Dziś coś Wam pokażę.
Wiele myślę o sobie , o życiu, o sensie istnienia. Szczególnie późnym wieczorem gdy szykuję się do następnego dnia chodzę z głową w chmurach totalnie rozładowana.
Poniedziałek - tego wieczoru byłam w łazience - głowa gdzieś tam , rozmyślałam o ważnej decyzji, którą muszę podjąć. Cały czas biłam się z myślami na TAK czy na NIE. Mówiłam do Boga ,żeby mi pomógł w tym bo sama nie potrafię wybrać.
Gdy podeszłam do umywalki żeby umyć zęby, nie wiadomo czemu podniosłam wysoko głowę, na lustrze pojawił się wielki niebieski obłok, chmura o czystej niebieskości, parę sekund patrzyłam jak oniemiała, był jakiś żywy i po chwili zaczął się zmniejszać. Mimo totalnego mojego zauroczenia chwyciłam za komórkę i pstryknęłam zdjęcie
Po czym na lustrze zanikł zupełnie. Pomyślałam , że może to normalne , ale następnego dnia , wykonałam w łazience dokładnie te same czynności co poprzedniego wieczoru, ale na lustrze nic się nie pojawiło, zrobione zdjęcie wygląda zupełnie inaczej - tylko odbicie z sufitowej lampy.
Obydwa zdjęcia zrobione w tych samych warunkach oświetleniowych, a na zewnątrz było ciemno. Pierwsze jest przygaszone wokoło, drugie całe jasne.
Czy to był znak stamtąd ? Czy to była odpowiedź - pomoc, że mam podjąć decyzję na TAK ?
że ktoś jest blisko i mnie w tym wspiera ? Wydaje nam się , że jesteśmy tylko my, nikt nas nie widzi ani nie słyszy. a tymczasem inny wymiar jest tuż obok i dzieli go od nas bardzo cienka granica.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz