Translator

Polub mnie :)

Szukaj na tym blogu

piątek, 26 kwietnia 2013

Nowe odczucia

Piszę chwilę , pojawiły się nowe odczucia przy wchodzeniu na poziom, w dalszym ciągu zaraz po położeniu odczuwam bujanie-huśtanie, najczęściej jest delikatne i ustaje, być może gdybym poćwiczyła, rozbujałabym się jeszcze bardziej i wyleciała z ciała, a to już chyba nie Silva, wczoraj i przedwczoraj , ale dopiero dziś zdałam sobie z tego sprawę, odczuwałam fale dreszczy które przechodziły przez moje ciało, nie sądzę żeby to był objaw chorobowy bo jestem zdrowa. aż zakryłam się po szyję kołdrą, nie żeby to było nieprzyjemne ale dziwne, fale były raczej delikatne, i takie systematyczne, byłam świadoma tego uczucia i tego ze jestem w transie, ale wciąż są problemy żeby panować nad umysłem na tyle żeby projektować cele, na początku jeszcze tak, potem chyba schodzę za głęboko, ja myślę że to wszystko jest do wyćwiczenia, wydaje się że każda noc jest taka sama , a nie jest...

poniedziałek, 22 kwietnia 2013

30 słuchanie - podsumowanie

Doszłam do mojej magicznej 30-tki, co nie oznacza, że przestanę słuchać mój utwór, trudno mi się relaksować bez niego. Tak patrząc co mi się udało osiągnąć:
1. prawie codziennie szybko po położeniu odczuwam bujanie
2. nie mam już problemu z odczuciem głębi stanu
3. moje laboratorium jest mi bardzo dobrze znane i traktuję je jak drugi dom
4. zjeżdżam do niego błyskawicznie po torze saneczkowym
5 częściej pamiętam sny
6 denerwuję się inaczej - jestem spokojniejsza

środa, 17 kwietnia 2013

28 słuchanie

Zbliżam się do magicznej 30-stki :). Mogę powiedzieć z radością że robię w końcu postępy, jestem niesamowicie podekscytowana. Wczoraj załączyłam muzykę gdzie pani nie wprowadza na poziom a jest tylko nagrana na końcu żeby wyprowadzić ze stanu, utwór ma 28 minut, jest czas na wizualizację z muzyką jakieś 25 minut, pomyślałam wieczorem że postaram się skupić na huśtaniu i nie chciałam żeby pani mi to przerwała dlatego słuchałam utwór II.
No i fantastycznie ;) Leżałam  dosłownie chwilę oddychając głęboko i powoli kiedy poczułam, że moje ciało zaczyna się kołysać w górę i w dół, tak jak wczoraj zgrałam oddech z tym bujaniem, w końcu się tego nie bałam a raczej z radością wyczekiwałam tego uczucia, potem odczułam bujanie nie z góry na dół, ale na boki, po pewnym czasie doszło uczucie lekkiego paraliżu twarzy - a to coś nowego. Miałam pełną świadomość tak jak w becie a czułam falowanie. Odliczyłam potem od 3 do 1 i z prędkością światła zjechałam na torze saneczkowym do laboratorium i już nie długie odliczanie od 10 do 1. Projektowałam taty zdrowie i zmiany u siebie. Pamiętałam wtedy słowo które usłyszałam leno..... coś tam i nawet mówiłam ze je zapamiętam do rana ale niestety nie pamiętam, ono było jakieś dziwne takie, że wtedy nie rozumiałam co oznacza. Muszę położyć sobie w pobliżu kartkę i długopis bo widzę też obrazy, których jestem świadoma w tamtym momencie, ale rano już ich nie pamiętałam.

wtorek, 16 kwietnia 2013

27 słuchanie

Dziś króciutko, jestem podekscytowana wczorajszą nocą, wprawdzie sama wizualizacja raczej była marna bo tak mi było błogo że wewnętrznie mi się nie chciało , to było inne wydarzenie.

poniedziałek, 15 kwietnia 2013

26 słuchanie

Kolejne próby za mną, wytrzymałam wczorajszą całą sesję , tylko to tak jest najfajniej  w niedzielę, odczuwam, że automatycznie zapadam się jak słucham mojej muzyki, wczoraj znowu się "kołysałam" fajne uczucie, chociaż wciąż napawa mnie lekkim lękiem. Projektowałam swoje cele, zobaczymy kiedy coś się zmieni / polepszy. Nad ranem miałam sen a raczej to był już taki letarg bo musiałam wstawać do pracy, otóż śniły mi się pierogi, tylko nie pamiętam czy ja je lepiłam czy ktoś je lepił.

sobota, 13 kwietnia 2013

Porażka

Dziś straciłam motywację do wszystkiego, dziś był termin uzdrowienia taty, niestety nic się nie wydarzyło. Dziś rodzice mają rocznicę ślubu i to byłby cudny prezent. No ale widocznie to jeszcze nie pora, może niepotrzebnie rzuciłam się od razu na głęboką wodę.
Zastanawiam się też jak to jest że w alfie ludzie zmieniają swoje życie, u mnie tak naprawdę jeszcze nic, chodzę bardziej zła, nerwowa, zaczyna wkurzać mnie to moje życie takie bezpłciowe. Chciałabym żyć inaczej, wkurza mnie bezpłciowa praca, wkurza brak postępów, wciąż ta beznadziejna monotonia...
W sumie też tak sobie myślę, że jestem i tak na początku drogi doskonalenia umysłu, dopiero uczę się wchodzenia na poziom, to pisanie mi naprawdę pomaga bo pisząc analizuję wydarzenia, sny. Nawet jest tak, że wstaję rano i myślę nic na blogu nie napiszę, a potem zaczynam pisać i słowa same wyskakują z klawiatury.
Teraz tak analizuję, i stwierdzam ze ta muzyka z dźwiękiem alfa bardzo mi pomaga, jakoś automatycznie prawie, jestem w moim laboratorium. Bez tego miałam problem, zresztą myślę że już samo słuchanie muzyki relaksacyjnej uspokaja.
Nie mogę teraz się poddać jak każda sesja przynosi coś nowego, dziś może być ciekawie bo przespałam się po południu i mogę poświęcić dużo czasu na sesję.
Przeczytałam książkę -prawdziwe historie metody Silvy w Polsce i tak się dziwię jak ludzie potrafią zmienić życie i uzdrawiać już po jednej sesji. Albo to geniusze albo zwyczajny chwyt marketingowy.

piątek, 12 kwietnia 2013

24 słuchanie

Dziś piąteczek , ulubiony dzień. Mam trudności z wizualizacją, chyba za bardzo odlatuję, te dwa dni ciężko mi było projektować, zapadałam w tak głęboki trans, że miałam świadomość, że nie śpię, ale nie mogłam nic zrobić, już przy pogłębianiu stanu byłam na odlocie.  Ale nie załamuję się, trzeba ćwiczyć bo to jest jedyna droga do sukcesu.
Dziś nad ranem miałam sen, wychodziłam z plecakiem z jakiegoś domu a dokładnie zamykałam furtkę, byłam w Singapurze i wrażenie że wyjeżdżam stamtąd, ale po co tam byłam to nie wiem. Daleka droga jeszcze do pełnego świadomego śnienia, ale na pewno więcej pamiętam snów, albo ich urywki, poprzednio były długie tygodnie, że nic nie pamiętałam.

środa, 10 kwietnia 2013

22 słuchanie

Dziś pochmurno, jak ja lubię letni deszcz, jak sobie siedzę w domku, jest spokój, mogę odpocząć czy poczytać. Wiosna już podobno idzie, aż się wierzyć nie chce, że jest 10 kwiecień a za oknem ani jednego zielonego listka.
Wczoraj dwa razy przesłuchałam utwór, co mnie cieszy byłam prawie w całości świadoma, tradycyjnie rozmawiam z "nowym" tatą, i jak widać ten obraz jest już silny. Z dziadkami nie rozmawiałam, bo za długo konferowalam z tatą, mamy wyznaczoną datę ozdrowienia, ale usilnie namawiałam go, żeby zadzwonił do mnie przed tym terminem robiąc mi tym niespodziankę ( jesteśmy umówieni jak już w realu zacznie chodzić normalnie to do mnie zadzwoni mi o tym powiedzieć), jakiś taki niezdecydowany był, czyli następna rzecz nad którą muszę popracować.

Zdażyłam sobie jeszcze zwizualizować nowy cel utraty wagi - staję na wadze takiej lekarskiej, która nie miała tradycyjnie takiego suwaka do przesuwania, ale wyświetlacz pokazujący wagę, no i widzę pieleegniarkę jeszcze w takim białym czepku jak kiedyś nosiły pielegniarki, która przyciska wagę i mówi: no pięknie 57 kilo i widzę na wyświetlaczu te 57 kg, oczywiście obok widzę datę , którą też wymawia pielegniarka 01.05.2013. Myślę, że nie jest to jakiś skomplikowany cel, zobaczymy.
Z nowości - widziałam obraz mojego synka i rozlane mleko na podłodze, raczej taki symbol dobrze nie wróży, chociaż w sieci znalazłam również optymistyczną wersję :)

"Widzieć kipiące albo rozlane mleko - w Twoim sercu jest niepotrzebny smutek, uśmiechnij się, jest nadzieja."

inne:

"Rozlane mleko albo kipiące: niepotrzebnie się czymś martwisz"

I to może moja podświadomość dobrze mówi, ja całe życie się czymś zamartwiam, dzielę zapałkę na czworo, a zwykły kotek urasta do groźnego niedźwiedzia jesli mam problemy. Teraz chyba się martwię się komunią córki, denerwuję się już czy wszystko pójdzie dobrze, być może podświadomośc mi właśnie odpowiedziała.

W sumie nie wpadłabym na to gdybym tego przed chwilą nie napisała, nawet dziś po wstaniu pomyślałam, że chyba nic na blogu dziś nie napiszę bo nic specjalnego się nie działo.

Drugi obraz- wizja, przyszedł do mnie Daniel Olbrychski ten znany aktor, opowiadał coś, ale nie pamiętałam rano.

Nie pamiętałam też co mi się śniło a jak wiadomo co noc coś śnimy tylko tego nie pamiętamy. Nad tym też muszę popracować.

wtorek, 9 kwietnia 2013

21 słuchanie

Uff do trzydziestki już niedaleko, i tak jak było do przewidzenia , wczoraj było troszkę gorzej, a raczej za krótko, bo jakościowo chyba jest dobrze, najlepiej mi chyba wychodzi w niedzielne wieczory, kiedy jestem najmniej zmęczona. Wczoraj po wejściu na poziom, rozmawiałam z tatą i faktycznie, był to tata ten "nowy" wesoły i zdrowy, nie było zupełnie tego smutnego co tyle czasu siedział na stole, chodził żwawo, nawet mu kazałam żeby mi pokazał, chodził wokoło tego stołu, jeszcze zdążyłam mu ze dwa razy pokazać obraz zdrowia z datą na ekranie wyobraźni, aż w końcu mówię, że w sumie ja już nie muszę bo on przecież już jest zdrowy i nie muszę go o tym przekonywać. Tyle zdążyłam zarejestrować i popadłam w jakieś odrętwienie aż do momentu usłyszenia zmienionej muzyki.

poniedziałek, 8 kwietnia 2013

20 słuchanie

Witam, miałam napisać w piątek, ale czas jakoś mi się rozlazł. Do 30 słuchania tak będę tytułować posty, ale pewnie będę słuchać dłużej utworu. W weekend próbowałam wchodzić w trans bez niego i powiem że ciężko mi trochę, zauważyłam dwie rzeczy, pomaga mi ta muzyka z dźwiękem alfa, przy pogłębianiu stanu od 10 do 1 głębiej wchodzę , gdzieś tak koło 4,3 już jestem dostatecznie głęboko, więc poprawa jest jeśli chodzi o samo zagłębianie się  - jest szybciej i głębiej, nieśmiało mogę chyba napisać, że wystarczy już pogłębianie od 5 do 1. W weekend raczej zasypiałam niż projektowałam, chociaż w sobotę, gdy już byłam w moim laboratorium, mówię do taty, wiesz jak już nie będę smarować nogi maścią uzdrawiającą, ona jest już zdrowa, uwierz w to i zacznij chodzić. Mam cały czas odczucie, że on w to nie wierzy, że to kiedyś nastąpi i siedzi smutny na tym stole.
Miałam też wizję, albo sen, raczej to był rodzaj płytkiego snu chyba, otóż byłam w górach z rodziną, wysoko, na polanie stał stół nakryty białym obrusem  a na nim, piękne bochenki chleba,  dwa różne, talerzyk z pokrojonymi kromkami oraz masło. Chciałam zjeść kromkę, ale chciałam ukroić z nowego całego bochenka, ale góralka mówi mi myślami, że mam wziąć już ukrojoną kromkę z talerzyka i posmarować masłem, zrobiłam to, ale nie byłam zadowolona.
Masło mi się "pokazało' już drugi raz w krótkim czasie, nie wiem co ten symbol oznacza dla mnie. W sennikach piszą różnie.

Dziś nad ranem miałam sen, próbowałam wyjechać z parkingu zakładowego moim samochodem czerwonym ( ale nie mam czerwonego, tylko srebrny), jakoś zahaczyłam o samochód obok, właściciel tego samochodu (znam go z pracy), mówi oj nieładnie. Wyszłam więc z samochodu, tam na dole było coś minimalnie obdarte, mówię do niego, że chcę to załatwić, żeby wszystko grało, obok mnie stał pan, ktoś duży, bardzo duży i z dużym brzuchem, byłam pod jego opieką , twarzy nie widziałam i nie wiem kto to, powiedział, że mi pomoże, przy nim czułam się bezpiecznie, przytulałam się do jego brzucha, nie mam zupełnie odczuć kto to może być, czasem jest tak, że śni się ktoś wyglądając inaczej, ale i tak nie wiem. Wyszła jakaś babka z budki, wzięła nas na stronę paląc papierosa i mówi żebym kupiła nowe światła do tego samochodu i będzie załatwione. Mój opiekun mówi, nie daj się nabrać, ona chce cię oszukać, wystarczy wymienić blaszkę przy tablicy rejestracyjnej, potem pokazał mi tą blaszkę, ta babka nie była zadowolona, opiekun mówi wystarczy tą blaszkę pomalować i będzie po sprawie, po czym szliśmy ulicą, niestety nie dośniłam jaki był finał tej historii bo się obudziłam.

Wczoraj w drugiej sesji nocą , powiedziałam sobie że zapamiętam sen, który mi się przyśni i  go zrozumiem. Nie wiem czy to zadziałało, bo sen miałam rano, więc bez programowania bym go pamiętała no i ze zrozumieniem też kiepsko. Chcę się nauczyć zapamiętywania snów i ich rozumienia, zajmę sie tym w niedalekim czasie.

A teraz prawdziwa słodyczka, opiszę co się działo wczoraj w laboratorium, a oj działo się, oj działo...

Jestem w laboratorium, siadam przy moim stoliczku, na przeciw otwierają się drzwi, wchodzi moja babcia i dziadek (nieżyjący rodzice mojego taty, pisałam o nich wcześniej). Łzy napływają mi do oczu, zapraszam ich do pokoju dowodzenia, siadamy, mówię do nich, że się bardzo cieszę że przyszli, nic nie mówią czuję od nich serdeczność i dużo ciepła, mówię do nich, że chciałabym żeby byli moimi doradcami, żeby mi pomagali, żeby byli tutaj ze mną, jeśli tylko by zechcieli, trzymam ich za ręce, siadam babci na kolana w jednej chwili robię się małą dziewczynką z tamtych lat, wtulam się w jej ramiona. Miałam zaledwie 8 lat jak umarła, jest ciepła i serdeczna, babcia była przy tuszy więc na jej kolanach jest naprawde mięciutko.
Ide do pokoju lekarskiego, gdzie siedzi tata skulony malutki, na tym stole w szpitalnym ubranku.

Tato uwierz już jesteś zdrowy, weź się w garść, zobacz jak chodzisz

Znowu pokazuję mu ekran i widzimy scenę, jak rano wstaje z łóżka normalnie zdrowy, chodzi po mieszkaniu, a następnie wykręca numer, żeby mi o tym powiedzieć, i nagle tata załapuje zaczyna to do niego docierać, ten malutki tata ze stołu, robi się coraz mniejszy i zamazany aż znika ten obraz zupełnie ( tego nauczyłam się z książek, obraz którego nie chcemy zmniejszamy, zamazujemy, wykreślamy aż znika zupełnie, a powiększamy ten który chcemy, który robi się ostry, żywy i wyraźny). Widzę tatę młodszego z 10-15 lat, skacze biega po całym laboratorium, szok, uspokajam go żeby tak nie szalał, podskakuje jak mała kózka. Po czym idziemy do dziadków, dziadek wstaje i mówi do mojego taty: Możesz być dumny ze swojej córki.
Mówię tacie, że proces leczenia się już zakończył, żeby poszedł już, wysłałam go do pokoiku nowego za tym pokojem lekarskim, wziął książkę i poszedł poczytać. Usilnie czułam i już nie chciałam go "leczyć" uparcie wierząc, że to co chciałam zrealizować dokonało się...

Co o tym wszystkim myśleć ? To wszystko było niesamowite, nie dowierzam, nie wiem, czy ja mam tak bogatą wyobraźnię, czy to się wszystko dzieje naprawdę.
Wiem jedno, jak dziś wieczorem zejdę na dół, nie będzie tam taty skulonego, smutnego, będzie ten"drugi" żywy, zdrowy i radosny.

czwartek, 4 kwietnia 2013

19 słuchanie

Dzień dobry :)

U nas dalej zimowo, wstałam z energią i spokojem. Wczoraj źle nie było, aczkolwiek trudno mi było sie utrzymać na poziomie, żeby nie zasnąć, na końcu utworu jest wstawka 1,5 minutowa przed odliczaniem to dla mnie znak, że muszę się kierować do "wyjścia"i zawsze wychodzę ze stanu jak tylko usłyszę początki tego kawałka, fascynujące jak organizm reaguje. Na razie  nie udaje mi się wizualizować więcej celów, zaraz jak wchodzę do laboratorium to zabieram się za leczenie taty, potem jakoś czas mi się rozłazi. Muszę w becie jakoś sobie stworzyć plan sesji i potem spróbować go realizować. Być może coś wizualizuję  jeszcze, ale rano nie pamiętam.

środa, 3 kwietnia 2013

18 słuchanie

Witam po dłuższej przerwie. Jest już kwiecień , a za oknem zima ajajaj.......coś okropnego. Wpisałam 18 słuchanie, ale tak na prawdę to medytowałam codziennie bez podkładu, przed spaniem i w samochodzie na wyjeździe. No i muszę się pochwalić robię maluteńkie postępy. Odczuwam coraz większą głębię przy schodzeniu w dół, bardzo się zagłębiam tak gdzieś przy "3" ( przy pogłębianiu stanu od 10 do 1). Po prostu wskakuję do swojego laboratorium.

Drukuj