Translator

Polub mnie :)

Szukaj na tym blogu

wtorek, 24 czerwca 2014

Jak medytować ? cz 2

Będąc pod dużym wpływem na czym polega medytacja ( pisałam w poprzednim poście), przestałam stosować ćwiczenia na oczyszczanie czakr a także gotowe wizualizacje  z lektorem. Oczywiście one nie zaszkodzą, ale lubię swoją ciszę podczas sesji.

Jeśli to coś się pojawiło to też powinno samo ustąpić. Poradziłam się osoby mocno zaawansowanej w technikach medytacyjnych co powinnam dalej robić.

Przerywanie medytacji to tak jakbyś przestała brać leki, wszystko co się wypracuje stracisz i będziesz miała wrażenie ze od nowa zaczyna się wszystko wypracowywać.
Ciepło oznacza ze problemy na danych czakrach wychodzą gdy one wyjdą poczujesz chłód.
Wizualizacje na pewno nie pomogą, większość rzeczy na początku sama się przepracowuje wystarczy medytować.

Jestem przykładem jak wygląda duchowy proces osoby praktykującej. Z perspektywy  czasu wiem , że jest to długotrwały czas, zatem wszystkie kursy medytacyjne bez codziennego wsparcia w postaci praktyki na nic się zdadzą.
Ponad rok pracy nad sobą zaowocował poruszeniem energii w organiźmie. Z jednej strony może to i dobrze,  bo to znak że medytacja zmierza we właściwym kierunku - do oczyszczania się ze wszystkich złych rzeczy, które tkwią we mnie głęboko.

Wpadła mi w ręce, książka którą powinnam przeczytać na początku przygody z medytacją - "Siła medytacji 28 dni do szczęścia" - Sharon Salzberg.

Pozycja ta opisuje czym jest medytacja, jakie są jej rodzaje i jak jej się nauczyć. Ogólnie mówiąc medytacja to stan umysłu bez myśli, podstawowa medytacja skupia się na oddechu. Tak na co dzień nie zwracamy uwagi na to, że oddychamy. W medytacji zaczynamy obserwować swój oddech - wdech, wydech, wdech , wydech.... itd. Żeby nie zasnąć możemy też sobie liczyć: myślimy wdech przy wdechu a przy wydechu liczymy raz... potem znowu wdech i przy wydechu myślimy dwa... itd aż do dziesięciu a potem zaczynamy od nowa. Staramy się skupiać tylko na oddechu i nie zwracajmy uwagi na  myśli, one będą przypływać i odpływać, skupiajmy się tylko na oddechu.

Autorka pisze też o medytacji w ruchu czyli gdy zwracamy uwagę np. gdy chodzimy co odczuwamy, a także o medytacji gdzie wyłapujemy odgłosy z otoczenia, których normalnie byśmy nie zauważyli. Ja często jak leżę w wannie wyłączam się z myśli i tylko nasłuchuję odgłosy: kapanie wody, rozmowy domowników, fajne doświadczenie, spróbujcie. O podobnym ćwiczeniu czytałam w książce Hewitta - "Rozwój zdolności parapsychicznych". W taki sposób możemy medytować wszędzie, w samochodzie jako pasażer obserwując co się dzieje za szybą ( starając się wyłączyć myśli - tylko obserwować) czy na przystanku. Tak więc według Sharon jest to rodzaj medytacji a dla Hewitta po prostu ćwiczeniem na rozwój uśpionych zdolności.

Zastanawiałam się też często co zrobiłam inaczej, że poczułam te dziwne symptomy budzenia energii, ale doskonale opisuje ten proces Sharon:

Medytacja bywa opisywana w następujący sposób: wyobraź sobie, że starasz się porąbać duży klocek drewniany za pomocą małej siekierki. Walisz w drewno dziewięćdziesiąt dziewięć razy i nic się nie dzieje. Nagle uderzasz po raz setny i drewno się rozłupuje. Być może myślisz sobie wtedy: "Czy tym razem zrobiłem coś inaczej ? Trzymałem inaczej siekierkę, a może przyjąłem inną pozycję? Czemu za setnym razem podziałało, a dziewięćdziesiąt dziewięć razy nie działało?"
Oczywiście potrzebne nam wszystkie wcześniejsze podejścia, żeby osłabić włókno drewniane. Kiedy uderzamy dopiero po raz trzydziesty czwarty czy trzydziesty piąty, nie czujemy się zbyt dobrze; wydaje nam się, że wogóle nie robimy żadnych postępów.Ale robimy, i to nie tylko dlatego, że mechanicznie walimy w drewno i osłabiamy jego strukturę. Największa transformacja dokonuje się poprzez naszą gotowość do dalszego działania, poprzez otwartość na możliwości, poprzez cierpliwość, wysiłek, poczucie humoru, coraz większą samoświadomość i siłę, którą uzyskujemy w trakcie konsekwentnego działania. To tego rodzaju niewdoczne czynniki stanowią klucz do sukcesu. Podczas medytacji elementy te rozbudowują się i pogłębiają, nawet gdy jesteśmy śpiący, niespokojni, znudzeni czy zdenerwowani. To cechy, które z czasem doprowadzą nas do transformacji. To dzięki nim udaje się porąbać drewno - i otworzyć się na świat

Miałam ostatnio dziwny sen, dziwnego było to że obudziłam się w środku nocy jakby po to, żebym go zapamiętała. Tańczyłam w stroju zakonnicy z jakąś ważną osobistością - nasz taniec był perfekcyjny, spokojny taki dostojny jak się kiedyś tańczyło ( może to aluzja to czasów Wawelu - byliśmy tam na długi weekend), potem jeszcze widziałam palący się budynek. Akurat ogień może być nawiązaniem do moich odczuć, okresowo pali i piecze mnie lewa łopatka i w dalszym ciągu wewnętrzne strony dłoni, wibracyjne czoło dalej nie ustępuje. Czasem trudno to wytrzymać.

Nawiązując do tematu jak medytować - spróbujcie z oddechem - obserwujcie go , liczcie jak wyżej jeśli boicie się , że zaśniecie starając się nie myśleć a tylko obserwować myśli. Dla mnie ta metoda jest najlepsza. Dobrze się przy tym bawię, szybko się wyłączam, liczę oddechy a przed oczami przepływają różne sceny i obrazy, ludzie, tak jakbym siedziała w kinie i oglądała jakiś film. Niesamowite uczucie. Dla mnie bomba :)

Medytacja to jak pójście na strych i zapalenie światła. W świetle wszystko  widać: wspaniałe skarby, z których odkrycia się cieszymy; zakurzone, zapuszczone kąty, na widok których stwierdzamy:" Lepiej to posprzątam": nieszczęsne relikty przeszłości, o których sądziliśmy, że dawno się ich pozbyliśmy. Widzimy to wszystko z otwartą, pełną miłości świadomością.
Nigdy nie jest za późno, żeby zapalić światło. Zdolność do tego, by pozbyć się złego nawyku czy wyłączyć zdartą płytę, nie zależy od tego , jak długo ona grała, a możliwości zmiany perspektywy od tego , jak długo nosiłeś w sobie stare przekonania. Kiedy pstrykasz włącznik na strychu, nie ma znaczenia, czy było tam ciemno przez dziesięć minut, czy przez dziesięć dekad. Lampa oświetla pokój i przegania mrok, pozwalając Ci dostrzec to, czego nie widziałeś wcześniej. Nigdy nie jest za późno, żeby poświęcić trochę czasu i na to spojrzeć.




W przyszłym tygodniu napiszę o czymś fajnym, co sprawiło i sprawia mi dużo radości.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj