Bokudżu – mistrz zen mieszkał samotnie w jakiejś grocie, ale czasem w ciągu dnia, a nawet nocy, na głos wymawiał swoje imię:” Bokudżu”, po czym mówił: „Tak, panie , jestem”, choć nie było z nim nikogo.
Jego uczniowie zapytali więc:
- Dlaczego wypowiadasz własne imię: „Bokudżu”, po czym mówisz: „Tak, panie, jestem”?
- Zawsze, kiedy gubię się w myślach – odpowiedział im – muszę pamiętać o tym, aby być czujnym, dlatego wołam sam siebie po imieniu: „Bokudżu”. Kiedy mówię: „Bokudżu”, a potem: „Tak, panie, jestem”, myślenie i niepokój znikają.
Przez ostatnie 2 albo 3 lata swojego życia Bokudżu już nie zawołał: ‘Bokudżu” i nie odpowiadał: „Tak, panie, jestem”.