Translator

Polub mnie :)

Szukaj na tym blogu

niedziela, 13 marca 2022

Bądź nieśmiertelny

Aleksander Wielki wracał z Indii. Wcześniej przyjaciele poprosili go, aby przywiózł staną ze sobą sannjasina. Powiedzieli: 

- Kiedy będziesz wracał z łupami, nie zapomnij przywieźć ze sobą również sannjasina. Chcemy się przekonać, jaki jest sannjasin, jaki rodzaj człowieka wyrzeka się świata. Chcemy się dowiedzieć, co dzieje się z kimś, kto wyrzekł się wszystkich pragnień, jakiego rodzaju błogość ogarnia kogoś, kto wyzbywa się wszelkich oczekiwań i nadziei na przyszłość, wielkiego pragnienia posiadania. 

Aleksander przypomniał sobie o tej prośbie w ostatniej chwili. W hinduskim mieście, z którego miał wyruszyć z powrotem do kraju, polecił swoim żołnierzom, aby znaleźli i przyprowadzili do niego jakiegoś sannjasina. Żołnierze poszli, zatem do miasta i zapytali pewnego starca, czy może zna jakiegoś sannjasina. Ten powiedział: 

- Tak, jest tu pewien sannjasin, wielki sannjasin, ale macie trudne zadanie. Trudno wam będzie go przekonać, aby udał się z Aleksandrem do Aten. 

- O to niech cię głowa nie boli. Żołnierze, jak to żołnierze byli zdecydowani. – Potrafimy zmusić każdego. Powiedz nam tylko, gdzie on jest. Wiemy, jak go zmusić, nie ma, więc potrzeby, aby go przekonywać. Gdyby Aleksander wydał taki rozkaz wszystkim mieszkańcom, musielibyście pójść za nim. Cóż, więc znaczy jeden sannjasin. 

Starzec tylko się zaśmiał, ale żołnierze nie zrozumieli, bo nigdy przedtem nie spotkali żadnego sannjasina. W końcu do niego dotarli – stał akurat nago nad brzegiem rzeki. Jak wynika z kronik Aleksandra, ten sannjasin miał na imię Dandami. Zwrócili się do niego: 

- Aleksander rozkazuje, abyś udał się z nami. Zadbamy o wszystko, nie będzie się to wiązało dla ciebie z żadnymi niedogodnościami – będziesz królewskim gościem. Musisz jednak udać się z nami do Aten. 

- Waszemu Aleksandrowi będzie bardzo trudno zabrać mnie ze sobą – zaśmiał się sannjasin. Żadna siła na ziemi nie zmusi mnie do takiej podróży. Nie pojmiecie tego. Byłoby lepiej, gdybyście Aleksandra przyprowadzili tutaj. 

Aleksander był wzburzony. Czuł się znieważony, chciał jednak spotkać tego człowieka. Poszedł więc do niego z odsłoniętym mieczem i powiedział; 

- Jeśli odmówisz, natychmiast stracisz życie. Obetnę ci głowę. 

- Trochę się spóźniłeś – usłyszał w odpowiedzi. – Nie możesz mnie zabić, bo ja już sam siebie zabiłem. Przyszedłeś za późno. Nawet, jeśli zetniesz mi głowę, nie będziesz w stanie mnie zranić, bo stałem się świadkiem. Kiedy więc ta głowa spadnie na ziemię, zobaczysz, jak spada i ja też sobaczę, jak spada. Nie możesz mnie zranić, nie możesz mnie nawet tknąć. Nie trać wiec czasu i tnij. Unieś miecz i zetnij mi głowę. 

Aleksander nie mógł się zdobyć na zabicie sannjasina. Było to niemożliwe, bo było bezcelowe. Tego człowieka nie było sposób zabić, znajdował się, bowiem całkowicie poza zasięgiem śmierci. Zabity może zostać tylko ktoś, kto lgnie do życia. Właśnie to lgnięcie do zmienności form czyni z was śmiertelników. Jeśli nie lgniecie, jesteście tacy, jacy byliście zawsze – nieśmiertelni. Nieśmiertelność to wasze przyrodzone, odwieczne prawo. Śmiertelnikami stajecie się tylko wtedy, gdy lgniecie. Nie ulega więc kwestii, że nie ma potrzeby, aby zmuszać zmienne peryferie do bezruchu. Nie ma ani potrzeby, ani możliwości, aby je do tego zmusić. Ruch będzie trwać, koło będzie się nadal obracać. Jedyne, co możecie zrobić, to zdać sobie sprawę z tego, że jesteście nie tym kołem, lecz jego osią.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj