Czy zdalne uzdrawianie działa ? Podobno dla energii odległość nie ma żadnego znaczenia. Kto interesuje się tym tematem wie, że wszystkie choroby wynikają z zaburzeń naszego pola energetycznego i najpierw pojawiają się tam a dopiero potem, w ciele fizycznym. Książka "Światło życia" pięknie to wszystko opisuje. Dziś taka refleksja po wczorajszej medytacji. U mnie energia hula, po tym jak zaakceptowałam w umyśle, że te fale ciepła w moim ciele to nic złego a raczej objaw dużej ilości energii którą mogłabym innym przekazać - rozlewa się po całym ciele, czasem grzeje aż zanadto, chociaż na zewnątrz fizycznie ciało jest chłodne, czyli kolejna zagadka w środku rozgrzana a na zewnątrz chłodna. Chyba do tej pory podświadomie ją blokowałam, teraz ją uwolniłam i zaakceptowałam. Piszę to, bo wczoraj miałam ciekawą wizję.
Myślę od paru dni o znajomym , który niespodziewanie wylądował w szpitalu , miał operacje na jelita , które po niej nie chcą podjąć pracy. Kontakt z nim jest utrudniony bo nie ma ze sobą telefonu w szpitalu. Od tygodnia nie mieliśmy z nim kontaktu.
Wczoraj poprosiłam mojego Anioła stróża - Rafela żeby mu pomógł, ale odpowiedział:
Sama możesz to zrobić
Po chwili razem z nim przeniosłam się do szpitala. Czułam obecność Anioła , trudno to opisać , jakby wypełnił się nim pokój, stał za mną wielki na całe pomieszczenie, miałam wrażenie że mnie osłania.
Usiadłam na skraju łóżka, patrzyłam na chorego od głowy w dół, gdy doszłam do rejonu brzucha zobaczyłam czarną maź , która była niebywale gęsta, lepka i wypełniała cały ten obszar. Przez chwilę zastanawiałam się co z tym zrobić, zaczęłam zgarniać tą maź rękami i wrzucać do białego wirtualnego wiaderka , które unosiło się na wysokości łóżka po prawej stronie. Chwile to trwało, aż zobaczyłam że cała maź została usunięta a obszar brzucha zrobił się jasno szary. Już tej smoły nie było,ale też nie odczuwałam żadnej energii, pole zostało oczyszczone , mimo jednak mojej próby zobaczenia kolorów nie udało mi się to. Wszystko było nieruchome.
Po tym obraz mi się rozmył. Czy to się działo naprawdę ? Trudno ocenić, ale czarna maź w swoim kolorze i konsystencji była bardzo realistyczna.
Tymczasem..... DZIŚ po południu ( posta zaczęłam pisać rano) po raz pierwszy rozmawialiśmy z chorym , choć jeszcze jelita nie ruszyły, czuje się lepiej, stan jest stabilny i przewieźli go na normalną salę. Już wiem co mam robić dalej, dziś i jutro będę mu przesyłać energię , może znowu coś zobaczę. Zatem ten post będę edytować, jutro ciąg dalszy.
EDIT
18.06.2015
Podczas medytacji znowu przeniosłam się do szpitala. Skupiłam się na obszarze brzucha , który wczoraj ostatecznie zrobił się jasno szary. Teraz udało mi się zobaczyć kolory 3 dolnych czakr - czerwony, pomarańczowy i żółty. Obserwowałam jakiś czas jak ze sobą współgrały, przeplatały się wzajemne, jakby to były żywe płomienie, idealnie się uzupełniały.
W tym momencie Rafael, który cały czas był za mną dokładnie tak samo jak wczoraj, stanął po mojej prawej stronie, objął mnie ramieniem i powiedział:
To jest twoje pierwsze uzdrowienie...
EDIT
19.06.2015
Znalazłam się ponownie w szpitalu - w tym samym miejscu. Znowu siedzę na tym samym łóżku.
Boże , proszę o Boską Uzdrawiającą Energię Życia dla mnie non stop na 100 procent i dla .... według potrzeb zgodnie z wolą bożą. ( akurat sama nie wymyśliłam , gdzieś przeczytałam wcześniej w necie)
Zobaczyłam czakry chorego w postaci okrągłych dysków, które zmniejszały się i powiększały dając wrażenie pulsacji. Po czym stanęłam nad ciałem wyciągając ręce przed siebie - ale nie chciałam tego robić mówiąc:
Nie chcę przekazywać swojej energii, ale energię z zewnątrz
Na to znajomy głos odpowiedział:
O nic się nie martw, jesteś podłączona do Źródła
Potem jeszcze jakiś czas obserwowałam te pulsujące dyski. Zwracając się do chorego:
Teraz już wszystko będzie dobrze. Proszę się o nic nie martwić , tylko wypoczywać.
EDIT
23.06.2015
Znajomy wyszedł dziś ze szpitala.
Gratuluję. Super doświadczenie. :)
OdpowiedzUsuńOj tak , szkoda tylko, że takie wizje są tak rzadko
OdpowiedzUsuń