Translator

Polub mnie :)

Szukaj na tym blogu

poniedziałek, 13 listopada 2017

Podróż z duchem

W weekend mieliśmy małą przygodę. Pojechaliśmy do mamy i zapalić znicze na grobie Taty.  Dojeżdżając czuliśmy, że coś się dzieje z samochodem. Potem mieliśmy obawy czy wrócimy nim do domu ( 280 km). Obawy się potwierdziły - samochód zaczął szwankować po 20 kilometrach podróży, musieliśmy zawrócić. Zastanawialiśmy się co zrobić w takiej sytuacji, mechanika nie złapiemy, jest niedziela, w poniedziałek trzeba iść do pracy a dzieci do szkoły. Ostatecznie wsiedliśmy w taty samochód i przyjechaliśmy jakoś do domu choć samochód ma 19 lat i ma opony też 19 letnie , nie mówiąc o innych "urokach" stanu technicznego,  takie retro. 

No i by się wydawało nic takiego. Dla mnie tak nie do końca - nigdy nam się samochód w trasie nie zepsuł. Tata u nas na nowym był tylko raz na komunii małego teraz w maju. Teraz jego samochód stoi w naszym garażu. Jego energia przyjechała z nami do nas. Może chciał "zobaczyć" czy u nas jest faktycznie wszystko w porządku, lub zwyczajnie "pożegnać" się co nam się nie udało przed śmiercią.

Sąsiad - pan Marian , powiedział, że skontaktował się z tatą , podróżuje on teraz w jakieś spirali, że jeszcze nie doszedł tam gdzie m dojść, ale nie ma piekła tam gdzie idzie. Ja już wiem , że ta jego wędrówka będzie trwała te 40 dni. Takie mi się to wszystko bliskie wydaje, jakby ten inny wymiar był obok mnie, tuż tuż , jakby za ścianą, a nie gdzieś daleko. Jakby pękały granice różnych częstotliwości i wszystko łączyło się w jedno. Mojemu mężowi się przyśnił - że nie chce leżeć w grobie, żeby go stamtąd wykopać , bo on chce leżeć u góry w domu w pokoju.

Wczoraj mówiłam  do niego wieczorem:

Tato jesteś tu z nami, spraw by to była jakaś drobna usterka, bo chyba byś nie chciał żebyśmy mieli duże kłopoty z naprawą.

I dzisiaj się okazało, że to jakaś pierdoła. Samochód taty będzie z nami do soboty, wtedy pojedziemy nim z powrotem do mamy i zabierzemy swój. Zrobimy tacie taką wycieczkę. Wierzę, że każdy przedmiot jest nasączony energią właściciela lub osoby która go bierze w ręce. Wierzę, też , że to nie był przypadek. Bo nie ma przypadków. Wszystko dzieje się po coś.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj