Translator

Polub mnie :)

Szukaj na tym blogu

środa, 14 września 2016

Gdy uczeń jest gotowy...

Rozpoczęłam zajęcia z bioenergoterapii - cudowna prywatność i wyłączność prowadzącego - bo jest nas 4 osoby. Dostaliśmy pierwsze ćwiczenia na odczuwanie energii - więc mam teraz co ćwiczyć w domu, ku wielkim zdziwieniu moich domowników ;). Bosko jest zaczynać czuć coś czego nie widać. Otwierają się wewnętrzne zmysły. Fajnie jest raz  w  miesiącu wyłączyć się na cały weekend i doświadczać takich rzeczy (oczywiście dla tych co się  tym interesują) , oderwać się od ziemskich rzeczy i uwierzyć w coś, co  wydaje się, że nie istnieje. 

Mam wrażenie , że rozwój duchowy idzie we właściwym kierunku. Rozpuszczanie się wewnętrzne i łączenie z przestrzenią, postępuje. Uczucie znikania i wtapiania się jest stanem dużego spokoju i harmonii. Nie chcę nawet myślami wracać do czasu sprzed roku , gdy tkwiłam w głębokiej, czarnej depresji blisko 6 miesięcy . Obyło się bez pomocy lekarza, który by pewnie nafaszerował mnie psychotropami. Sama wyszłam z jaskini w Słońce. No tak.... Zupełnie niedawno połączyłam fakty dlaczego tak było i do czego mnie to doprowadziło, doznałam  szokującego odkrycia. Napiszę Wam o tym następnym razem. 

Podczas krótkiej relaksacji nawet nie medytacji mój wzrok wszedł w ciało, czułam nacisk na serce i uczucie ciepła. Widziałam , że z mojego serca wyrasta sznur, kolor jasny , białawy chyba. Sznur wił się jakby falował, nie mogłam zobaczyć jego końca. Widziałam tylko, że popłynął tak się wijąc gdzieś w nieograniczoną ciemną przestrzeń, a drugi koniec cały czas tkwił w sercu. Potem czułam to miejsce. Uczucie pieczenia jak po operacji. Mogłabym napisać , że to ten słynny sznur łączący nas z duszą, który się rozciąga gdy podróżujemy astralnie, ale nie wiem czy to było właśnie to.  Byłam tego wszystkiego mocno świadoma i raczej czułam dużą , ciężką łączność z podłożem. Żadnych wibracji i "turbulencji". Nie było unoszenia, sznur"pobiegł" w czeluść Wszechświata. 

Na drugi dzień doświadczyłam w normalnej aktywności wyłączenia umysłu a w przestrzeni głowy pojawiła się pustka - totalnie nic. Tak jakby na chwilę ktoś mnie zresetował. Przez chwilę w ogóle mnie nie było. STOP.

Do mojego życia zawitała nowa osoba - nauczyciel. Ani ja jej  nie szukałam , ani ona nie szukała mnie abym była jej uczniem. Wszystko wydarzyło się samo, jakbyśmy obydwoje nie mieli w tym udziału. Chyba przyszedł ten moment w myśl powiedzenia:

Gdy uczeń jest gotowy, zjawia się nauczyciel

Dlaczego teraz ? A nie wcześniej ? Bo chyba dopiero teraz moja świadomość ogarnia  sens i prawidłowość  istnienia. Dopiero  teraz jestem w stanie zrozumieć przekazy od nauczyciela, który jest dla mnie drogowskazem , ale nie drogą, bo ją , muszę przejść sama. Dwa krótkie zdania nauczyciela - 4 słowa -  okazały się kluczami , bym natychmiast poczuła Połączenie. To jest to.




4 komentarze:

  1. Zaglądam tu od czasu do czasu i widzę ile mimo wszystko pracy wkładasz w swój rozwój. Był taki okres w życiu, kiedy zaczynałam się ocierać o podobne zainteresowania, ale dzieci i mąż stanowiły przeszkodę nie do pokonania - nie udawało mi się wykroić czasu tylko dla siebie. Później czasu było coraz więcej, ale chęci się rozpłynęły. Cóż, widać tak miało być.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak z tym czasem jest zawsze trudno , ja go znajduję dopiero jak wszyscy idą spać . Zresztą zawsze byłam nocnym markiem. No i trzeba czuć, że się chce zagłębić w swoją psychikę , bo tak na siłę to nie ma co. Może Twój czas jeszcze przyjdzie.

      Usuń
  2. Medytuje dopiero od pół roku. czasami jak czytam o czym piszesz, np. jakieś sznury, czy piski w glowie to wydaje mi sie to strasznie dziwne. lecz pewnego razu jak jechalem pociagiem i sluchalem muzyki medytacyjnej to sie poplakalem. od tamtej pory czasami mam takie momenty jak oczyszcze swoj umysl ze dopada mnie wzruszenie i szczescie. drzewa wygladaja inaczej, odkrylem niebo, wczesniej nigdy nie spogladalem do gory. wiec moze i na mnie przyjdzie czas, i mi zaczna sie pojawiac jakies obrazy itp :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdaję sobie sprawę, że czasem te opisy dziwnie się czyta, ale nic nie koloryzuję, tylko tak jak jest. Widzisz po sobie, że sam zaczynasz się budzić,a gdy przyjdą obrazy to znak, że podświadomość zaczyna wychodzić z ciemności umysłu w światło.

      Usuń

Drukuj