Translator

Polub mnie :)

Szukaj na tym blogu

wtorek, 1 grudnia 2015

Rozmowy z Bogiem N.D. Walsch - w pigułce

Dziś będzie dłuuuuugo. Przeczytałam wszystkie  trzy książki Rozmowy z Bogiem. Nie powiem pozycje te mną wstrząsnęły i przewróciły światopogląd i to o czym mnie uczyli rodzice i kościół na religii. Poniżej wypisałam treści , które mnie szczególnie zainteresowały ( w takiej kolejności jak są zapisane w książkach), chociaż to oczywiście i tak nie wyczerpuje tematu, nie wypisałam spraw odnośnie miłości między ludźmi, seksu i innych.  Może to Was zachęci do ich przeczytania, niektóre wydawały mi się bardzo kontrowersyjne,  Bóg to wszystko tak dokładnie wyjaśnia że tak , zaczynamy rozumieć o co tak naprawdę biega w życiu.

No to zaczynam

Bóg obdarzył nas wolną wolą. Nic nam nie narzuca. Najpiękniejszym uczuciem jest uczucie Miłości. Bóg komunikuje się z każdym. Nikogo nie wywyższa

Prawidłowa modlitwa powinna być dziękczynna a nie błagalna. Dziękujmy za to co mamy ( nawet jak jeszcze tego nie mamy) . Nie prośmy , bądźmy wdzięczni. Zatem potrzebna jest silna wiara, że to już się spełniło. Jeśli prosimy, czy coś chcemy to przyciągamy wibrację chcenia czy proszenia, a nie wibracji posiadania.

Bóg nie tworzy naszego życia.

Ludzkie postępki wynikają albo z miłości albo ze strachu - dwa przeciwne bieguny. Strach to energia, która kurczy, zamyka, wciąga, ucieka, chowa, gromadzi, szkodzi. Miłość to energia, która rozciąga, otwiera, wysyła, zostaje, odsłania, ofiarowuje, goi.

Życie nie jest szkołą ,jest po to żeby na nowo stworzyć swoją Istotę. Dusza wie wszystko ,ale pragnie doświadczenia, dlatego się rodzimy w ciele fizycznym.

W Boskim świecie nic nie dzieje się przez przypadek, zbieg okoliczności nie istnieje.

Zasada Pierwsza: możemy być czymkolwiek i mieć lub robić cokolwiek, co zdołamy sobie wyobrazić;
Zasada Druga: przyciągamy to, czego się lękamy.

Przez odpowiednią ilość energii, tworzymy materię. Materia to zbita energia. Jeśli w odpowiedni sposób i wystarczająco długo poddajemy energie obróbce, otrzymujemy materie. Myśl jest czystą energią. Raz pomyślana myśl powstaje na zawsze twórcza. Jej energia nigdy nie zanika.
Nigdy. Oddziela się od naszej istoty i mknie w kosmos, w nieskończoność. Myśl nie ma końca.
Myśli lgną do siebie, zbiegają się ze sobą, przecinając się wzajemnie w zadziwiającym labiryncie
energii, przybierając coraz to inny wzór, niewymownie piękny i niewiarygodnie zawiły.
Energia lgnie do energii pokrewnej i w ten sposób tworzą się skupiska podobnej energii. Skupiska te
łączą się ze sobą, a do powstania materii potrzeba niewyobrażalnie wielkiej ilości zbliżonej energii.

Bóg nie jest od nas lepszy. Jesteśmy równi Bogu, jesteśmy jego częścią. Myślmy, mówmy i działajmy jak Bóg, Którym Jesteśmy. Używaj słów kryjących w sobie ogromną moc: ja jestem. Nic we wszechświecie nie dorównuje stwórczej sile tego stwierdzenia. Cokolwiek wypowiesz po słowach “ja jestem", wprawia w ruch ciąg przyczyn i skutków, który doświadczenia te przywoła, przyniesie je tobie.Wszechświat inaczej działać nie potrafi. Nie umie znaleźć innej drogi. Na stwierdzenia “ja jestem..."odpowiada niczym dżinn uwięziony w butelce.

Żadnych 10 przykazań nie ma. Są przyrzeczenia - znaki po których poznamy, że dotarliśmy do Boga, (według mnie to takie inne spojrzenie na 10 przykazań).

Niebo jest wszędzie żadne “przedtem" ani “potem" nie istnieje. Jest tylko teraz; chwila, która jest zawsze, i w której siebie doświadczamy.

Reinkarnacja istnieje. Przychodzimy na ten świat tak, a nie inaczej, w tym czasie, w tym miejscu, aby dowiedzieć się  Kim Jesteśmy - i urzeczywistnić to, Kim Pragniemy Być. A wszechświat to tylko wielka maszyna kserograficzna. Po prostu wytwarza w ogromnych ilościach kopie naszych myśli. Jest tylko jeden sposób, aby to zmienić. Musimy zmienić myślenie.

W zaświatach nie dokonuje się żaden sąd. Nie ma rozliczenia. Nie ma kary ani ułaskawienia. Tylko w ludzkiej naturze jest sądzić, dlatego przyjmujemy , że Bóg jest sędzią. Ale nie jest - i nie potrafimy się z tym pogodzić. Niemniej, chociaż sądu nie ma, będziemy mieć okazję raz jeszcze spojrzeć na swoje myśli, słowa i uczynki, i rozstrzygnąć, czy wybralibyśmy to po raz drugi, mając na uwadze to, za Kogo się uważamy i Kim pragniemy być.

Dla myśli odległość nie istnieje. Obiega świat i przemierza kosmos szybciej, niż zdążymy wypowiedzieć słowo.

Dusza rozumie to czego umysł nie pojmuje. Dusza to nasza prawda. Gdy działamy zgodnie ze swoją prawdą przyspieszamy nasz rozwój duchowy.

Uczucia nie są ani szkodliwe ani negatywne. Są prawdą. Wszystko sprowadza się do tego, jak ją
przekazujemy.

Przeszłość i przyszłość istnieją tylko w myśli. Jedyną Rzeczywistością jest Chwila Obecna. W rzeczywistości  czasu nie ma. Jest tylko jedna chwila, a mianowicie wieczne Teraz. Cokolwiek się działo, dzieje się Teraz i cokolwiek będzie się działo, dzieje się w tej chwili. Nic nie zdarzyło się “przedtem", bo nie ma żadnego przedtem. Nic nie zdarzy się “potem", bo nie ma żadnego potem. Jest tylko Chwila Teraźniejsza, zawsze.

Podróżujemy w czasie. Wielu już tego dokonało. Właściwie nawet wszyscy - robimy to co noc podczas snu. Przeważnie nie zdajemy sobie z tego sprawy. Nie możemy zachować świadomości tego
przeżycia. Ale jego energia przylega do nas niczym klej. Czasami jest jej tyle, że osoby wrażliwe na ten rodzaj energii wyłapują rzeczy z naszej “przeszłości" czy “przyszłości". “Odczytują" przyległą energię, my nazywamy ich jasnowidzami, mediami. Dusza opuszcza ciało we śnie. Co pewien czas dusza pragnie się odmłodzić, zasilić, jeśli chcemy, aby mogła dalej brnąć przez życie w tej kapsule, którą nazywamy ciałem. Jesteśmy bytami trójdzielnymi, złożonymi z ciała, umysłu i ducha.

Bóg jest wszędzie. Toteż nie jest nigdzie w szczególności, ponieważ aby zaistnieć gdzieś w szczególności, Bóg musiałby przestać być gdzie indziej -a to w przypadku Boga niemożliwe. Tylko jedna rzecz nie jest dla Boga “możliwa" -aby nie był Bogiem.

Hitler poszedł do nieba. Przede wszystkim, nie mógł pójść do piekła, gdyż piekło nie istnieje. Dlatego pozostaje tylko jedno miejsce, do którego mógł trafić. I tu budzą się wątpliwości. Chodzi o to, czy czyny Hitlera zasługują na potępienie jako “złe"? Przecież raz po raz Bóg oświadczał, że we wszechświecie nie ma ani “dobra" ani “zła". Rzecz sama w sobie zła lub dobra nie jest. Rzecz po prostu jest.
Hitler poszedł do nieba z następujących powodów:
Piekła nie ma, a wiec nie mógł trafić gdzie indziej. Jego postępki można uznać za pomyłki - postępki nisko rozwiniętej istoty - a pomyłek nie karze się skazując na potępienie, lecz zapewniając możliwość poprawy, dalszego rozwoju. Błędy Hitlera nie wyrządziły szkody tym, których dotknęły bezpośrednio. Dusze uwolnione zostały z ziemskiej niewoli, niczym motyle z kokonu... Ci, którzy pozostali, opłakują ich śmierć tylko dlatego, że nie zdają sobie sprawy, jakiej radości zaznają teraz te dusze. Kto doznał śmierci, nie boleje nad śmiercią drugiego.
Bóg dał Hitlerowi – nam wszystkim - Wolny Wybór. Ale nie jest jego wolą , abyśmy bez końca cierpieli karę za to, że nie dokonaliśmy wyboru, jakiego od was wymagał. Gdyby tak było istotnie, to na ile “wolny" byłby nasz wybór? Czy rzeczywiście mamy swobodę postępowania zgodnie ze swoim pragnieniem, jeśli wiemy, że czekają nas nieopisane męki, gdy nie zrobimy tego, co Bóg sobie życzy? Co to za wybór? To nie jest kwestia kary. To Naturalne Prawo. Zwykłe konsekwencje.

Śmierci" nie ma. Życie trwa wiecznie. Życie Jest. Zmieniamy tylko postać.

Bóg nie wymyślił grzechów, spowiedzi, chodzenia do kościoła ani jedzenia mięsa w piątek. Nie ustanowił tez świąt kościelnych. Każdy dzień jest święty. Każda minuta. Teraz, ta właśnie chwila, to Błogosławiona Chwila.

Przyciągamy  dusze do siebie. A one nas. To wzajemne i twórcze doznanie, wyrażające życzenia i wybory obu stron. Nic nie przytrafia nam się przez przypadek. Zbieg okoliczności nie istnieje. Nie ma zdarzeń losowych. Życie nie jest dziełem przypadku.

Czas stoi w miejscu to my się poruszamy. W głębi duszy odczuwamy to intuicyjnie. Dlatego gdy w waszym życiu dzieje się coś doniosłego czy wspaniałego, mamy wrażenie, jakby “czas stanął w miejscu". Bo stoi. I kiedy my też się zatrzymujemy, przeżywamy te przełomowe chwile. Szybkość upływania czasu zależy od prędkości naszego poruszania się. Więc zmieniając prędkość , można zmienić szybkość upływającego czasu. Przedmioty fizyczne podlegają obecnie ograniczeniom co do prędkości - ale zjawiska niefizykalne - myśli... nasze dusze... teoretycznie mogą podróżować w eterze z niewiarygodną szybkością. To właśnie ma miejsce podczas snów, podróży astralnych i innych zjawisk parapsychicznych. Na tym polega deja vu. Prawdopodobnie byliśmy tam wcześniej.

Wszechświat się kurczy. Wszystko wróci na miejsce – żadnej materii, czysta energia , sam Bóg – raj. My jako energia będziemy żyć wiecznie. Gdy Wszechświat się skurczy, cały proces ruszy od nowa. Nastąpi kolejny Wielki Wybuch i narodzi się nowy Wszechświat. Rozszerzy się i skurczy, l powtórzy to. Jeden raz, drugi, i tak ciągle. Świat nie ma końca. To tchnienie Boga wracające do Boga.

Jedyny prawdziwy i trwały pokój dla świata to Pokój Wewnętrzny. Niech każdy znajdzie w sobie pokój. Jeśli odnajdziemy pokój w swoim wnętrzu, przekonamy się, że zniknie wszelki zamęt na zewnątrz. Ta jedna prosta zmiana - szukanie i znalezienie pokoju we własnym wnętrzu - mogłaby, pod warunkiem, że każdy by się tego podjął, położyć kres wojnom, usunąć zatargi, zapobiec niesprawiedliwości i zaprowadzić w świecie trwały pokój.

Na płaszczyźnie metafizycznej nie ma “pokrzywdzonych", gdyż każda dusza dobiera sobie ludzi, zdarzenia i okoliczności do osiągnięcia tego, co zamierza osiągnąć. Wybieramy wszystko. Swoich rodziców. Ojczyznę. Warunki, w jakich się rodzimy. Podobnie w ciągu swojego życia przyciągamy  do siebie ludzi, zdarzenia i okoliczności, które mają na celu stworzyć wam idealną sposobność do poznania swej prawdziwej istoty. Tak więc, nikt nie znajduje się w niekorzystnej sytuacji, zważywszy na to, co zamierza osiągnąć dusza. Dusza może, na przykład, zechcieć działać , w upośledzonym ciele albo w warunkach ucisku politycznego czy wyzysku ekonomicznego, po to, aby spełnić to, co sobie obrała.

Diabeł nie istnieje. Diabła wymyślili mężczyźni. Jeśli Szatan istnieje, to tylko jako myśl, iż jesteśmy od Boga oddzieleni. Nie możemy istnieć oddzielnie, gdyż Bóg jest  wszystkim, Co Jest. Diabła wynaleziono po to, aby zmusić ludzi do uległości, pod groźbę odsunięcia od Boga, gdyby się sprzeciwiali. Posługiwano się taktyką przerażenia, wizja zatracenia w wiecznym ogniu piekielnym. Lecz teraz nie potrzebujemy się obawiać. Bo nic nas nie może oddzielić ode Boga.

My i Bóg jesteśmy Jednym. Wobec tego można trafić do piekła. Gdyby ktoś całe życie wierzył w istnienie piekła i w to, że Bóg osądzi “żywych i umarłych", że oddzieli “ziarno od plew", i że na pewno zasłużyli na piekło, zważywszy na ich występki w oczach Boga, wówczas pójdą do piekła. Będą smażyć się w ogniu wiecznego potępienia.

To my tworzymy swoją rzeczywistość i mamy moc tworzenia dowolnej rzeczywistości, własnymi myślami. Więc męki piekielne i potępienie mogą zaistnieć dla tych, którzy w to wierzą.

Dusza podchwytuje, odtwarza najsilniejsze sugestie płynące z umysłu, i urzeczywistnia je w doświadczeniu.

Wszyscy mamy wolną wolę i zachowujemy ją nawet po śmierci. Jeśli dusza decyduje się ponownie wcielić, prawie zawsze wstępuje w inne ciało. W ten sposób przystępuje do nowych zadań, doświadcza nowych rzeczy, przeżywa nowe przygody. Na ogół dusza porzuca ciało, kiedy zakończyła to, co miała do wypełnienia w tym ciele. Doświadczyła tego, czego szukała.

A ludzie, którzy giną w wypadku? We wszechświecie nic nie dzieje się przypadkiem. Nie ma czegoś takiego jak “wypadek" czy “zbieg okoliczności".

Gdybyśmy potrafili przekonać samych siebie, że to prawda, nigdy więcej nie opłakiwalibyśmy tych, którzy odeszli. Żałoba po nich to ostatnia rzecz, jakiej by sobie życzyli. Gdybyśmy wiedzieli, gdzie teraz przebywają, i że trafili tam wskutek własnego wyższego wyboru, świętowalibyśmy ich odejście. Gdybyśmy choć przez chwilę doświadczyli przyszłego życia, wnosząc do niego swą najszczytniejszą myśl o sobie i o Bogu, roześmialibyśmy się na pogrzebie i przepełnilibyśmy swoje serce radością.

Zazwyczaj bolejemy nad tym, cośmy utracili. Z żalu, że już nigdy nie ujrzymy tej osoby, obejmiemy czy przytulimy, że na zawsze rozstaliśmy się z kimś, kogo kochaliśmy. I dobrze. Taki płacz wyraża szacunek dla naszej miłości, dla ukochanej

Wszystko, co się kiedykolwiek zdarzy, już się zdarzyło.Każda możliwość istnieje jako fakt dokonany.
Jak to możliwe? .
W takim razie łatwo to wytłumaczyć   w sposób bardziej przystępny. Przypomnijcie sobie , jak dzieci wykorzystują CD-ROM do gry na komputerze. Czy nie intrygowało was, skąd komputer wie, jak reagować na każdy ruch, jaki dziecko wykonuje joystickiem?

To wszystko zapisane jest na dyskietce. Komputer wie, jak zareagować na każdy ruch joysticka, ponieważ każdy możliwy ruch został już wprowadzony na dyskietkę, razem z właściwą reakcją. To, że każde zakończenie, wraz z każdym posunięciem prowadzącym do tego zakończenia, jest zaprogramowane na dyskietce? Przedstawmy sobie Kosmiczne Koło jako taki CD-ROM. Wszystkie zakończenia już istnieją. Wszechświat nie może się doczekać, które wybierzemy tym razem. A gdy gra dobiegnie końca, bez względu na wynik, obojętnie, czy wygramy, przegramy czy zremisujemy, wszechświat zaproponuje nam następną rozgrywkę. Pod wieloma względami życie jest niczym CD--ROM. Wszystkie możliwości istnieją i już zaistniały. My wybieramy te, której pragniemy doświadczyć. Dotyczy to także kwestii “zmian" na Ziemi. Przewidywania jasnowidzów na temat czekających naszą planetę zmian są prawdziwe. Udało im się wejrzeć w “przyszłość" i zobaczyć. Pytanie tylko, które “przyszłość" ujrzeli? Jak w przypadku zakończenia gry na CD-ROM-ie, istnieje więcej wersji. W jednej z nich Ziemię ogarną zburzenia, w innej - nie.

Szósty zmysł , każdy go posiada. Jak się ją rozwija? To tak jak z mięśniami. Wszyscy je mamy, lecz niektórzy postanawiają je rozwijać, podczas gdy u innych są szczątkowe i daleko mniej użyteczne.
Aby rozwinąć swój mięsień “parapsychiczny", trzeba go ćwiczyć. Używać. Codziennie. 'Nieustannie.
Ten mięsień jest na swoim miejscu, ale jest wątły, mizerny, stanowczo za mało wykorzystywany. Więc jeśli coś nas “tknie" raz na jakiś czas, nie podejmujemy odpowiedniego działania. Jeśli najdzie nas“przeczucie", nie słuchamy. Mamy sen lub “natchnienie", ale pozwalamy, aby uleciały, nie poświęcamy im uwagi. Pierwszy krok w rozwijaniu parapsychicznej “mocy" to uznanie, że się ją posiada, a następnie korzystanie z niej. Zwracajmy uwagę na każde przeczucie, każdy intuicyjny domysł. Potem działajmy w oparciu o to, co “wiemy". Nie pozwólmy, aby umysł nas od tego odwiódł.

Kościół  potępił doktrynę reinkarnacji jako heretycką, a następnie ustanowił sakrament spowiedzi. Spowiedź załatwiała to, co obiecywała reinkarnacja. To znaczy, dawała wiernym kolejną szansę. Zatem powstał układ, w ramach którego Bóg karał nas za nasze występki, chyba że się z nich wyspowiadaliśmy . Wówczas mogliśmy poczuć się bezpieczni, bo wiedzieliśmy , że Bóg wysłuchał naszej spowiedzi i odpuścił nam nasze grzechy.
Owszem. Ale tkwił w tym pewien haczyk. Rozgrzeszenia nie mógł udzielić nam bezpośredniego sam Bóg. Musiało ono wyjść od kościoła, a księża ustalali “pokutę", która należało odprawić. Zwykle były to modlitwy, których zmówienia wymagano od grzeszników. Więc mieliśmy już dwa powody, aby nie
występować z kościoła. Spowiedź okazała się tak mocna kartą przetargową, że wkrótce grzechem ogłoszono niechodzenie do spowiedzi. Trzeba się było wyspowiadać przynajmniej raz w roku. Gdy tego nie dopilnowano, dawano Bogu kolejny powód do złości. I tak mnożyły się nakazy - przeważnie arbitralne i kapryśne - ustanawiane przez kościół, a każdy z nich wsparty był groźba wiecznego potępienia, chyba że winę wyznawano. Wówczas uzyskiwano Boskie przebaczenie i w ten sposób unikano zatracenia. Ale powstał problem. Ludzie wpadli na to, że dzięki temu mogą grzeszyć do woli, o ile się z tego spowiadali. Kościół był w rozterce. Strach opuścił ludzkie serca. Spadło uczestnictwo w mszach, kurczyły się szeregi wiernych. Ludzie przychodzili do spowiedzi raz w roku, odprawiali pokutę, uzyskiwali odpuszczenie grzechów i wracali do swoich zajęć.

Nie było co do tego wątpliwości. Musiał znaleźć się sposób na to, aby znów zasiać strach w ludzkich
Sercach . I tak wymyślono czyściec. Czyściec - to miejsce przypominało piekło, ale zastanie do niego nie było wieczne. Nowa doktryna mówiła, że Bóg podda nas cierpieniu za nasze występki, nawet jeśli je wyznaliśmy. W myśl tej nauki Bóg skazywał nas na pewne dawkę katuszy, w zależności od liczby i rodzaju popełnionych grzechów. Grzechy dzieliły się na “śmiertelne" i “powszednie". Jeśli przed śmiercią nie zdążyliśmy się wyspowiadać z grzechów śmiertelnych, trafialiśmy prosto do piekła.
Raz jeszcze wzrosła frekwencja w kościołach. Podobnie jak datki na tace, a zwłaszcza darowizny -
albowiem w doktrynie czyśćca przewidziano możliwość wykupienia się od cierpienia. Zgodnie z nauką kościoła można było uzyskać specjalny odpust - ale nie od samego Boga - tylko od wysokiego dostojnika kościoła. Odpusty te wyzwalały z mąk czyśćcowych, na które “zasłużyliśmy sobie" swoimi grzechami - lub przynajmniej je łagodziły. Za ogromna sumę można nawet było otrzymać odpust całkowity. Oznaczało to zupełne wymiganie się od czyśćca. To była przepustka wprost do nieba.Ta szczególna łaska zastrzeżona była dla jeszcze węższego grona. Dla najmożniejszych rodów i jeszcze może rodzin królewskich. W zamian za te całkowite odpusty w ręce kościoła przekazywano zawrotne kwoty, kosztowności, ziemie. Lecz elitarność tego wszystkiego budziła wielka frustracje i niezadowolenie mas. Biedni wieśniacy nie mogli liczyć na biskupi odpust - zatem wiara ludu słabła i liczebność kościoła znów spadła .No to kościół wymyślił świeczki. Ludzie mogli teraz przyjść do kościoła i zapalić świeczkę za “biedne dusze czyśćcowe", a zmawiając nowennę (serie modlitw w określonym porządku) mogli skrócić pobyt swoich drogich w czyśćcu.
Dla siebie nic nie mogli wskórać, lecz chociaż mogli modlić się o łaskę dla umarłych. Oczywiście, nie
zaszkodziło, jeśli każda zapalona świeczkę poparto monetą lub dwiema wrzuconymi do skarbony.
Mnóstwo świeczek migotało w kościołach i brzęczały monety wpadające strumieniem do blaszanych
skarbon, a wszystko to po to, aby wyjednać u Boga “złagodzenie" wyroku dla dusz cierpiących w czyśćcu.Kiedy Bóg nas tworzył, nie powołał was do jednorazowego istnienia, ułamka czasu w skali wszechświata, nie skazał nas na nieuchronne błądzenie i liczenie na jakiś cud na koniec.

Bóg nie działa po kryjomu. Największym pragnieniem duszy jest doświadczać wciąż wyższych aspektów siebie. Dlatego pnie się do góry, nie w dół, po ewolucyjnej skali, aż osiągnie nirwanę - całkowity Jedność ze Wszystkim. Czyli z Bogiem.

Każda istniejąca dusza została stworzona Jednocześnie -  wszyscy jesteśmy częścią jednej duszy.  Jesteśmy tu wszyscy. Kiedy dusza (cząstka Boga) osiąga ostateczne spełnienie, ma możliwość “rozpoczęcia od nowa", “zapomnienia", aby mogła stworzyć siebie od podstaw jeszcze raz. W ten sposób Bóg nieustannie na nowo doświadcza siebie.

Nie jesteśmy kwiatem ani nawet owocem. Jesteśmy drzewem. Nasze korzenie tkwią głęboko, w Bogu. On jest glebą, z której wyrośliśmy, a nasze kwiaty i nasz owoc trafią z powrotem do Boga i użyźnia glebę. Tak oto życie poczyna życie i nie zna co śmierć.

Osoby które popełniły samobójstwo nie spotka kara boska, Bóg nie karze, Bóg kocha.

Nasz umysł nie mieści się w naszej głowie. Nasza czaszka zawiera nasz mózg, nie umysł. Umysł jest w każdej komórce ciała. Umysł to energia. To... myśl. A myśl to energia, nie przedmiot. Nasz mózg jest przedmiotem. To fizyczny, biochemiczny mechanizm - największy, najbardziej skomplikowany, lecz nie jedyny - mechanizm znajdujący się w ludzkim ciele, za pomocą którego ciało przekłada, czy przetwarza, energie myśli na fizyczne impulsy. Mózg jest przetwornikiem. Jak całe twoje ciało. W każdej komórce znajduję się maleńkie przetworniki. Biochemicy często podkreślają, że poszczególne komórki - na przykład, komórki krwi - zdają się posiadać swoja własne inteligencje. W mózgu jest po prostu więcej komórek niż w pozostałych częściach ciała, stad wrażenie, jakby tam znajdował się umysł. Gdzie kryje się dusza? Jest wszędzie. Jak umysł. Nie ma takiego miejsca, w którym czyjaś dusza “się kończy" a kogoś “zaczyna" Tak jak nie da się powiedzieć, gdzie przebiega granica między powietrzem w salonie a powietrzem w sypialni. To jedno powietrze. To jedna dusza. Istnieje jedna dusza. Jedna Energia, która jest Całą Energią, przybiera liczne indywidualne postaci. Jedna dusza i jej części to inne dusze. Istnieją dusze “młode", w tym sensie, że po osiągnięciu pełni świadomości i zjednoczenia z ostateczną rzeczywistością dobrowolnie wszystkiego “zapominają" i “zaczynają od początku" - postanowiły przenieść się na inne miejsce na Kosmicznym Kole, a niektóre z nich zdecydowały się znów być “młodymi" duszami. Lecz wszystkie one wchodzą w skład “pierwszego rzutu", ponieważ wszystkie powstają (powstały, powstaną) w tej Jedynej Chwili Teraźniejszej. Zatem ich liczba jest skończona i nieskończona, zmienna i niezmienna, w zależności od tego, jak na to popatrzymy.

Skupisko energii (czyli innymi słowy, cząstka Boga) może siebie uznać za “młode" lub “stare", w
zależności od tego, co wybierze po osiągnięciu pełni świadomości. Bez doświadczenia duszy jako “młodej" nie mogłoby zaistnieć doświadczenie “starej". Dlatego niektóre dusze “na ochotnika" zostają “młodymi", a pozostałe “starymi", tak, aby Jedyna Dusza, która jest Wszystkim Co Naprawdę Jest, mogła poznać siebie całkowicie. Podobnie, pewne dusze zgodziły się przyjąć miano “złych" a inne “dobrych", dokładnie z tego samego powodu. Dlatego żadnej z dusz nigdy nie spotyka kara. Bo jak Jedyna Dusza miałaby karać Cząstkę Siebie za to, że stanowi ona wycinek Całości?

Nasze religie zrobiły z Boga Wielką Niewiadomą, zaszczepiły nam nie miłość Boża, lecz bojaźń.
Religia nie wpływa też w większym stopniu na nasze postępowanie. Nadal się zabijamy, potępiamy,
odmawiamy innym racji. I w gruncie rzeczy to wasze religie zachęcają was do tego.
Zatem co do religii, nasze cele rozmijają się z tym, dokąd nas ona prowadzi.

Wszyscy jesteśmy Jednym. Jest tylko Jeden z Nas. Nie istniejemy oddzielnie ode Boga i nie istniejemy oddzielnie od siebie nawzajem. Cokolwiek robimy, robimy zgodnie. Nasza rzeczywistość jest naszym wspólnym dziełem. Jeśli przerywamy ciążę, to My przerywamy ciążę. Nasza wola jest wola Boga.
Żaden indywidualny aspekt Boskości nie posiada władzy nad pozostałymi aspektami. Nie jest możliwe, aby jedna dusza oddziaływała na druga wbrew woli tej ostatniej. Nie ma ofiar i oprawców.

Istnieją kosmici i toczy się życie na innych planetach. Pod względem techniki większość obcych cywilizacji znacznie nas wyprzedza. Są takie, które są bardziej zacofane od nas, ale nieliczne. Zdecydowana większość stoi od nas wyżej. Nie potrafimy przyrody kontrolować. Dlatego skazani jesteśmy na jej kaprysy, w przeciwieństwie do większości innych cywilizacji.Istoty zamieszkujące inne planety na ogół potrafią, na przykład, kształtować lokalna temperaturę.Oni dzielą, się wszystkim. Z każdym. Nikomu nie braknie. Wszelkie naturalne zasoby ich świata rozdzielane są równo i przekazywane każdemu. Żaden naród, żadna zbiorowość czy kultura nie rości sobie prawa “własności" w stosunku do jakiegoś bogactwa naturalnego tylko dlatego, że zajmuje miejsce, gdzie to bogactwo występuje. Uważa się powszechnie, że planeta będąca “domem" dla różnych gatunków należy do wszystkich gatunków tego systemu. Nawet sama planeta czy układ planet pojmowane są jako system, “organizm". Oni żyją o wiele dłużej. W niektórych społecznościach nawet wiecznie - albo tak długo, jak jest ich życzeniem pozostać w powłoce cielesnej. Przede wszystkim temu, że nie zatruwają swojego powietrza, swojej ziemi i swojej wody. Nie faszerują gleby związkami chemicznymi, które potem wchłaniane są przez rośliny i zwierzęta, a następnie przyswajane przez ciało przez spożycie tych roślin i zwierząt. W takich społecznościach dzieci nie zajmują się wychowaniem dzieci. Potomstwo powierzane jest starszym. W tych kulturach starsi żyją razem z młodymi. Nie skazuje się ich na samotność, nie pozostawia ich własnemu losowi. Starszych się czci, szanuje. Nikt nie żyje w nędzy, w jaka pozwoliliście popaść tak licznym rzeszom ludzi. Nikt nie umiera z głodu, w przeciwieństwie do naszej planety, gdzie co godzinę umiera 400 dzieci, a dziennie łącznie 30 tysięcy ludzi. Nie znają też czegoś takiego jak “życie w cichej desperacji". Nie ma “biednych" i “pokrzywdzonych"...

I co Wy na to ? Jak to wszystko ma się do tych przepowiedni o końcu świata, że Bóg nas za wszystko ukarze, skoro z książek wynika , że dał nam wolną wolę ? I sądu nie ma ?

Jedno jest pewne - Bóg jest Miłością. Nie zapominajmy o tym, a kto czytał uważnie ten post zrozumie, że :



Dlaczego Hitler nie poszedł do piekła ? - przeczytasz TUTAJ

4 komentarze:

  1. Bardzo często spotykam się z różnymi książkami,czy artykułami,które jakby potwierdzają to;co ja od zawsze wiedziałam. Wszystko jest pochowane gdzieś w podświadomości i przeczytanie tego jeszcze raz,wydobywa tą moją ukrytą prawdę.Dzięki wielkie Kalisto,za wszystkie Twoje wpisy i przemyślenia.Zaczęłam systematyczne medytacje,ale podpinam sobie do słuchawek;Solfeggio z muzyką.Narazie początki,zobaczę jakie będą rezultaty.Pozdrawiam Cię serdecznie.

    OdpowiedzUsuń

Drukuj