Pan jest moim pasterzem, nie brak mi niczego.
Pozwala mi leżeć na zielonych pastwiskach. Prowadzi mnie nad wody, gdzie mogę odpocząć:
orzeźwia moją duszę.
Wiedzie mnie po właściwych ścieżkach
przez wzgląd na swoje imię.
Chociażbym chodził ciemną doliną,
zła się nie ulęknę,
bo Ty jesteś ze mną.
Twój kij i Twoja laska
są tym, co mnie pociesza.
Stół dla mnie zastawiasz
wobec mych przeciwników;
namaszczasz mi głowę olejkiem;
mój kielich jest przeobfity.
Tak, dobroć i łaska pójdą w ślad za mną
przez wszystkie dni mego życia
i zamieszkam w domu Pańskim
po najdłuższe czasy.
Psalm 23
Dziś te słowa chodzą mi w głowie. W dniach gdy zło wylewa się wodospadem na niewinnych ludzi wielu nam potrzebne wewnętrzne wsparcie i otucha. Nie piszę na blogu o sprawach politycznych, jednakże cała obecna sytuacja jest nietuzinkowa. Sama zauważyłam, że coś wisi w powietrzu już dawno temu. Nie potrafiłam tego z niczym powiązać. Segregowałam te niespokojne emocje do szuflady z napisem: uzdrawianie podświadomości nie łącząc tego z globalnym zachwianiem pokoju. Nie spałam w nocy od kilku miesięcy. Budziłam się parę razy niespokojna, po prostu nagle otwierając w ciemności oczy. Czasem zapadałam się w jakąś gęstą jak kisiel energię czuwając bez poczucia czasu. Do tego doszły potworne bóle kręgosłupa w odcinku lędźwiowym. W noc po zaśnięciu ściskały mnie jak kleszcze nie dając możliwości ruszenia się w żadną stronę ani przewrócenia się na bok. To były wyjątkowo uciążliwe fizycznie i psychicznie noce. Były... bo tej nocy gdy nad ranem została zaatakowana Ukraina bo raz pierwszy przespałam całą noc. Bóle w plecach zmniejszyły się na tyle, że mogę się ruszyć i zmienić pozycję. Tak jest teraz każdej nocy.
Wszystko dopiero teraz zaczęło mi się układać w całość. To co tak negatywnego budowało się i narastało od dłuższego czasu odczuwałam w nocy. Gdzieś podświadomie moja energia wyczuwała tamtą gęstą jak kisiel wibrację. Dół kręgosłupa to przecież przede wszystkim czakra pierwsza a więc poczucie bezpieczeństwa, przetrwania, instynkt samozachowawczy. Ona to czuła znacznie szybciej niż umysł zarejestrował zaistniałe wydarzenia. Teraz śpię.... bo nagromadzona energia zwyczajnie pękła jak wrzód w momencie ataku.... Ciało odpoczywa.....
Teraz idzie Nowy Świat. Jakikolwiek od będzie nigdy już nie będzie taki jaki był. Na naszych oczach pisze się historia na pokolenia. Warto w takich chwilach zastanowić się co jest dla nas naprawdę ważne. Zweryfikować to kim jesteśmy i do czego dążymy.... Co robimy teraz. Żyj dziś tak, jakby jutro miało nie nadejść...
Pamiętam, że kiedy przed laty po raz pierwszy podróżowałem z Jimem po Stanach Zjednoczonych, usiedliśmy pod drzewem, by odpocząć. Jedliśmy mandarynkę. Jim zaczął mówić o tym, co będziemy robić w przyszłości. Gdy tylko zaczęliśmy omawiać jakiś wspaniały, podniecający plan, Jim tak się zatopił w marzeniach, że dosłownie zapomniał, co robi. Oderwał cząstkę mandarynki i zanim ją pogryzł, już wkładał do ust następną. Nie zdawał sobie sprawy z tego, co je. Wystarczyło, że mu powiedziałem: Połknij ten kawałek, który już masz w ustach", i Jim nagle zrozumiał... To było tak, jak gdyby do tej pory nie jadł mandarynki, a jeśli jadł cokolwiek- to plany na przyszłość.
Mandarynkę można podzielić na cząstki. Jeśli potrafisz zjeść jedną cząstkę, będziesz umiał zjeść cały owoc. Jim zrozumiał. Wolno opuścił rękę i skupił się na kawałku, który miał w ustach. Pogryzł go uważnie i dopiero sięgnął po następny. Później, gdy Jima uwięziono za działalność antywojenną, martwiłem się, jak znosi cztery więzienne ściany i napisałem do niego list: "Pamiętasz mandarynkę, którą razem jedliśmy? Twój pobyt w więzieniu jest jak ona. Jedz go i bądź jednym z nim. Jutro już tego nie będzie".
TN Hann Cud uważności
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz