Zakładając tego bloga nadałam mu tytuł „Budzenie umysłu - dzień po dniu” . Zupełnie nie wiedziałam w którą stronę pójdzie to „budzenie” no i czy to jest w ogóle możliwe. Ciągle mam taki obraz przeciętnego człowieka - który żyje w swojej skorupie niskich – ziemskich wibracji a dopiero praca duchowa nad sobą , umożliwia jej pękanie i wnikanie innych częstotliwości co uruchamia w ciele szereg zmian , na początku zupełnie nie zauważalnych. Bo przecież tak naprawdę cały Wszechświat nas przenika i inne wymiary a różnimy się tylko inną częstotliwością wibracji. Zatem spoglądanie w niebo w poszukiwaniu innych światów jest zupełnie błędne. To nie jest żadne oddzielenie. My tu a tamto tam. Wszystko jest wszędzie.
W medytacji często coś napływa mi do rąk powodując ich „napompowanie” i ogromną ciężkość. Potem w ciemności czoła spostrzegam jasny żywy punkt, przypuszczam , że mogą to być wrota do innej częstotliwości. Na razie nie udaje mi się przejść przez ten tunel , choć odczuwam wtedy lekkie unoszenie ciała.