był zapowiedzią dalszego rozwoju.
Sen:
Idę ulicą , po obu jej stronach rosną jedne przy drugim drzewka bzu, równiuteńko. Ale moją uwagę przykuwają kwiaty, na każdym drzewku widzę pączki tuż tuż przed rozwinięciem w pięknym kolorze ciemnego różu.
Budząc się rozmarzyłam się myśląc:
A może to ja ? Może to symbol samej mnie , mój rozwój tak jak te pączki tuż przed pełnym rozkwitnięciem… Tuż przed wielkimi wydarzeniami…
Parę dni wyobrażałam sobie jak w moim czole chodzi fajny robaczek który zjada ciemność , trawi ją a potem z ogonka wychodzi mu światło, i tak obserwowałam robaczka jak wymiata ciemne bloki jak kosiarka kosząca trawę zostawia po sobie ostatecznie ład i porządek , aż całe czoło było „przetrawione” w jasność.
Dodatkowo rano po obudzeniu i wieczorem przed zaśnięciem przykładam jedną rękę na czoło a drugą na sercu wyobrażając sobie że przez głowę wchodzi we mnie uniwersalna energia , która je oczyszcza czakrę 3 oka.
Być może takie czary – mary podziałały bo światło które było a zaniknęło na dobre kilka miesięcy znowu powróciło.Znowu jasność rozbłyska w czole ogarniając cały jego obszar dając błogie poczucie bezpieczeństwa i opieki . W poniedziałek widziałam dodatkowo jakieś sznureczki pionowe, skojarzyło mi się to z łańcuchami DNA. Natomiast we wtorek w czole, w początkowej ciemności „narysowały” się złote kontury serca.
Wtedy przyszła myśl:
Bóg mnie kocha…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz