Prowadziłam dyskusje emailową z panią którą jest mistrzynią Reiki jak to jest. Wyjaśniła mi sporo rzeczy. Generalnie osoba z zawodem bio aby uzdrawiać wykorzystuje swoją energię a w reiki pobieramy ją z zewnętrznego źródła i jesteśmy takim kanałem do jej przekazania a przy okazji sami się wzmacniamy. Faktycznie chyba tak jest bo przypomniał mi się wykład, który słuchałam w internecie jednej pani będącej bioenergoterapeutą , która mówiła , że tak naprawdę powinna wykonać zabieg na kimś raz na 3 tygodnie , żeby się nie nadwyrężyć energetycznie.
Mistrzyni reiki okazała się bardzo ciepłą osobą, dając mi cenne rady co do mojego energetycznego stanu.
Czułam potrzebę przeczytania jakąś pozycję o reiki, żeby dowiedzieć się szczegółów. Chwilę wybierałam jakąś dobrą pozycję - padło na "Droga Reiki" Wojtka Usarzewicza,. Wojtek jest Mistrzem Reiki i wie o czym pisze. Książka mnie totalnie pochłonęła. Napisana jest dla takiego laika jak ja w bardzo przystępny sposób. Na początku króciutko o historii metody, następnie przeczytamy o 3 stopniach reiki i inicjacjach. No i na pewno nie jest tak , że odbędziemy kurs i inicjajcje i już możemy uzdrawiać. Nic z tym rzeczy, tak naprawdę wtedy dopiero zaczyna się dostosowanie ciała do przekazywania energii i proces oczyszczania. Przez nasze blokady, które każdy ma nie popłynie duża ilość energii, przecież jeśli puścimy wodę przez zanieczyszczoną rurę to i woda wypłynie brudna.
Sama przecież przechodzę przechodzę taki proces i wiem o co chodzi. Tylko ja nie byłam na inicjacjach i nikt mi tego nie zapoczątkował.Więc to nie jest tak kurs i już . Podczas czytania pomyślałam , że przecież chyba mogę sobie pomóc wykonując auto-zabiegi - żeby tą energię, która zwiększyła swoją siłę jakoś wyregulować. Zresztą reiki to nie tylko uzdrawianie fizyczne ale tez duchowe. Energia może nam też pomóc w codziennym życiu nie tylko żeby poprawić zdrowie.
Książka podaje przykłady jak pracować z energią, jak się oczyszczać. Na pewno coś wybiorę z tego dla siebie samej. Jest też trochę o znakach reiki, ale też o ciemnej stronie tego wszystkiego.
Z książki wynika też, że w sumie reiki może nam pomóc na wszystko. Hmmmm... Może nie wynika to z tematyki mojego bloga, ale jestem osobą dosyć racjonalną i mocno stąpającą po ziemi. Na kursach Silvy uczyli nas tak samo- że też możemy wszystko w sobie naprawić, ale przez pracę z naszą podświadomością nic o reiki ,że to ona stoi za tym wszystkim nie było. Jak jest naprawdę ? Zapewne istnieją też inne filozofie uczące że możemy się naprawić jeszcze w inny sposób. W sumie to chyba wszędzie chodzi o właściwą intencję zmian o których myślimy.
Jakoś to takie dziwne , że przekazuje się tą energię a nie widzi się gdzie ona ma iść , no ale osoby które widzą musiałby być chyba dodatkowo jasnowidzami, niby reiki wiem gdzie ma popłynąć , ale z drugiej strony jak się tego nie widzi to jakieś dziwne nie ? Bardziej chyba to się "czuje".
Dam na to prosty sposób, kiedyś zgłosiłam się do osoby , która oferowała bezpłatną diagnozę ze zdjęcia, oto co otrzymałam:
Do doenergetyzowania obszar tarczycy się pokazuje.
Obszar serca, lewej piersi przykuwa uwagę.
Obszar prawego jajnika do wzmocnienia.
Dolne czakry do wzmocnienia.
Na stan dzisiejszy nie wybrałabym się na kurs reiki ze względu na inicjacje, czytałam sporo negatywnych historii. Różnie można trafić. Nie znaczy to , że neguję cały system. Nie każdy mistrz reiki ma dobre intencje. Warto czasem przejechać do dobrego pół Polski niż wybrać tego za miedzą.
Na ironię gdy skończyłam czytać książkę dopadło mnie okropne przeziębienie z zawalonym gardłem. Dopiero co pisałam, że czuję iż czakra gardła mało mi z szyi nie wyskoczy. No jak wiadomo najpierw zachodzą zmiany w systemie energetycznym a potem dopiero w ciele fizycznym . No i proszę dużo czasu nie minęło jak mnie zaatakowało. Od jakiegoś czasu czuję takie pukanie na czubku głowy bardziej z prawej strony, a wczoraj w tym samym miejscu poczułam wir energetyczny , kręcił się jak kręciołek. I tak leżałam z gorączką, plus te wszystkie energetyczne objawy, łzy spływały mi po twarzy, wzywałam wszystkich świętych, żeby to już ustąpiło... Ale znikąd pomocy....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz