Wyszłam na powierzchnię . Miałam głęboki kryzys wewnętrzny na przełomie roku. Zapadłam się w ciemną dziurę bez dna. Ciemność i głucha cisza pokryła moją psychikę grubym kożuchem. Zapadłam w nerwowy letarg , który mnie obezwładnił i sponiewierał. A potem przyszła inność , gdzieś wewnątrz mnie zaczęła się tlić inna jakość własnej mnie, jak rozniecanie z mozołem ognia na ciemnym ugorze. Twarz oświetliło światło bez źródła a ja niczym ziarno tkwiące w uśpieniu w ciemnej ziemi zaczęłam nieśmiało wznosić się ku przyszłości. Tam gdzie nadzieja poranka i lepszego życia. Tam gdzie nie biczuję się negatywnymi myślami i nie upatruję w sobie ofiary. Teraz staję pewnie na nogach, gdy nadzieja otula mnie na odnalezienie prawdziwości tego co jest. Jest dobrze. W podzięce za to co mam stoję w oknie i obserwuję świat kiedy i on tak jak ja obudzi się do życia jak co roku. Żyję tym i tym co nadejdzie.
Translator
Polub mnie :)
Szukaj na tym blogu
środa, 25 stycznia 2023
poniedziałek, 23 stycznia 2023
6 lat
poniedziałek, 2 stycznia 2023
Odlud
Jestem odludem. Najlepiej mi samej ze sobą. Czy to egoizm ? Wiecznie w jakieś psychicznej wędrówce nie wiadomo dokąd. Wiecznie żyjąc tak, jakby chodzić w spodniach na lewej stronie. Poszukując czegoś, kogoś, może siebie samej. Nie pasującej tu - będąc jedynie przelotem w podróży do domu. Nie przywiązuję się do nikogo i niczego. Jakby to nie miało znaczenia. Rodzina jest doświadczaniem życia i wzajemnych relacji.
Czasem siadam w swoim bujanym fotelu i patrzę na domowników. Kim są i co tu robią, czego mam się od nich nauczyć. Nie powinnam tu być. Nie powinnam być w ogóle. Gdy raz doświadczyłam bycia samą świadomością bez kształtu i miejsca ciało fizyczne jest cierpieniem... Jest klatką , które mnie ogranicza i sprowadza do funkcjonowania w tej ziemskiej przestrzeni. Jak bardzo przywiązujemy się do tego kim jesteśmy i co mamy.