Translator

Polub mnie :)

Szukaj na tym blogu

wtorek, 9 czerwca 2015

Skorupa pęka...

Dawno nie pisałam, ale żyję chwilowo w biegu dosyć szybkim, który prowadzi mnie do przeprowadzki do mojego domu, który sama zaprojektowałam  i jest taki jaki miał być w marzeniach. Pomogły w tym wizualizacje celu , ale o tym napiszę jak już tam będę :)

Mimo tego biegu nie zapominam o medytacji , która zajmuje w moim życiu wysokie miejsce.
W tamtym tygodniu miałam spotkanie z bioenergoterapeutą i miałam możliwość odczucia na sobie jak wygląda zabieg bioenergoterapeutyczny.Gdy  zabieg był skupiony na czakrach od gardła wzwyż natychmiast  za zamkniętymi   zobaczyłam tumany fioletowego koloru, kolor zniknął gdy bioenergoterapeuta skupiał się na czakrach od serca w dół, za to faktycznie czułam ciepło płynące z jego rąk. Pokazałam mój pierścionek  z kamieniami, ma bardzo dobrą energię i mam go nosić :) A kamień który wypadł z czakry serca, może celowo ? Dlaczego tam się znalazłam ? O tym opowiem za jakiś czas.
Tymczasem u mnie ... Blask z oczu na stałe już zagościł w moich oczach, o ile do tej pory były to jakieś  przebłyski blasku tak teraz jest tak cały czas.  Obraz z bliska jest ostry jak żyleta. Mam pewną teorię na temat tego światła,ale jeszcze trochę czasu potrzebuję, żeby się przekonać, że o to chodzi.
Muzykę a raczej różne dźwięki słyszę na razie  tylko podczas medytacji , one nie przebijają się na tyle żebym je słyszała na co dzień , gdy jestem bombardowana różnymi odgłosami z otoczenia.  Muszę być mocno wyciszona , żeby je usłyszeć. Czasem są tak różne , że nie potrafię ich określić , ale też są momenty że "grają" dosyć głośno. Kiedy występuje też jest różnie - raz na początku medytacji , a czasem na końcu, grają , potem zanikają a czasem nie ma jej w ogóle. Mam wrażenie że jestem jak antenka i dostrajam się do zupełnie innych wibracji.

 Jestem też mocno świadoma hipnagogów , czyli tych obrazów , które pojawiają się na granicy snu czemu towarzyszą fale alfa. Dawno zauważyłam , że żyją one swoim życiem i moje próby "zaczepiania" ich nic nie dały. Tak więc na ten czas nie stanowią dla mnie obiektu zainteresowania. Dlatego też gdy siedząc widzę , że zaczynają się pojawiać zaczynam się skupiać  i odliczam 1-2-3 , 1-2-3 ... A odliczam po to, żeby nie pochłonęły mnie te hipnagogi i nie wprowadziły w medytacyjny letarg, ale przypuszczam że równie dobrze może to być jakaś mantra czy cokolwiek innego , jak skupienie na oddechu.

Póki co energia tworzy pod skórą nowe kanały , albo rozsadza obecne usuwając blokady. Podczas medytacji ostatnio coraz częściej przelatuje  po całej głowie i ciele lodowata energia.  I jeszcze jedna rzecz - dreszcze -  zawsze po medytacji mimo że siedzę w grubym swetrze mam mocno wychłodzone ciało , długo zastanawiałam się skąd to się bierze. Początkowo myślałam że jest to objaw zwolnionej pracy serca-często wtedy występują dreszcze i jest człowiekowi zimno. Mierzyłam puls przez kilkanaście sesji i nie ma to u mnie związku - nawet przy normalnym pulsie w granicach 60-70 jestem po medytacji lodowata. Ale też były takie momenty gdy puls spadał nawet do 40 bez objawów "prądowych". Za to prądy przebijają się do normalnego życia i występują też normalnie w ciągu dnia. Podczas sesji następuje po paru minutach reset, zaczynam wyczuwać moment gdy mój mózg zwyczajnie się wyłącza.

Czytam obecnie nową książkę - kontynuację Dłoni pełnych światła- Światło życia - jest fascynująca. Akurat tematyka energetyki człowieka bardzo mnie interesuje a ta pozycja jest naprawdę unikalna w swojej treści. Oczywiście recenzja się pojawi po przeczytaniu na blogu.

Przeczytałam to co napisałam w tym poście, nie wiem czy ktoś potrafi zrozumieć o czym piszę , nie jedna osoba pomyśli co ta baba ma na myśli. Ja też tak czasem usiądę i pomyślę i sama nie wiem czy chociaż jestem w połowie drogi do Przebudzenia. Czuję się czasem jak samotny kurczaczek w skorupce, która powoli pęka i zaczyna wpadać światło.Jaki ujrzę świat gdy wyjdę ze skorupki ?....




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj