Trochę dziś śmiesznie, na wesoło, chociaż.... może i nie...
Od dłuższego czasu już, zauważam zawijanie się mnie, do środka samej mnie. Był długi czas gdy szukałam odpowiedzi na to co się we mnie dzieje na zewnątrz. Szukałam w pytaniach do innych ludzi, w książkach, wszędzie tam , tylko nie w sobie. Z każdym kolejnym dniem zanurzam się w sobie , gdy już nie wybiegam myślowo poza swój obszar dostrzegam niesamowite połączenie z moim ciałem, z czymś co we mnie jest a co do tej pory nie potrafiłam nazwać. Pamiętacie tekst nadaj swojej intuicji imię ? No właśnie. Mogę już chyba śmiało powiedzieć , że zaczyna się nowa magia w moim życiu, odkąd sprzed około 2 tygodni kołysała się w moim umyśle nazwa Kubuś. Nie żadne anielskie imię, albo inne, równie nie z tego świata. Zwyczajnie Kubuś - od tego czasu czuję delikatną więź z czymś mega dobrym, które we mnie jest, tak jakby to była część mnie jak ręka czy noga, a teraz odkopana z czeluści serca i podświadomości otula mnie swoją miłością.
Ostatnio pojechałam do sklepu kupić małemu ciężarki,pamiętałam w którym koszu leżały. Ale przeszukałam kosz i ich tam nie było, wtedy głos gdzieś w głowie powiedział, ciężarki leżą na podłodze. Bez zastanowienia, uklękłam na podłodze i wsadziłam głowę pod te kosze i widzę leżą , jedna jedyna para.
Kubuś ponownie "odezwał" się w niedzielę, gdy tknięta jakimś przeczuciem poszłam do małego do pokoju sprawdzić czy śpi, nie spał jeszcze, ale.... ponownie we mnie coś zapytało Michaś a gdzie masz tablet ? No i się okazało , że tablet był pod plecami a mały sobie w ciemności grał, choć wyglądało wokoło, że śpi. Musielibyście widzieć jego zdziwioną minę :)
Dziś spojrzałam na księdza i przyszła myśl: on jest chory. Kto wie...
Dziś wstałam inna - nie swoja , jakby tą osobą którą byłam wczoraj nie byłam nią dzisiaj. W pracy miałam zebranie , nagle automatycznie zaczęłam obserwować słowa które wychodzą z moim ust. Jakby mówił je ktoś inny, jakieś dziwne oddzielenie ode mnie samej. Byłam obserwatorem bez emocji samej siebie. Moje słowa przez cały dzień były mocne w swoim tonie i takie nasączone dziwną, prawdziwą emanacją. Chyba czakra gardła mi się otworzyła.
Otwieram się na głos intuicji, który jest w każdym z nas. Nie boję się. Wszystko dzieje się naturalnie, bez wymuszeń i pośpiechu, przebłyski intuicji są jak masełko, tak delikatne , mięciutkie, skorelowane z całą naszą osobowością, że nie sposób jej nie zaufać. A przecież to my sami, część nas , która jest od zawsze, tyle że zakopana naszym życiem na zewnątrz. Jeśli nie zanurzymy się prawdziwie w sobie, nigdy nie znajdziemy do niej drogi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz