopał w ziemię – zakorzeniłam się w codzienności. Dziwne to uczucie – przestać się bać śmierci, czekać z upragnieniem na powrót do Domu. Czuć jednocześnie jakiś bezkres w sobie.


Drukuj