Jeśli rozwija się świadomość, "ja" maleje. W stanie pełnej świadomości ty jesteś, ale nie ma poczucia ja jestem. Można ewentualnie użyć takich słów, możesz powiedzieć , że czujesz subtelne jestestwo, ale nie ma "ja". Czujesz istnienie i czujesz je w obfitości. To chwila spełnienia. Nie ma w tym jednak "ja". Nie możesz czuć "Ja istnieję", nie możesz czuć: "Ja jestem świadomy". Tego typu "ja" należy do nieświadomości, jest częścią twojego uśpienia. Jeżeli jesteś naprawdę przytomny, naprawdę świadomy i obecny , "ja" nie może istnieć.
Spróbuj świadomości. W tym konkretnym momencie bądź przytomny. Gdzie jest "ja"? Ty jesteś - intensywniej jesteś - ale gdzie jest "ja", ego ? W takiej intensywności świadomości nie istnieje ego. Później, kiedy utracisz przytomność i zacznie się myślenie, możesz mieć poczucie: "Ja jestem", ale w chwili świadomości nie ma "ja". Doświadczaj tego teraz. Jesteś tutaj w ciszy, czujesz swoją obecność, ale gdzie jest "ja"? "Ja" nigdy się nie pojawia. Pojawia się tylko wtedy, kiedy myśląc, patrzysz wstecz. Kiedy tracisz przytomność, natychmiast pojawia się "ja".
Jeśli tyko przez moment możesz po prostu doświadczyć świadomości, jesteś, ale nie ma "ja". Kiedy gubisz przytomność, kiedy wymyka ci się i ucieka chwila, która jest, zaczynasz myśleć i natychmiast wraca "ja". "Ja" jest częścią procesu myślowego. Sama koncepcja "ja" jest myślą, należy do myślenia. "Ja jestem" jest myślą.
Kiedy jesteś przytomny i nie ma żadnych myśli, jak mógłbyś czuć: "Ja jestem" ? Jestestwo jest - to też nie jest myśl ani kwestia myślenia. To fakt, to rzeczywiście jest. Możesz jednak od razu obrócić fakty w myślenie i możesz myśleć o tej luce, która się pojawiła, gdy nie było "ja". W momencie gdy zaczynasz myśleć, "ja" wraca. Za sprawą myślenia wkracza ego - myślenie to ego. W stanie niemyślenia nie ma ego.
Pamiętaj więc, że kiedy jesteś świadomy, jesteś, ale nie jesteś ego. Jesteś wtedy nieograniczony, nieskończony, bezkresny, ale nie masz żadnego centrum. Nie ma skupionego poczucia "ja", tylko nieukierunkowana egzystencja, bez początku i bez końca - bezkresne niebo. A kiedy to "ja" znika, znika automatycznie również "ty", ponieważ "ty" może istnieć tylko w odniesieniu do "ja". Ja jestem tutaj, więc ty jesteś tam. Gdy "ja" znika, ciebie też nie ma. Jak mogłoby wtedy być jakieś ty ?
Nie twierdzę, że znikniesz fizycznie, z płaszczyzny cielesnej. Będziesz nadal, tak jak jesteś teraz, ale dla mnie nie będziesz już tobą. "Ty" ma znaczenie w odniesieniu do mojego "ja", moje "ja" stwarza "ty". Znika jedno, więc znika i drugie. Jest tylko istnienie, wszystkie bariery się rozpuściły. Kiedy znika ego , wszystko, co istnieje, staje się jednym. Ego jest tym, co rozdziela - a ego istnieje dlatego, że jesteś nieuważny. Zniszczy je ogień świadomości.
Ćwicz coraz częściej. Nagle stawaj się przytomny. Idąc ulicą, nagle zatrzymaj się, weź głęboki oddech, stań się na moment przytomny. A kiedy mówię "przytomny", mam na myśli "świadomy wszystkiego co się dzieje" - hałasu ulicy, przechodzących ludzi, ich rozmów. Po prostu bądź uważny. W tym momencie nie ma ciebie: jest istnienie i jego piękno.
Hałas ulicy nie jest już dla ciebie hałasem, przestaniesz go traktować jak zakłócenie, nie ma już nikogo, kto stawia opór i chce coś zwalczyć. Hałas przychodzi i odchodzi. Najpierw go słyszysz, a potem nie. Nie ma bariery, w którą mógłby uderzyć. Nie może cię zranić, bo wszystkie rany zadawane są przez ego. Hałas minie. Nie ma muru, w który mógłby trafić, nie ma walki, nie ma zakłóceń.
Pamiętaj, hałas uliczny nie jest zakłóceniem. Kiedy masz przekonanie , że jest zakłóceniem, staje się zakłóceniem. Gdy go akceptujesz, przychodzi i odchodzi. Kąpiesz się w nim, wychodzisz z niego odświeżony. Nic cię nie męczy. Jedyną męczącą rzeczą jest opór, który nazywam ego.
Inne rozdziały z tej książki
Spróbuj świadomości. W tym konkretnym momencie bądź przytomny. Gdzie jest "ja"? Ty jesteś - intensywniej jesteś - ale gdzie jest "ja", ego ? W takiej intensywności świadomości nie istnieje ego. Później, kiedy utracisz przytomność i zacznie się myślenie, możesz mieć poczucie: "Ja jestem", ale w chwili świadomości nie ma "ja". Doświadczaj tego teraz. Jesteś tutaj w ciszy, czujesz swoją obecność, ale gdzie jest "ja"? "Ja" nigdy się nie pojawia. Pojawia się tylko wtedy, kiedy myśląc, patrzysz wstecz. Kiedy tracisz przytomność, natychmiast pojawia się "ja".
Jeśli tyko przez moment możesz po prostu doświadczyć świadomości, jesteś, ale nie ma "ja". Kiedy gubisz przytomność, kiedy wymyka ci się i ucieka chwila, która jest, zaczynasz myśleć i natychmiast wraca "ja". "Ja" jest częścią procesu myślowego. Sama koncepcja "ja" jest myślą, należy do myślenia. "Ja jestem" jest myślą.
Kiedy jesteś przytomny i nie ma żadnych myśli, jak mógłbyś czuć: "Ja jestem" ? Jestestwo jest - to też nie jest myśl ani kwestia myślenia. To fakt, to rzeczywiście jest. Możesz jednak od razu obrócić fakty w myślenie i możesz myśleć o tej luce, która się pojawiła, gdy nie było "ja". W momencie gdy zaczynasz myśleć, "ja" wraca. Za sprawą myślenia wkracza ego - myślenie to ego. W stanie niemyślenia nie ma ego.
Pamiętaj więc, że kiedy jesteś świadomy, jesteś, ale nie jesteś ego. Jesteś wtedy nieograniczony, nieskończony, bezkresny, ale nie masz żadnego centrum. Nie ma skupionego poczucia "ja", tylko nieukierunkowana egzystencja, bez początku i bez końca - bezkresne niebo. A kiedy to "ja" znika, znika automatycznie również "ty", ponieważ "ty" może istnieć tylko w odniesieniu do "ja". Ja jestem tutaj, więc ty jesteś tam. Gdy "ja" znika, ciebie też nie ma. Jak mogłoby wtedy być jakieś ty ?
Nie twierdzę, że znikniesz fizycznie, z płaszczyzny cielesnej. Będziesz nadal, tak jak jesteś teraz, ale dla mnie nie będziesz już tobą. "Ty" ma znaczenie w odniesieniu do mojego "ja", moje "ja" stwarza "ty". Znika jedno, więc znika i drugie. Jest tylko istnienie, wszystkie bariery się rozpuściły. Kiedy znika ego , wszystko, co istnieje, staje się jednym. Ego jest tym, co rozdziela - a ego istnieje dlatego, że jesteś nieuważny. Zniszczy je ogień świadomości.
Ćwicz coraz częściej. Nagle stawaj się przytomny. Idąc ulicą, nagle zatrzymaj się, weź głęboki oddech, stań się na moment przytomny. A kiedy mówię "przytomny", mam na myśli "świadomy wszystkiego co się dzieje" - hałasu ulicy, przechodzących ludzi, ich rozmów. Po prostu bądź uważny. W tym momencie nie ma ciebie: jest istnienie i jego piękno.
Hałas ulicy nie jest już dla ciebie hałasem, przestaniesz go traktować jak zakłócenie, nie ma już nikogo, kto stawia opór i chce coś zwalczyć. Hałas przychodzi i odchodzi. Najpierw go słyszysz, a potem nie. Nie ma bariery, w którą mógłby uderzyć. Nie może cię zranić, bo wszystkie rany zadawane są przez ego. Hałas minie. Nie ma muru, w który mógłby trafić, nie ma walki, nie ma zakłóceń.
Pamiętaj, hałas uliczny nie jest zakłóceniem. Kiedy masz przekonanie , że jest zakłóceniem, staje się zakłóceniem. Gdy go akceptujesz, przychodzi i odchodzi. Kąpiesz się w nim, wychodzisz z niego odświeżony. Nic cię nie męczy. Jedyną męczącą rzeczą jest opór, który nazywam ego.
Inne rozdziały z tej książki
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz