Translator

Polub mnie :)

Szukaj na tym blogu

piątek, 15 lutego 2019

Wielka Księga Sekretów Osho - 20. Zwykła miłość i miłość Buddy


Rozdział 20 - Zwykła Miłość i miłość Buddy

Miłość nie jest czynnością, nie jest czymś, co robisz. Miłość jest związana z niedziałaniem, to stan istnienia, nie czynność. Nikt nie może niczego robić nieprzerwanie przez 24 godziny. Robienie czegoś cię zmęczy, robieniem czegoś się znudzisz. A potem musisz się odprężyć. Jeśli robisz miłość, będziesz musiał znaleźć odprężenie w nienawiści, ponieważ odprężenie możesz znaleźć tylko w przeciwieństwie.

Dlatego miłość zawsze jest zmieszana z nienawiścią. W tej chwili kochasz kogoś a w następnej chwili go nienawidzisz. Ta sama osoba staje się przedmiotem miłości i nienawiści, na tym polega konflikt kochanków. Wynika on z tego, że twoja miłość jest czynnością, nie możesz jej robić. Możesz być zakochany, ale nie możesz "robić" zakochania. Implikuje to również inne rzeczy. Miłość nie jest wysiłkiem. Gdyby była wysiłkiem, stałbyś się przez nią zmęczony. Ona jest stanem umysłu.



Myśl o niej jako o związku, myśl o niej jako o stanie umysłu. Jeśli jesteś zakochany, to stan umysłu. Ten stan umysłu może być skoncentrowany na jednej osobie. Wtedy zwany jest miłością. Może też nie być skoncentrowany wtedy staje się modlitwą. Jesteś wówczas zakochany - nie w kimś, po prostu kochasz tak, jak oddychasz.

Myślenie jest czasem. Jeśli nie myślisz, czasu nie ma. Dlatego w medytacji czujesz bezczasowość. Dlatego w miłości czujesz bezczasowość. Miłość nie jest myśleniem, jest ustaniem myśli. Jesteś ! Kiedy jesteś z ukochaną, nie myślisz o miłości, nie myślisz o ukochanej. W ogóle nie myślisz. A jeśli myślisz, to nie jesteś z ukochaną, jesteś gdzie indziej.

Dlatego ci, którzy są nadmiernie zaabsorbowani myśleniem, nie mogą kochać, bo nawet kiedy będą obecni, nawet kiedy dotrą do pierwotnego boskiego źródła, nawet kiedy spotykają Boga, będą stale o nim myśleli i przegapią jego obecność. Możesz nieustannie o czymś myśleć, ale to, o czym myślisz, nigdy nie jest faktem.

Chwila miłości jest chwilą bezczasową. Wtedy nie ma kwestii myślenia o tym, jak kochać 24 godziny na dobę. Nigdy nie myślisz o tym , jak żyć 24 godziny na dobę, jak być żywym 24 godziny na dobę. Albo żyjesz albo nie. A więc podstawową rzeczą, która trzeba zrozumieć, jest nie czas, lecz teraz - jak być tu i teraz w stanie miłości.

Egzystencja jest wobec ciebie obojętna - przynajmniej z pozoru. Słońcu, morzu, gwiazdom, ziemi jesteś obojętny, nie martwią się o ciebie. Jest jasne, że cię nie potrzebują. Bez ciebie wszystko będzie takie, jak było z tobą. Spójrz na egzystencję powierzchownie: nikt i nic się tobą nie przejmuje. Gwiazdy nie są ciebie świadome, ziemia, którą nazywasz "Matką", nie jest ciebie świadoma. Kiedy umrzesz, ona nie będzie smutna. Nic się nie zmieni. Wszystko będzie takie, jakie jest i jakie zawsze było. Z tobą czy bez ciebie, nie ma różnicy.

Czujesz, że jesteś tylko przypadkiem. Nie byłeś potrzebny, przyszedłeś nieproszony... Wytwór przypadku. To tworzy lęk. Nieustannie odczuwasz subtelny lęk - nie jesteś potrzebny.

Kiedy ktoś cię kocha, czujesz, że pojawił się inny wymiar. Teraz przynajmniej jedna osoba będzie cię opłakiwać, będzie smutna. Popłyną łzy. Pod twoją nieobecność przynajmniej jednej osobie zawsze będzie ciebie brakować. Przynajmniej dla jednej osoby twoje istnienie ma sens.

Dlatego tak wielka jest potrzeba miłości. Jeśli nie jesteś zakochany, jesteś wykorzeniony. Ale ta miłość nie jest miłością, o jakiej mówię. To tworzenie iluzji - wspólnej iluzji: "ja potrzebuję ciebie, ty potrzebujesz mnie. Dam ci tę iluzję, że bez ciebie moje życie będzie stracone, ty daj mi tę iluzję, że beze mnie twoje życie będzie stracone. Oboje pomagamy sobie wzajemnie żyć w iluzji. Tworzymy odrębną egzystencję, w której nabieramy znaczenia, w której cała przestrzeń jest zapomniana".

Kochankowie żyją w sobie wzajemnie, stworzyli swój prywatny świat. Dlatego miłość potrzebuje tak wiele prywatności. Jeśli nie żyjecie w izolacji, świat nieustannie się wtrąca. Mówi wam, że wszystko co robicie, jest snem. Miłość potrzebuje prywatności, bo wtedy cały świat zostaje zapomniany. Istniejecie tylko wy dwoje, a całkowita obojętność egzystencji zostaje zapomniana. Czujesz się kochany, chciany. W tym prywatnym świecie nic nie będzie takie, jak było, kiedy ciebie zabraknie.

Człowiek jest tak słaby, że nie może żyć bez tej iluzji. Budda może żyć bez tej iluzji, więc jej nie tworzy.

Kiedy możliwe staje się życie bez iluzji, rodzi się inny wymiar miłości. Rzecz nie w tym, że ktoś cię potrzebuje. Rzecz w tym, że zaczynasz zdawać sobie sprawę z tego, że nie jesteś różny od tej egzystencji, która wydaje ci się tak obojętna. Jesteś jego częścią, jesteś organicznie jednym z nią. Jeśli drzewo rozkwita, ty rozkwitasz w tym drzewie, a drzewo stało się świadome w tobie.

Morze, piasek i gwiazdy są jednym z tobą. Nie jesteś samotną wyspą, jesteś organicznie jednym z wszechświatem. Cały wszechświat jest w tobie, cały ty jesteś we wszechświecie. Dopóki tego nie zrozumiesz, nie będziesz tego czuł, nie uzyskasz tej miłości.

Jeśli to zrozumiesz, nie będziesz potrzebował tworzyć prywatnej iluzji, że ktoś cie kocha. Twoje życie ma wówczas znaczenie i nie traci go, jeśli nikt cie nie kocha. Wtedy w ogóle się nie boisz, bo nawet śmierć cię nie unicestwi. Unicestwi formę, unicestwi ciało, ale nie unicestwi ciebie, ponieważ jesteś egzystencją.

To się dzieje w medytacji. Ona temu służy. W niej czujesz się częścią. Zaczynasz czuć:" Egzystencja i ja jesteśmy jednym". Wtedy jesteś chciany. Nie ma lęku, nie ma śmierci. Miłość płynie z ciebie. Miłość nie jest wysiłkiem - nie możesz robić niczego innego, tylko kochać. Miłość jest jak oddychanie.

Taka miłość staje się oddychaniem. Wtedy ostatecznie o niej zapomnisz, tak jak zapominasz o oddychaniu. Kiedy pamiętasz o oddychaniu ? Zauważyłeś to ? Pamiętasz tylko wtedy, kiedy coś jest nie tak. Kiedy czujesz jakąś trudność, wtedy wiesz, że oddychasz, inaczej nie ma powodu, by być świadomym oddechu. Jeżeli nie ma zakłóceń, nie trzeba być świadomym procesu oddychania. On bezustannie trwa.

Zatem kiedy jesteś świadomy swojej miłości, to znaczy, że wciąż coś jest nie tak. Z czasem ta świadomość znika. Po prostu wdychasz i wydychasz miłość. Zapominasz o wszystkim, nawet o tym , że kochasz. Miłość stała się oddaniem. To najwyższy szczyt, najwyższa możliwość - nazwij to jak chcesz. To nie znaczy, że stałeś się nieświadomy, ale że ten proces stał się cichy. Nie jesteś go ani świadomy, ani nieświadomy. Proces jest naturalny, harmonijny, nie tworzy wewnątrz żadnego zakłócenia.

Budda i Jezus nazywali miłością stan umysłu, nie związek. A więc wyjdź poza związek i stopniowo stań się po prostu kochający. Nie będziesz do tego zdolny, dopóki nie wejdziesz w medytację. Dopóki nie poznasz nieśmiertelnego wnętrza, dopóki nie poznasz głębokiej jedności wewnętrznego i zewnętrznego, dopóki nie poczujesz, że jesteś egzystencją, to będzie trudne.

Te techniki medytacji mają pomóc ci wyrosnąć ze związku i dorosnąć do pewnego stanu umysłu. W ogóle nie myśl o czasie, dla miłości czas jest nieistotny.

Urodziłeś się jako ciało, żyjesz jako ciało, stajesz się chory jako ciało, jesteś leczony, otrzymujesz lekarstwo, pomoc i jesteś uzdrawiany jako ciało. Całe twoje życie jest zorientowane na ciało - skupione na ciele. Pokochasz kogoś. Będziesz się z tym kimś kochał i tworzył inne ciała.

Co robisz przez całe życie ? Zachowujesz siebie. Co zachowujesz jedzeniem, wodą, schronieniem ? Ciało jest zachowywane. Co robisz, płodząc dzieci ? Rozmnażasz ciało. Całe życie w 99,9 % jest zorientowane na ciało. Możesz wyjść poza nie, ale ta podroż musi odbywać się przez ciało, musisz w niej użyć ciała. Ciało jest tylko czymś zewnętrznym. Tak naprawdę ciało jest symbolem seksu.

Tradycje przeciwne seksowi są przeciwne ciału. Tylko te tradycje, które nie są przeciwne seksowi, mogą być przyjaźnie nastawione do ciała. tantra jest zdecydowanie przyjazna i mówi, że ciało jest święte. Dla tantry potępienie ciała jest świętokradztwem. Dla niej mówienie, że ciało jest nieczyste, albo mówienie, że ciało jest grzeszne, jest nonsensem. Tantra akceptuje ciało - nie tylko akceptuje, ale mówi, że ciało jest święte, czyste, niewinne. Możesz go użyć i uczynić z niego narzędzie transcendencji.

Ale jeśli zaczniesz walczyć z ciałem, jesteś zgubiony. Jeśli zaczniesz z nim walczyć, będziesz stawał się coraz bardziej chory. Stale walcząc z ciałem, stracisz okazję. Walka jest negatywna, tantra jest pozytywna transformacją. Nie walcz z ciałem - nie ma potrzeby.

To tak, jakbyś siedział w samochodzie i walczył z nim. Nie możesz jechać, bo walczysz. Walcząc z nim, popsujesz go i jazda stanie się niemożliwa.

Ciało jest pięknym pojazdem - bardzo tajemniczym, bardzo złożonym. Używaj go, ale nie walcz z nim. Pomóż mu. Kiedy zwracasz się przeciw niemu, zwracasz się przeciw sobie. To tak, jakbyś chciał gdzieś dojść i obciął sobie nogi. Tantra mówi, żeby poznać ciało i poznać jego sekrety. Poznać jego energie i dowiedzieć się , jak mogą zostać przemienione.

Tantra mówi, że jeśli zagłębisz się w medytację, seks zniknie, może zupełnie zniknąć. Cała energia zostanie wchłonięta przez wyższe centra - twoje ciało ma wiele centrów. Centrum seksu jest najniższe, człowiek żyje w najniższym centrum. Im więcej energii płynie wyżej, tym bardziej wyższe energie rozkwitają. Kiedy ta energia wpływa do serca, staje się miłością. Kiedy ta energia sięga jeszcze wyżej, rozkwitają nowe wymiary i nowe doświadczenia. A kiedy ta energia jest w najwyższym centrum , osiąga to, co tantra nazywa sahasrarą - ostatnią czakrą w głowie.

Centrum seksu jest najniższą czakrą, a sahasrara najwyższą - między nimi porusza się energia seksualna. Ona może zostać uwolniona z centrum seksu. Kiedy zostaje uwolniona z centrum seksu, powstaje dziecko, nowy człowiek. Kiedy ta sama energia zostaje uwolniona z sahasrary i płynie w kosmos, dajesz nowe narodziny samemu sobie. To również jest reprodukcja, ale nie biologiczna, tylko duchowa, stajesz się odrodzony.

Tantra nie potępia, ale daje tajemne techniki pozwalające dokonać przemiany. Dlatego tantra tak wiele mówi o ciele - ono jest potrzebne. Musisz zrozumieć ciało a zacząć możesz tylko z miejsca, w którym jesteś.

Musimy pozostać jednostkami i działać jak niezależne, wolne świadomości. Możemy się do siebie zbliżyć, możemy się ze sobą stopić, ale nikt nie może nikogo posiadać. Wtedy nie ma niewoli i nie ma przywiązania. Prawdziwa miłość nigdy nie stanie się przywiązaniem.

Nie da się łatwo uciec od przywiązania. Ono przyjmuje nowe formy. Będziesz się łudził, że zniknęło, ale ono wciąż będzie. Nie walcz z nim, spróbuj zrozumieć, dlaczego istnieje. A potem poznaj głęboką przyczynę: ponieważ ciebie nie ma, jest przywiązanie.

Wewnątrz ciebie twoje ja jest nieobecne, więc próbujesz kurczowo trzymać się wszystkiego, żeby czuć się bezpieczny. Nie jesteś zakorzeniony, więc próbujesz ze wszystkiego zrobić swoje korzenie. Kiedy jesteś zakorzeniony w sobie, kiedy wiesz, kim jesteś, czym jest ta istota, która jest w tobie i czym jest ta świadomość, która jest w tobie, wtedy nie lgniesz do niczego.

To nie znaczy, że nie możesz kochać. Tak naprawdę tylko wtedy możesz kochać, bo wtedy możesz się dzielić - i to bez stawiania warunków, bez oczekiwań. Po prostu się dzielisz, ponieważ masz tak dużo, że się przelewa.

Ten nadmiar siebie jest miłością. Kiedy ten nadmiar staje się powodzią, kiedy cały wszechświat wypełnia się twoim nadmiarem, a twoja miłość sięga gwiazd, w twojej miłości ziemia czuje się dobrze i cały wszechświat jest nią obmyty, to jest oddanie.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj