Za miesiąc minie 1 rocznica gdy zaczęły się wszystkie rewolucje na czole, jeju już rok i trwa w najlepsze. Chodzę naelektryzowana, "strzelam" prądem. Całe ciało trzeszczy, skrzypi, huczy, piecze, w prawe ucho ciągle coś dmucha.... No tak jest, tak reaguje ciało żeby dostroić się do wyższych wibracji. Można to porównać do radia, gdy nie możemy złapać stacji to tak się radio zachowuje - skrzeczy, a gdy znajdzie właściwą częstotliwość wtedy wszystko jest idealne. Teraz ja tak się dostosowuję , moje ciało chce się dostosować i tak reaguje. Ale wczoraj....
Muzyka...................
Podczas wczorajszej medytacji usłyszałam muzykę , ciało samo się dostroiło. Muzyka była w mojej głowie, nie byłam w żadnym letargu czy śnie, szybko wyszłam z transu i w osłupieniu słuchałam swojej głowy....
Ta melodia była tam w środku - we mnie - w mojej głowie. Był to jakiś delikatny szum jakby delikatniutki szum morskiej fali, cymbałki i raz na jakiś czas śpiew ptaków. Cudowne... To zupełnie inne doznania niż te wszystkie do tej pory masakryczne odczucia. Prawdziwa nagroda dla mojej duszy. Oby ta muzyka zagościła na dobre, mam nadzieję , że to wspaniały początek czegoś niezwykłego...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz