Dla tantry najważniejsze są medytacja, czujność, przytomność. Nie ma nic bardziej podstawowego. Jeśli ktoś jest niemoralny, to znaczy, że nie jest czujny. Niemoralne życie to objaw braku czujności. Jakie jest natomiast podejście zwykłych nauk? Zwykle nauczyciele powiedzą śpiącemu niemoralnemu człowiekowi, aby był moralny. Tego rodzaju zmiana może się nawet w nim dokonać, ale jego sen trwa.
Cały wysiłek idzie zatem na marne, bo prawdziwą chorobą nie była niemoralność. Niemoralność to tylko objaw, choroba polegała na braku czujności i braku medytacji. Dlatego właśnie ów człowiek był niemoralny. Można go nawrócić na moralność, wykorzystując strach, ale działa to tylko i wyłącznie w wypadku kogoś, kto śpi. Straszyć piekłem i nęcić niebem można tylko ludzi śpiących.
Taką sytuację akceptuje społeczeństwo, dla którego problemem jest tylko człowiek niemoralny. Społeczeństwo rozwiązuje więc swoje problemy, nakłaniając człowieka do moralności. Taki człowiek nadal śpi. Dla niego samego nic nie uległo rozwiązaniu, stał się tylko wygodniejszy dla społeczeństwa, a poprzednio był kłopotliwy. Spróbujcie dostrzec te fakty: człowiek niemoralny jest kłopotliwy dla społeczeństwa, lecz nie dla samego siebie, natomiast człowiek moralny staje się wygodny dla społeczeństwa, ale kłopotliwy dla samego siebie.
Tak więc są to dwie strony medalu. Dlatego osoby niemoralne wyglądają na szczęśliwsze, radośniejsze, a osoby moralne na poważne, smutne i przytłoczone. Osoba niemoralna zmaga się ze społeczeństwem, a osoba moralna ze sobą. Osoba niemoralna martwi się tylko tym, że zostanie zdemaskowana, ale dobrze się bawi. Jej nikt nie złapie, jeśli nie obawia się zdemaskowania, to ma się dobrze.
Osoba moralna jest uwikłana w zmagania ze sobą. Nie czuje się dobrze, tylko nie wchodzi w konflikt ze społeczeństwem. Moralność jest smarem pomagającym w swobodnym obcowaniu z innymi, lecz sprawia, że człowiek czuje się niewygodnie sam ze sobą. Zatem tak czy inaczej czujecie niepokój: związany albo ze społeczeństwem, albo ze sobą. Ten niepokój mija dopiero wtedy, gdy osiągniecie przebudzenie.
Tantra zajmuje się samą chorobą, a nie jej objawami, moralność to tylko usuwanie objawów. Dlatego tantra sugeruje, aby w ogóle nie zaprzątać sobie głowy koncepcjami dotyczącymi moralności i niemoralności. Nie znaczy to bynajmniej, że nawołuje do niemoralności. Jakżeby mogła to robić, skoro nie nawołuje nawet do moralności ? Tantra mówi, że wszystkie rozważania na temat moralności i niemoralności są nieistotne i należy sięgnąć do korzeni. Możecie być moralni albo niemoralni- są to tylko objawy. Sięgnijcie do korzeni ! Korzeniami, źródłową przyczyną jest to, że śpicie, mocno śpicie.
Jak przełamać ten wzorzec zasypiania ? Jak być przytomnym i stale nie zasypiać ? Tym właśnie zajmuje się tantra. Gdy w końcu oprzytomniejecie, zmieni się wam charakter. To jednak tylko następstwo, więc tantra mówi, aby się tym nie zajmować. To nieunikniony proces, więc nie ma takiej potrzeby. Nie dążcie do tego, bo to się samo wydarzy. Stajecie się coraz bardziej przytomni, a dzięki temu coraz mniej niemoralni. Ta moralność, która będzie waszym udziałem, nie jest wymuszona, nie jest czymś aktywnie przez was powodowanym. Pojawia się, kiedy staracie się zachować przytomność.
Kiedy ktoś jest przytomny, czy może stosować przemoc ? Czy może czuć gniew i nienawiść ? Nie może. Natomiast ktoś, kto śpi, nie może się wyzbyć nienawiści. Może tylko udawać, że nie czuje gniewu i nienawiści. Może tylko udawać, że czuje miłość, współczucie, życzliwość, sympatię. Wszystko to są jednak pozory. Zupełnie na odwrót jest z kimś, kto się przebudził. Jeśli jest potrzebny gniew, może go tylko udawać. Nie potrafi się naprawdę gniewać ! Czasem gniew jest potrzebny, ale wtedy człowiek przebudzony udaje gniew. Nie potrafi także być smutny, ale w razie potrzeby może udawać smutek.
Kimkolwiek jesteście - grzesznikami czy świętymi - dla tantry nie ma to znaczenia. Jeśli śpicie, wypróbujcie techniki na budzenie przytomności. Nie starajcie się zmieniać samych objawów. Zarówno grzesznik jak i święty są chorzy, bo śpią. Chorobą jest ten sen, a nie wasz charakter który jest tylko produktem ubocznym. Cokolwiek zrobicie we śnie, nic to zasadniczo nie zmieni. Tylko jedno może was doprowadzić do przemiany, a mianowicie przytomność. Cokolwiek robicie, róbcie to w sposób świadomy. Jeśli robicie coś niemoralnego, róbcie to w stanie medytacyjnym. Wkrótce to działanie samo z siebie rozpłynie się i zniknie. Nie będziecie już w stanie czegoś takiego robić, i to nie dlatego, że się przeciw temu opancerzcie, lecz dlatego, że będziecie bardziej przytomni.
Życie jest ja rzeka. Nie ma żadnej wytyczonej uprzednio trasy. Nie dostajecie żadnych map, zgodnie z którymi należy podróżować. Bądźcie tylko żywi i czujni, a następnie z pełnym zaufaniem podążajcie tam, dokąd prowadzi was życie. Tantra to ufanie w moc życia. Pozwólcie mu się prowadzić, niczego nie forsujcie. Poddajcie mu się i pozwólcie się poprowadzić do oceanu. Bądźcie przytomni, to wszystko.
Jest bardzo ważne, aby pamiętać, że tantra nie zajmuje się jedynie celem, lecz także środkami do celu. Zajmuje się nie tylko miejscem przeznaczenia, lecz także wiodącą tam ścieżką. Jeśli jesteście przytomni, wasze obecne życie jest błogością. Przepływ rzeki sam w sobie jest błogością.
Trzeba jednak właściwie to zrozumieć, bo ocean, czyli to, co ostateczne. Nie może być tylko jakimś końcowym wydarzeniem. To nie tak. Rzeka rośnie, aby stać się oceanem. Nie zmierza tylko na spotkanie oceanowi, lecz rośnie, aby się nim stać, a to jest możliwe tylko dzięki bogactwu doświadczeń, czujności, byciu w ruchu i ufności. Taka właśnie tantra postrzega ludzkie poszukiwania. Oczywiście jest to niebezpieczne. Gdyby rzeki mogły być prowadzone wyznaczonymi z góry trasami, byłoby to mniej bezpieczne, zdarzałoby się mniej błędów. Zginęłoby jednak całe piękno bycia żywym.
Nie hołdujcie zasadom. Stawajcie się jednie coraz bardziej świadomi. Te zasady pojawią się wówczas w naturalny sposób, ale nigdy nie będziecie się czuli przez nie zniewoleni.
Inne rozdziały z tej książki
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz