Translator

Polub mnie :)

Szukaj na tym blogu

wtorek, 29 listopada 2016

Widzenie wewnętrzne

Zakładając tego bloga nadałam mu tytuł „Budzenie umysłu - dzień po dniu” . Zupełnie nie wiedziałam w którą stronę pójdzie to „budzenie” no i czy to jest w ogóle możliwe. Ciągle mam taki obraz przeciętnego człowieka - który żyje w swojej skorupie niskich – ziemskich wibracji a dopiero praca duchowa nad sobą , umożliwia jej pękanie i wnikanie innych częstotliwości co uruchamia w ciele szereg zmian , na początku zupełnie nie zauważalnych. Bo przecież tak naprawdę cały Wszechświat nas przenika i inne wymiary a różnimy się tylko inną częstotliwością wibracji. Zatem spoglądanie w niebo w poszukiwaniu innych światów jest zupełnie błędne. To nie jest żadne oddzielenie. My tu a tamto tam. Wszystko jest wszędzie. 

W medytacji często coś napływa mi do rąk powodując ich „napompowanie” i ogromną ciężkość. Potem w ciemności czoła spostrzegam jasny żywy punkt, przypuszczam , że mogą to być wrota do innej częstotliwości. Na razie nie udaje mi się przejść przez ten tunel , choć odczuwam wtedy lekkie unoszenie ciała.
Moje zmysły i postrzeganie zmieniają się coraz bardziej widoczniej. Z racji uczęszczania na kurs bioenergoterapii pracuję nad uruchomieniem wewnętrznych mocy i wyczuwania energii. Wspierają mnie w tym moje szczere myśli i intencje które nieustannie krążą wokół tego tematu. Obiecałam , że napiszę o ćwiczeniach widzenia energii, ale ciągle wchodzi mi jakiś inny temat. Ale postaram się to szybko nadrobić.

Zauważyłam , że coraz częściej odczuwam być w sobie / bycia w czymś. W tamtym roku po raz pierwszy zanurzyłam się w swoim ciele. Niedawno przesyłając tacie energię widziałam jego komórki przeszczęśliwe zalewane energią światła. Tydzień temu budząc się wyraźnie wyczułam wynurzanie się ze środka ciała w świadomość.

Dziwna rzecz spotkała mnie w tamtą  środę rano. Jak zwykle budzik dzwoni 5.35, potem mam 10 minut drzemki. Kończy się drzemka , ale nie otwieram oczu. Słyszę głos dobiegający z mojej głowy mówiący „dna moczanowa” . Potem widzę żółty owal przypominający jajko w części zanurzony w czymś. To była jakaś część ciała. Zupełnie zdziwiona obserwowałam jak z mojego umysłu jak laser leci myśl w to coś z rozkazem rozpuszczenia się . Widziałam jak żółty twór maleje i wtapia się w tą część ciała , w której w części siedział.

Co to było ? Dopiero  rano czytałam w sieci o dnie moczanowej. Nie znam nikogo osobiście kto by ją miał (poza jedną osobą z męża pracy, ale nie mam z nią kontaktu ani o niej nie myślę.) 

Może coś jest we mnie o czym nie wiem i to mi pomogło , a może komuś pomogłam. Albo raczej coś/ktoś pomógł komuś poprzez mnie.

Głos na moją odpowiedź, że nie wiem kim jestem , odpowiedział ”możesz być kim chcesz”.  I to zdejmuje z mojego umysłu kajdany ograniczeń. Zatem wszystko jest możliwe. Mogę być kim chcę i nikt mi tego nie zabroni. Wolność umysłu otwiera drzwi do rzeczy niezwykłych i z pozoru niemożliwych.


2 komentarze:

  1. Ja natomiast postanowiłem pójść do sangi diamentowej drogi. Ich sposoby medytacji sprawiają mi trochę trudności gdyż wcześniej nie robiłem niczego w podobnym stylu. Ale podjelem wyzwanie i dałem sobie 2 miesiące na sprawdzenie tej drogi. Więc zobaczymy czy to jest to czego mój umysł potrzebuje. Jak narazie bylem 2 razy. Za 1 miałem wiele wątpliwości,ale za drugim bylo już lepiej. Jeśli bym został to w kwietniu mam możliwości dostać błogosławieństwo od lamy Ole nydhal. Na pewno napiszę co tam z tego wyszło, oraz czekam na kolejne wpisy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie słyszałam o tym. Mnie jakoś nie ciągnie do takich błogosławieństw, ale chętnie przeczytam o Twoich doświadczeniach.

      Usuń

Drukuj