Są rzeczy, których nie da się logicznie wytłumaczyć, takie których nie da się wsadzić w żadne regułki, definicje i wzory. W takich momentach zdajemy sobie sprawę jak mało wiemy o sobie i całym Wszechświecie. Gdy tylko wierzymy w to co nas nauczyli w szkole i że świat jest od tylko punktu A do punkt B. Tymczasem nie jesteśmy jak zamknięta metalowa puszka , ale mamy w sobie WSZYSTKO CO ISTNIEJE. A nasza świadomość połączenia ZE WSZYSTKIM CO JEST buduje się cierpliwie każdego dnia gdy nasz umysł zacznie wychodzić poza własne granice.
W niedzielę i we wtorek doświadczyłam rzeczy , które przekroczyły możliwości mojej wyobraźni.
W niedzielę uczyłam się do egzaminu , ale nagle jakieś ciemne plamy rzucają mi się na kartkę, przeskakują w miejsce gdzie patrzę. Potem widzę kątem lewego oka pulsującą wibrację na wysokości głowy, jakby przy lewej skroni która mieni się pięknymi kolorami tęczy. Zdjęłam okulary myśląc, że może coś się odbija w szkle, ale było to samo. Potem mój umysł zaczyna chyba majaczyć, myślę co innego, a mówię co innego. Nie mogę pozbierać w kupę logicznego myślenia. Potem powoli wibracje i kolory zanikają, ale zaczyna mi drętwieć dolna warga, potem zaczynają drętwieć palce lewej dłoni. Po kilku chwilach to mija, wraca logiczne myślenie. Przestraszyłam się, myślałam , że idzie jakiś udar i będę leżeć jak roślina. Nigdy nie widziałam tak pięknych, czystych i kolorowych barw. Mówię sobie to była czysta energia , nic więcej.
W wtorek prawie mam się zbierać z pracy do domu, ale dostrzegam , że coś znowu zaczyna się dziać. Na szczęście mój umysł normalnie kontaktował. Trwało z 5-10 minut, nie więcej. Na początku zauważam , że powietrze wokoło zaczyna drgać i wibrować. Próbuję doczytać emaila w komputerze, ale mój wzrok wpada w monitor. Zwyczajnie miękko zagłębia się w ekran jakby miał swoją głębię.
Podnoszę głowę, a powietrze dalej wibruje, naprzeciw mnie pojawiają rozszczepione na mega czyste kolory tęczy coś a la diamenty , nie wiem, coś w figurach pościnanych od których ścianek odbijało się białe światło i te barwy jak na jakimś pryzmacie załamane. To wyglądało na jakąś strukturę, byłam w zupełnie normalnej aktywności siedząc za biurkiem, śmieszne było to, że przecież siedziała obok szefowa i nic nie widziała. A ja się wpatrywałam w magiczne „coś” zawieszone naprzeciw mnie na ok 1 metr, na wysokości głowy.
Potem powoli wszystko zaczęło wracać do normalności, ale mój umysł pracował inaczej, byłam tym oszołomiona. Powoli pojechałam do domu i położyłam się spać. Czułam jakiś inny przeskok myślowy. Myślałam o tym długo, potem następnego dnia przyszła olśniewająca myśl, że mogła być to merkaba. Powoli obracała się na w lewą stronę. Po czym logiczny umysł krzyczy: oszalałaś …! Ale… jednak zaczęło mnie to zastanawiać.
Merkaba to podobno, żyjące pole energetyczne człowieka. Aktywacja tego pola otwiera niewiarygodne możliwości, od ochrony po uzdrawianie siebie i innych. Jest też kluczem do przejścia w wyższe wymiary. Ostatecznym celem użycia narzędzia, jakim jest Merkaba, jest samorealizacja – wypełnienie życiowej misji człowieka tu, na Ziemi.
Ale może być coś na rzeczy , bo dziś rano rano obudziłam się z dwoma słowami w głowie:
…Święta Geometria…
Tak na chłodno jak oceniam co się wydarzyło to przypuszczam , że to trzecie oko się na chwilę samo otworzyło i zobaczyłam świat widziany inaczej tym drugim wzrokiem. To mi daje do myślenia, że gdy patrzymy trzecim okiem dostrzegamy zupełnie inne rzeczy - na pewno świat energii, czego własnie doświadczyłam i co wywołało we mnie niemałe zdumienie.
Tak na chłodno jak oceniam co się wydarzyło to przypuszczam , że to trzecie oko się na chwilę samo otworzyło i zobaczyłam świat widziany inaczej tym drugim wzrokiem. To mi daje do myślenia, że gdy patrzymy trzecim okiem dostrzegamy zupełnie inne rzeczy - na pewno świat energii, czego własnie doświadczyłam i co wywołało we mnie niemałe zdumienie.
Bardzo inspirujący artykuł. Pozdrawiam !
OdpowiedzUsuń