Translator

Polub mnie :)

Szukaj na tym blogu

poniedziałek, 25 grudnia 2023

Horoskop

Pewien astrolog ułożył mój horoskop.

"Jest niemal pewne, że to dziecko umrze w wieku 21 lat. Co 7 lat będzie musiało stawać czoła śmierci".
Dlatego moi rodzice zawsze martwili się, że umrę. Za każdym razem, kiedy dochodziłem do końca siedmioletniego  cyklu, zaczynali się bać. I ten astrolog miał rację. Jako siedmiolatek miałem głębokie doświadczenie śmierci - nie mojej, ale mojego dziadka ze strony matki. Byłem do niego tak bardzo przywiązany, że jego śmierć wydawał mi się moją śmiercią.
Na swój dziecinny sposób naśladowałem jego śmierć. Nie jadłem i nie piłem przez 3 dni, ponieważ czułem, że gdybym jadł i pił, to byłaby zdrada. Mieszkałem z nim. Kochałem go tak bardzo i on kochał mnie tak bardzo, że za jego życia nigdy nie wolno mi było pójść do moich rodziców. On powiedział: " Możesz do nich pójść dopiero wtedy, kiedy umrę". Dziadek żył w bardzo małej wiosce, więc nie chodziłem do szkoły, bo tam nie było szkoły. On był integralną częścią mnie. Rosłem z jego obecnością , z jego miłością.
Kiedy umarł, nie chciałem żyć. Bytem dziecinny, ale dzięki temu zdarzyło mi się coś bardzo głębokiego. Przez 3 dni leżałem, nie wstawałem z łóżka. Powiedziałem: " Teraz, kiedy on umarł, nie chcę żyć". Przeżyłem, ale te 3 dni były doświadczeniem śmierci. W pewnym sensie umarłem i zdałem sobie sprawę z tego - teraz mogę o tym mówić, ale wtedy to było tylko niejasne przeczucie - że śmierć jest niemożliwa.

środa, 13 grudnia 2023

Eno

Eno chiński mistrz, na początku swojej drogi przyszedł do mistrza, pod którego okiem chciał pracować. Mistrz powiedział : „Po co przyszedłeś ? Nie musisz do mnie przychodzić.” Eno, nie zrozumiał w czym rzecz. Pomyślał, że nie jest jeszcze gotowy, żeby zostać przyjętym. Mistrz jednak widział coś innego – widział powiększającą się aurę Eno, więc sens jego słów był mniej więcej taki: „Nawet jak nie będziesz do mnie przychodził, prędzej czy później ta rzecz i tak musi się wydarzyć. Już w tym jesteś, więc nie musisz do mnie przychodzić.”

Eno, ponieważ nie domyślił się tego znaczenia, poprosił tylko: „Nie odrzucaj mnie”. Mistrz przyjął go zatem i polecił mu pójść do klasztornej kuchni. W tym wielkim klasztorze żyło 500 mnichów. Mistrz powiedział do Eno: „Idź i pomagaj w kuchni. Nie przychodź do mnie więcej. W razie potrzeby to ja przyjdę do ciebie.”

wtorek, 28 listopada 2023

Ułożony puzel

 Lata lecą, w całym tym energetycznym zawirowaniu trudno czasem połączyć kropki. Coś przychodzi, coś odchodzi, coś innego pojawia się później w zmienionej formie dając poczucie jednak kontynuacji czegoś co już było. Czasem trzeba wgryźć się głęboko w to by ułożyć coś z czymś. 

Pisałam kiedyś tutaj o dłoniach, które wyłaniały się z ciemności. Pokazały mi kiedyś zniszczony kręgosłup znajomego, innym razem masowały mój bolący kręgosłup w nocy. To zawsze są te same dłonie, dłonie o smukłym, wydłużonym kształcie i z długimi jak u pianistki palcami. Zdecydowanie kobiece. Zdecydowanie przyjazne. Niedawno też te dłonie pokazały się w medytacji na wysokości mojego zbolałego czoła. Długie miesiące rozważałam o co w tym chodzi. Do kogo należą i dlaczego to odbieram. Wczoraj udało mi się to odkryć.

niedziela, 12 listopada 2023

Świat jest snem Boga

Sariputta przyszedł do Buddy. Medytował głęboko i wtedy zaczęło pojawiać się wiele rzeczy, wiele wizji. Tak dzieje się w każdym, kto wchodzi w głęboką medytację. Sariputta zaczął widzieć nieba, zaczął widzieć piekła, zaczął widzieć anioły, bogów, demony. Te istoty były tak realne, że przybiegł do Buddy, żeby opowiedzieć o swojej wizji. Ale Budda orzekł: 

- To nic - tylko sny . Tylko sny! 

Sariputta na to: 

wtorek, 24 października 2023

Zejście do siebie, w siebie.

 Dawno nie pisałam co u mnie, poprzednie lata obfitowały w szaleństwa energetyczne i poszukiwania samej siebie w życiowym biegu. Stosy przeczytanych książek, godziny, tygodnie medytacyjne i gonitwa za nowymi doświadczeniami duchowymi doprowadziła mnie w końcu do psychicznej zadyszki.

Zadałam sobie pytanie gdzie gonisz kobieto i czego ty właściwie chcesz ? No i zaczęłam się śmiać z samej siebie, mój wewnętrzny pociąg donikąd zaczął powoli zwalniać. Jak dobrze, móc  już nic nie musieć a zacząć się bawić ze sobą i smakować siebie na nowo. 

czwartek, 5 października 2023

Stan umysłu

Purnakaśjapa, jeden wielu uczniów Buddy, żegnał się z nim. Zapytał Buddę:

- Dokąd mam iść, gdzie mam głosić twoje przesłanie? 

- Tylko ty możesz zdecydować, dokąd pójść – odparł Budda.

- Udam się w odległy rejon Biharu – zdecydował Purnakaśjapa – Przeniosę się do prowincji Sukha.

wtorek, 19 września 2023

Kiedy Guru znika...

Kiedyś byłem w odwiedzinach u pewnej rodziny. Byli to dźainiści, więc nie jadali w nocy. Dziadek, najstarszy członek rodziny, był miłośnikiem moich książek. Nigdy wcześniej, mnie nie spotkał, a łatwo uwielbiać książkę, martwą rzecz. Przyszedł mnie poznać. Był bardzo stary, miał 92 lata, i nawet wyjście z własnego pokoju było dla niego trudne. Powiedziałem mu, że przyjdę do jego pokoju, a on zaprotestował: „Nie! Tak bardzo cię szanuję, że to ja przyjdę”. Przyszedł więc i zaczął mnie bardzo chwalić: 

- Jesteś zupełnie jak tirhankara, jak najważniejsza postać w dźainińskiej mitologii- Mahawira. 

wtorek, 29 sierpnia 2023

Świat to tylko dolina

Pewien bardzo bogaty człowiek – najbogatszy w swoim kraju – zaczął odczuwać niepokój i frustrację, utracił bowiem poczucie sensu życia. Miał wszystko, co dało się kupić, ale okazało się to bezwartościowe. Tylko to, czego nie da się kupić, może być naprawdę istotne. Ten człowiek miał, zatem wszystko, co da się kupić. Mógł tak naprawdę kupić cały świat, ale co dalej? Był sfrustrowany i głęboko niespełniony. Włożył, więc do wielkiej torby wszystkie swoje kosztowności – osoby, klejnoty, złoto, wszystko i wyruszył na poszukiwanie kogoś, kto mógłby ofiarować mu coś cennego, jakiś przebłysk szczęścia. Gdyby spotkał takiego kogoś, oddałby mu dorobek całego swojego życia. Wędrował od jednego nauczyciela do drugiego, ale żaden nie był w stanie ofiarować mu choćby odrobiny tego, czego szukał, choć był gotów oddać za to wszystko – całe swoje królestwo. 

niedziela, 16 lipca 2023

Życie jest przepływem

Budda wędrował przez las. Dzień był gorący, nadeszło południe. Budda poczuł pragnienie. Powiedział więc do swojego ucznia, Anandy: 

- Niedawno przechodziliśmy przez niewielki strumień. Wróć tam i przynieś mi trochę wody. 

Ananda zwrócił. Strumień był bardzo mały i akurat przejeżdżały przez niego jakieś wozy. Zmąciły wodę. Muł z dna został poruszony i woda nie nadawała się do picia, była brudna. Ananda wrócił do Buddy i oznajmił: 

środa, 3 maja 2023

Oświecenie

Bokudżu medytował bardzo głęboko, z całego serca. Codziennie przychodził do niego jego mistrz, ale wybuchał tylko śmiechem i odchodził. Bokudżu zaczęło to denerwować. Mistrz nic nie mówił, przychodził tylko, spoglądał na niego, wybuchał śmiechem i odchodził. A przecież Bokudżu naprawdę czuł się świetnie w swojej pogłębiającej się medytacji i chciał żeby ktoś go docenił. Czekał aż mistrz poklepie go po plecach i powie: „Świetnie Bokudżu. Doskonale ci idzie”. Ale mistrz tylko się śmiał. Ten śmiech był obraźliwy, bo sugerował, że Bokudżu nie czyni postępów, a przecież było inaczej. Im większe czynił postępy, tym ten śmiech był dla niego bardziej obraźliwy. W końcu nie mógł już dłużej tego tolerować. 

sobota, 4 marca 2023

Bądź obecny

Bokudżu – mistrz zen mieszkał samotnie w jakiejś grocie, ale czasem w ciągu dnia, a nawet nocy, na głos wymawiał swoje imię:” Bokudżu”, po czym mówił: „Tak, panie , jestem”, choć nie było z nim nikogo. 

Jego uczniowie zapytali więc: 

- Dlaczego wypowiadasz własne imię: „Bokudżu”, po czym mówisz: „Tak, panie, jestem”? 

- Zawsze, kiedy gubię się w myślach – odpowiedział im – muszę pamiętać o tym, aby być czujnym, dlatego wołam sam siebie po imieniu: „Bokudżu”. Kiedy mówię: „Bokudżu”, a potem: „Tak, panie, jestem”, myślenie i niepokój znikają. 

Przez ostatnie 2 albo 3 lata swojego życia Bokudżu już nie zawołał: ‘Bokudżu” i nie odpowiadał: „Tak, panie, jestem”. 

środa, 25 stycznia 2023

Kwiaty na głowie

Wyszłam na powierzchnię . Miałam głęboki kryzys wewnętrzny na przełomie roku. Zapadłam się w ciemną dziurę bez dna. Ciemność i głucha cisza pokryła moją psychikę grubym kożuchem. Zapadłam w nerwowy letarg , który mnie obezwładnił i sponiewierał. A potem przyszła inność , gdzieś wewnątrz mnie zaczęła się tlić inna jakość własnej mnie, jak rozniecanie z mozołem ognia na ciemnym ugorze. Twarz oświetliło światło bez źródła a ja niczym ziarno tkwiące w uśpieniu w ciemnej ziemi zaczęłam nieśmiało wznosić się ku przyszłości. Tam gdzie nadzieja poranka i lepszego życia. Tam gdzie nie biczuję się negatywnymi myślami i nie upatruję w sobie ofiary. Teraz staję pewnie na nogach,  gdy nadzieja otula mnie na odnalezienie prawdziwości tego co jest. Jest dobrze. W podzięce za to co mam stoję w oknie i obserwuję świat kiedy i on tak jak ja obudzi się do życia jak co roku. Żyję tym i tym co nadejdzie.

poniedziałek, 23 stycznia 2023

6 lat

Lin Chi stał się oświecony, kiedy siedział na werandzie mistrza, a mistrz po prostu wszedł i się roześmiał. Spojrzał na Lin chi- w jego oczy – i roześmiał się na całe gardło. Lin Chi zaczął się śmiać, pokłonił się i odszedł. Ale czekał 6 lat, ta weranda była jego mieszkaniem przez 6 lat. 

Mistrz przychodził dzień w dzień, miesiąc w miesiąc i nawet na niego nie spojrzał. Lin Chi czekał. Po dwóch latach mistrz spojrzał na niego po raz pierwszy. Potem minęły dwa kolejne lata i po raz pierwszy mistrz go poklepał. Lin Chi czekał i czekał. Po sześciu latach mistrz po prostu przyszedł , spojrzał w oczy Lin Chi , a Lin Chi musiał wykonywać ta technikę: „Słuchaj kiedy jest przekazywana ostateczna mistyczna nauka. Oczy nieruchome, nie mrugaj, natychmiast stań się absolutnie wolny.” 

poniedziałek, 2 stycznia 2023

Odlud

 Jestem odludem. Najlepiej mi samej ze sobą. Czy to egoizm ? Wiecznie w jakieś psychicznej wędrówce nie wiadomo dokąd. Wiecznie żyjąc tak, jakby chodzić w spodniach na lewej stronie. Poszukując czegoś, kogoś, może siebie samej. Nie pasującej tu - będąc jedynie przelotem w podróży do domu. Nie przywiązuję się do nikogo i niczego. Jakby to nie miało znaczenia. Rodzina jest doświadczaniem życia i wzajemnych relacji. 

Czasem siadam w swoim bujanym fotelu i patrzę na domowników. Kim są i co tu robią, czego mam się od nich nauczyć. Nie powinnam tu być. Nie powinnam być w ogóle. Gdy raz doświadczyłam bycia samą świadomością bez kształtu i miejsca ciało fizyczne jest cierpieniem... Jest klatką , które mnie ogranicza i sprowadza do funkcjonowania w tej ziemskiej przestrzeni. Jak bardzo przywiązujemy się do tego kim jesteśmy i co mamy. 

Drukuj