Translator

Polub mnie :)

Szukaj na tym blogu

środa, 14 lutego 2018

Głębia dualności

W przedostatnim poście pisałam o świetle w medytacji i moje rozważania z czym teraz będę musiała się zmierzyć. Dużo czasu nie minęło..... gdy przyszły astralne sny, które po raz kolejny pokazują dualność świata. 

Na początku było miłosne uniesienie  z kimś kogo nie znam , ale było to niezwykle silne doznanie energetyczne. Potem za jakiś czas znów się pokazał, ale w innej postaci, teraz był bardzo miłą dziewczyną, dostałam przekaz, że też mogę się tak zmieniać, ta dziewczyna gdzieś mnie zaprasza by iść z nią, dotarliśmy nad rzekę. potem płyniemy w niej, ale poprzecznie, potem wychodzimy z wody, wchodzimy do jakiegoś pomieszczenia, tam na korytarzu były gabloty i kartki ludzi pisane odręcznie, to były ich zgody na przemianę, doszliśmy do końca korytarza. Kazała mi się ubrać ciepło, potem wyszłyśmy na zewnątrz, świat był podzielony na dwie części po lewej było ciemno i zima a po prawej cieplutko i jasno, mogłam wybrać gdzie iść, to ciepłe ubranie nie było mi potrzebne bo poszłyśmy na prawo na tą ciepłą stronę a tam był taki mały basen z bąbelkami jak jacuzzi tam siedział jakiś facet, potem w trójkę tam siedzieliśmy, on pokazywał jakieś łyżeczki białe, było z 10 ich, zaczął nalewać szampana do kieliszków, jakbyśmy coś świętowali, zmieniał twarze - to był demon, znam tą energię i łatwo ją poznałam, ale nie bałam się nic a nic. Obudziłam się bo ktoś w domu szedł do łazienki, nie dośniłam reszty. 

Sorat czyli ten co udaje Boga, kusił mnie, że mogę wiele,  mogę być jak on. Pokazał symbolicznie rzesze ludzi którzy wierzą, że Bóg za złe karze a za dobre wynagradza, którzy chcą być lepsi od innych tonąc w marach astralnych  i rzucają się na duchowe świecidełka jak sroka na błyskotki. Dam Ci wszystko co chcesz, tylko będziesz mi służyć. Nie chcę takiego zniewolenia. Bardzo dokładnie widziałam te karteczki - wielkości połowy zeszytu, każda pisana innym odręcznym pismem, każda była dodatkowo oprawiona w ramkę za szkłem. Jak relikwie...

Następnej nocy chyba się  na mnie "wkurzył ". Stałam z kimś na brzegu oceanu, była głęboka ciemna noc, wzburzone fale biły o brzeg, niebo było zasnute gęstymi chmurami. Ocean mruczał złowrogo. Potem usłyszałam " Siedem grzechów głównych" i słowo "Chciwość". Znowu nie było we mnie strachu.

Odwróciłam się z tym kimś od tego oceanu,  przeszliśmy przez kutą, ciemną bramę. Zamknęłam ją i odeszliśmy stamtąd rozpływając się w ciemności.

Być może było to symbolem czegoś, na razie nie wiem. Trudno jest interpretować astralne sny.

EDIT:

Kolejnej nocy w nieograniczonej przestrzeni pojawiły się na wysokości dwie plamy, jasna i ciemna, które potem połączyły się ze sobą . Zupełnie podobnie jak na symbolice  yang i yin.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj