Translator

Polub mnie :)

Szukaj na tym blogu

niedziela, 4 czerwca 2017

Ślepa wiara

Nie kupuję wpajania moim dzieciom przez księży , że żyją w grzechu. Z racji przygotowań do tegorocznej komunii często bywałam w kościele, dało mi to dobry obraz jak to wszystko wygląda. Dziecko posmakowało jak funkcjonuje instytucja kościelna i dam mu wolną rękę czy będzie chciało kiedyś chodzić czy nie. Bo dzieciom powtarzam , że Bóg mieszka w sercach a nie w Kościele.

Ksiądz nie wierzył mojemu dziecku, że był na mszy w innym kościele, bo nie przyniósł obrazka, które rozdają po mszach w tej parafii co brał komunię. Tym sposobem musieliśmy za każdym razem zapierdalać 10 km do tego kościoła by mieć obrazek, choć mam kościół 1 km od domu, ale tam obrazków nie dają. 

Na różańcu pewnego piątku kazano dzieciom potem leżeć krzyżem w domu za grzechy, i tak miesiąc różańca , potem obowiązkowe drogi krzyżowe i roraty, siedzenie w soboty w kościele. Co takie dziecko rozumie z drogi krzyżowej i sensu chodzenia od stacji do stacji, co dziecko rozumie gdy ksiądz mówił jak po spowiedzi w czwartek nagrzeszysz musisz przyjść w sobotę jeszcze przed komunią i się wyspowiadać. Co to dziecko musi zrobić by znowu iść znowu do spowiedzi ? 

Wciąż zadaję sobie pytania dlaczego ksiądz na spotkaniach nie uczył ich miłości do samych siebie, że jesteśmy dziećmi Boga a tylko pogłębiał w dzieciach poczucie grzechu i wyższości Pana nad całością. Dlaczego wiecznie wertowano życie Jezusa a nie poświecono trochę uwagi samym dzieciom. Dlaczego ksiądz widział w nich tylko przeszkadzających bachorów ? Jak się nie uspokoicie to będziecie do 21 tu siedzieć ! Jaką miłość czuje w sobie taki ksiądz, gdzie jest empatia i zrozumienie … Egoizm nic więcej, trzeba dobrze wypaść przed szefem proboszczem.

Paraliż życia rodziny nastąpił 3 tygodnie przed komunią gdy rozpoczęły się 3 razy w tygodniu próby w kościele. I nic nie było ważne. To że dziecko ma inne dodatkowe zajęcia, że dziecko ma sprawdziany , że dziecko musi coś zjeść. PRÓBY zdominowały nasz dom. Dziecko powiedziało dosyć , nie chce chodzić do kościoła, biały tydzień dobił go zupełnie. Przy środzie bez uśmiechu ciągnął nogami do kościoła w albie, smutny, zły , zrezygnowany.  W czwartek obserwowałam dzieci na mszy - kręciły się w tych albach, gadały, odwracały. Po mszy 10 minut ksiądz beształ dzieci za ich zachowanie, że jak tak będą robić to będą pod wpływem złego ducha. Katechetka na religii na drugi dzień dołożyła swoje. A potem jego sobotnia radość , gdy już mały nie musiał jechać do kościoła , gdy wsiadł na rower , bawił się , uzmysłowił mi, że z nadmiaru „miłości” można kota zamęczyć na śmierć.

Sama też poszłam z ciekawości do spowiedzi, mąż mi powiedział, nie idź do proboszcza bo on jest nawiedzony. No i dobra, pójdę do niego zobaczymy. Powiedziałam mu, że nie chodziłam co tydzień do kościoła, tylko wtedy gdy miałam  potrzebę , ale jestem dobrym człowiekiem i nie krzywdzę nikogo i Boga mam w sercu.  No to mi się oberwało: to na pewno jest coś ze mną nie tak , a na pewno jest źle z moim sumieniem ! Żal....

Kiedy w końcu księża zrozumieją , że jak za dużo to i świnia nie chce ??? To nie tak powinno być, albo nie ten ksiądz co przygotowywał dzieci, pełen złości i agresji. Uczenie dzieci klękania i pokazywania gdzie jest kąt prosty, w jakim odchyleniu powinny być ułożone ręce, nakaz ćwiczenia wysuwania języka przed lusterkiem,  chyba nie jest tak ważne , jak nauczenie dzieci Miłości i szacunku do innych i gdzie to było ??? Powiem wam gdzie, w domu, ale nie w Kościele. 

Wielu z nas musi się przerobić a pewnie programy rozkodować by przestać się bać. Bać się piekła czy sądu ostatecznego. Wyjść poza umysł i doświadczyć, że jesteśmy częścią całości w niczym gorszym od innych. Ufać sobie i żyć zgodnie ze swoim sumieniem. 

Dobry znajomy zrobił mi sesję na odległość z intencją zdjęcia pieczęci i ewentualnych podczepień. Od razu odebrałam wrażenie minimalnego unoszenia i dziwnego odczucia w nogach, przyszła do mnie informacja , że coś gęstego i brudnego jak błoto wychodzi przez nogi. Wtedy „pomagałam” temu wrażeniu myśląc, że cały brud wychodzi z ciała przez nogi do Matki Ziemi.

Potem w nocy miałam sen: z moich oczu wychodziła czysta, tęczowa energia. Potem wychodziła z całej mojej głowy jakby dymiła od środka na zewnątrz czystą wibracją.

Kolejnej nocy w śnie była ciemność – dziwna , ciemna cisza, głęboka pustka.

Przyszła równowaga: światło i ciemność są ze sobą powiązane. Jedno nie istnieje bez drugiego. Jak zło i dobro idą w parze tak noc i dzień choć przeciwne sobie, trwają w sobie nierozłącznie. Wolność to stan umysłu, naszego umysłu…



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj