Od dziecka nie lubiłam swoich oficjalnych urodzin i nie lubię do tej pory tego dnia. Życie jest dla mnie płynne i nie zatrzymuję się przy kolejnej cyferce co roku. Pozbawiłam się tych emocji gdy myślę wtedy ile to już lat upłynęło a ile jeszcze przede mną. Odczuwam chyba cały czas magię i dynamikę życia, więc żyję jakby ciągle w tym przeczuciu ulotności i przemijania.
Małe urodziny mam codziennie gdy odczuwam zmienność życia , okazuję wdzięczność, że tu jestem i mogę go doświadczać i smakować każdego dnia. Nie potrzebuję do tego fanfar w postaci tortu, stosu wiadomości i telefonów. Wtedy czuję, że jestem i w każdej minucie życia jestem obecna.
Zwyczajnie Jestem bez urodzinowej metryczki i tykającym zegarkiem . Odczuwanie obecności stwarza czystą przestrzeń do poznania tego co jest dla mnie ważne.
A jakbyście Wy żyli, gdybyście tak ja wyrzucili z głowy urodzinowe przystanki ? Nie zatrzymywać się przy stacjach co roku, gdy mentalnie odczuwamy, że co roku nasz pojazd wolniej jedzie.
Nie zatrzymuję się , jadę z równą prędkością , bez emocjonalnych wstrząsów. Po drodze mijam stojące pojazdy, które po zatrzymaniu nie chcą dalej jechać. Inne stoją pozbawione paliwa które zjadły negatywne emocje. Jadę wolno by móc oglądać świat który mnie otacza, nie piłuję samochodu jak w wyścigu. Zadziwiające jest to ile TERAZ rzeczy spostrzegam, które kiedyś przepływały obok mnie niezauważone...
Czas kochani umyć też boczne szyby w duchowym samochodzie, bo czasem widoki są znacznie ciekawsze niż te przez przednią szybę :).
Czas kochani umyć też boczne szyby w duchowym samochodzie, bo czasem widoki są znacznie ciekawsze niż te przez przednią szybę :).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz