Translator

Polub mnie :)

Szukaj na tym blogu

wtorek, 3 grudnia 2013

Sesja wieczorna

Jestem po sesji wieczornej. Tak jak chciałam wykorzystałam ten drugi utwór o którym pisałam rano. No i tak jak przeczuwałam te 28 minut zleciało jak 5.

Wizualizacja prawie 0,5 godziny ? Żaden problem :)



W laboratorium jak zwykle wizualizowałam swoje cele, ale miałam wrażenie, że unoszę się do góry. Powstrzymałam to unoszenie mówiąc, że najpierw cele potem latanie.

Pana Kawosza nie było, ale przypomniało mi się , że przecież wczoraj go wyprosiłam na łąkę i on tam pewnie  ciągle jest.

Widziałam się z tatą , biegał truchcikiem po bieżni oczywiście  w tym samym dresiku, tylko miał na nogach takie buty, które dostałam w podstawówce, niesamowicie modne buty a wiadomo, że kiedyś nic nie było, a ja byłam dumna , że je mam, ale one były bardzo niewygodne to niby były takie szare adidasy na rzepy, ale bardzo sztywne . Mówiłam tacie, żeby nałożył wygodne, miękkie trampki, nawet przez chwilę w nich biegał, ale uparcie wracał do tych  szarych butów. W sumie nogi były normalne, mówiłam, że teraz tylko je będziemy wzmacniać. Chciałam naładować je energią z dłoni jak wczoraj a tu zonk. Ekran na ścianie, który był świetlisty, dziś wyglądał na zgaszonego i nie mogłam "pobrać " energii, a dłonie nie otoczyły się tą świetlistą otoczką jak wczoraj. Byłam tym bardzo zdziwiona, teraz myślę , że spróbuję jutro poszukać jakiegoś włącznika do tego ekranu.
W laboratorium pojawili się jacyś ludzie, mówili coś do mnie, ale nie pamiętam co, chyba zeszłam za głęboko.
W sumie kołatała się mi po głowie jedna myśl; Czy moje ręce leczą ????

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj