Dwa razy w krótkim odstępie czasowym będąc w półśnie czułam narastanie energii od dołu do góry , towarzyszyło temu niesamowite uczucie.
Mimo tego wszystkiego miałam optymistyczne sny, śniła mi się liczba 44.
W innych snach widziałam czystą wodę oraz siebie w białej sukni - byłam po jakieś ważnej ceremonii. Prywatnie cały tydzień miałam bardzo udany.
Miałam też sen - śnił mi się dom , w którym miałam zamieszkać. Dom był przesiąknięty złą energią , którą czułam bardzo mocno, zwiedzałam ten wielki dom, w jakimś pomieszczeniu natknęłam się na wciśnięte w kąt jakieś szafki dziecko z wielką raną w okolicy gardła - jak z horroru. Może nic takiego ten sen, ale jednocześnie byłam w nim bardzo silna i stanowcza , ani trochę nie przeraziła mnie ta negatywna energia a dosłownie czułam ją wtedy wszędzie. Byłam ponad nią, duużo potężniejsza pozytywnie niż ona. Kategorycznie odmówiłam zamieszkania w tym domu.
Następują zmiany - jakie kruche jest nasze ciało, jakie zanieczyszczone i jakie słabe. Teraz to dostrzegam jak widzę i czuję jak się zmieniam. Rozumiem też teraz co to oznacza. Musi umrzeć moje stare "ja", żebym stała się innym , lepszym człowiekiem. Ale ta "śmierć" jest długa i bolesna. Nie ma już odwrotu...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz