Strony

piątek, 11 kwietnia 2014

Cisza jest muzyką

Pisałam wczoraj że moja mp4 ulotniła się jak kamfora. To jednocześnie dla mnie impuls żeby wreszcie rozpocząć sesje bez słuchania muzyki. Myślałam o tym ostatnio dosyć często.

Róznica jest kolosalna. Tak naprawdę to muzyka choć piękna - relaksująca zaczęła mnie zamulać . To tak jak kochać się w ubraniu , a potem spróbować bez. I tu i tu są doznania , ale jakość zupełnie inna.
Być może nadszedł dla mnie czas, że nie potrzebuję takich wspomagaczy do medytacji. Pierwszy raz - przedzworaj to było jak inicjacja  dla mnie. Ciało początkowo normalne, potem ciężkie jak kamień a potem lekkie jak piórko. Czułam tą lekkość i wibracje wewnątrz mnie. Mogłam bez zapadania w letarg czuć każdą reakcję ciała. Ale mimo rozluźnienia , szyja  była bardzo mocno napięta , czego nie mogłam się pozbyć, nie spotkałam się z tym wcześniej , cała ta okolica  wydawała się twarda jak kamień.

Śniłam po raz kolejny świadomie. Widziałam moją mamę jak myła okna na święta i powiedziałam jej żeby się nie przemęczyła. A potem moją córkę , chciała ze mną rozmawiać ,ale odparłam że teraz mam sesję i że potem pogadamy.

Wrzucam utwór , który lubię ostatnio słuchać. Udanego wekendu :) 


1 komentarz:

  1. Na napięte mięśnia proponuję sugestie hipnotyczne np. z każdym kolejnym oddechem szyja staje się coraz bardziej zozluźniona a ja wchodzę coraz głębiej... i głębiej... w trans... jest wejść baaardzo dobrzee... po kilku takich sugestiach możesz wrócić do medytacji ;)

    OdpowiedzUsuń