Medytowanie i obe na leżąco u mnie odpada bo zwyczajnie zasypiam. Teraz dosyć często czuję, że się poruszam choć oczywiście ciało fizyczne jest w letargu, uczucie lekkości poprzedza ogromna ciężkość dłoni. Potem zaczynam się przemieszczać, jest to delikatny, powolny, płynny ruch, ostatnio czułam się jakbym była w przestrzeni bez grawitacji a moje ciało nie-fizyczne zaczęło się okręcać i robić powolnego fikołka. Czasem jest to ruch do góry, na boki. W miejscu czoła tworzy się tunel - czuję, że w nim płynę - na razie tylko płynę jakiś czas i nic więcej.
Medytując często mam zaciśnięte dłonie - choć wiem, że tak chyba nie powinnam robić , a robię.
Siedząc jednak wczoraj poczułam, że moje-niefizyczne dłonie "wyszły" z tych fizycznych otwierając się
I tak pozostałam jakiś czas do skończenia medytacji.
Na razie chyba za daleko nie wychodzę, albo może to są dopiero wibracje ruchu wewnątrz mnie. W każdym bądź razie dają złudzenie, że nie siedzę tam gdzie siedzę a jestem poza mną. Pokonałam mój strach, który jest największą przeszkodą przy osiąganiu obe. Strach mija , gdy zaczynam głęboko i powoli oddychać. Być może zaczynam przechodzić przez ścianę o której pisałam w poprzednim poście. Może kruszy się mur w miejscu trzeciego oka pokazując inny wymiar, inną przestrzeń. Czas pokaże.
Niedługo przedstawię technikę wychodzenia według Monroe o której wspomniałam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz