W końcu nadszedł czas dla mnie . Gdy już nie ślęczę w materiałach do egzaminu. Mogę ponownie zająć się sobą. Poznałam na kursie fajnych ludzi , serdecznych z otwartych sercem , wiem , że z niektórymi będę dłużej utrzymywać kontakt. Ile rzeczy do mnie przyszło odkąd postanowiłam rozpocząć przygodę z medytacją. Gdybym wtedy zobaczyła siebie stojąca przed komisją – roześmiałam się kręcąc przecząco głową. A tu proszę ;).
My tworzymy swoje życie i podejmujemy decyzje które wywołują określone reakcje w codzienności. Śmieszy mnie gdy ludzie zwalają winę na Boga za wszelkie rzeczy które się wydarzają. No a przecież Bóg jest nami i manifestuje się poprzez nas - fizyczną ludzką formę by doświadczać. Wiem , że jest trudno scalić się w jedno i być TYM i nie traktować Boga jak coś osobnego oderwanego od nas. Ja już jestem jednym i nie oddzielam.