Jakoś ostatnio przestałam zwracać uwagę na bóle w plecach , wpadam w jakąś głębię. Teraz budzę się codziennie o 5 - 5.30 rano. Kładę się jeszcze i wsłuchuję się w prawe ucho, próbując wyłowić znaczenie odgłosów, które słyszę , ale na razie są jeszcze niezrozumiałe. Za to za zamkniętymi oczami przedwczoraj nad ranem właśnie po piątej otuliło mnie przyjemne światło, które sprawiło, że czułam się mimo wszystko bezpieczna. To akurat było tak przyjemne , że trudno to opisać. Niesamowite uczucie - zamykasz oczy a nie widzisz ciemności tylko jasny blask.
Ale jest mały postęp :) Dziś po raz drugi od 1,5 roku poczułam lekkość na czole - żadnego pieczenia , spływania i rwania. Pierwszy raz - niedawno po medytacji gdy Jezus i Matka skierowali na moją głowę światło ze swoich rąk. Dziś ponownie wstałam lekka, niesamowita ulga. Choć już teraz energia napiera na nowo, to jest mały krok w stronę stabilizacji. Dokładnie wiem co się ze mną dzieje - budzi się trzecie oko.
Gdy trzecie oko jest zamknięte , nie płynie przez nie energia. Kiedy energia zaczyna płynąć, jest wrażenie ciepła, odczucie palenia, bo kanał musi dopiero zostać stworzony, energia wymusza przepływ i przypomina to ogień. To skoncentrowana energia uderza w trzecie oko. Dzień po dniu wypala kanał. Stąd pewnie też ten czerwony ślad na skórze, między brwiami. Przy tym wzrok fizyczny też już od dawna się zmienia - litery raz większe , raz mniejsze, czasem wszystko jest tak mocno rozświetlone , że zaczyna mnie boleć głowa, jakbym miała światłowstręt.
Przeczytałam dwie książki Osho, nie są długie - o trzecim oku właśnie i kundalini. , rozjaśniły mi się pewne myśli na tematy , które mnie interesują, lubię jego przekazy bo mają w sobie dużo mądrości. Napiszę o nich następnym razem, napiszę też o technikach stymulowania trzeciego oka, jeśli ktoś ma odwagę spróbować :) Piszę "kto ma odwagę" bo to nie zabawa - to jest potężna energia , której nie da się zatrzymać gdy ją obudzimy.
Przeczytałam dwie książki Osho, nie są długie - o trzecim oku właśnie i kundalini. , rozjaśniły mi się pewne myśli na tematy , które mnie interesują, lubię jego przekazy bo mają w sobie dużo mądrości. Napiszę o nich następnym razem, napiszę też o technikach stymulowania trzeciego oka, jeśli ktoś ma odwagę spróbować :) Piszę "kto ma odwagę" bo to nie zabawa - to jest potężna energia , której nie da się zatrzymać gdy ją obudzimy.
To bardzo ciekawe, co piszesz. Też bym tak chciała ALE... Właśnie to nieszczęsne ALE. Jestem za mało zdeterminowana by zagarniać dla siebie wiecej czasu. Rodzina ciągle czegoś ode mnie oczekuje, a przynajmniej takie mam wrażenie. Tymczasem, by takich uniesień doswiadczać, potrzebne jest "sam na sam ze sobą". Takie rzeczy sie nie dzieją w gwarze.
OdpowiedzUsuńTak Gaja tak jak piszesz , żeby to poczuć trzeba być sam na sam ze sobą , często i przez długi okres czasu, wtedy potrafimy doświadczyć rzeczy z pozoru niemożliwych.Mój czas - to tylko 30-40 minut 5 x w tygodniu, niby niewiele, ale kropla drąży skałę. Gdy cały dom śpi, zanurzam się w sobie,a wtedy dzieją się rzeczy czasem naprawdę niezwykłe :)
Usuń