Jestem ja i on - egotyczny umysł. Często łapię się, że on mnie pokonuje, gdy skacze jak małpa od myśli do myśli, od przeszłości do przyszłości. Bawimy się tak w kotka i myszkę każdego dnia, cicha obecność, wieczna bez czasu obserwuje ze spokojem gdy wszelkie fizyczne formy grają w życiowym spektaklu o pałeczkę pierwszeństwa w szalonym świecie, by jednak po chwili stopić się z nim i płynąć na tej samej fali pogrążona w takiej samej iluzji zwycięstwa.
Wcale nie jest łatwo żyć w teraźniejszości. Tak trudno jest wejść we własny wewnętrzny mrok by odnaleźć wieczne światło. Zalatani, zagonieni, pogrążeni w odmętach oporu i niezadowolenia. Tam wewnątrz jesteśmy jak głębia oceanu, spokojna i cicha przestrzeń. To tam odkryjemy, że jesteśmy jednością - nigdy nie narodzoną, nieśmiertelną, obecną na wieczność. To tam znajdziemy spokój. Wystarczy zostawić wzburzoną taflę oceanu, którą targają przypływy i odpływy naszych oczekiwań i zejść głębiej. Tylko my ciągle żyjemy na powierzchni. W totalnej życiowej szarpaninie.
Porzuciłam na jakiś czas medytację, gdy zdałam sobie sprawę, że ciągle czegoś od niej oczekiwałam. Wpadłam w pułapkę umysłu. By stać się lepszą, by ćwiczyć kolejne techniki. Gdy przez 6 tygodni pracowałam z technikami energetycznymi dotarło do mnie, że to jest bez sensu. Nieustanne poszukiwanie lepszej wersji siebie. Umysł oczekiwał fajerwerek i duchowych wzlotów. I wciąż było bolesne rozdzielenie na medytację w której szukałam mentalnych świecidełek i życie na co dzień omotana w proces rozdrapywania przeszłości i budowania przyszłości opartej na lęku.
Teraz jest Teraz i obserwacja całego tego życiowego szaleństwa z zupełnym spokojem i dystansem. Skupienie na oddechu i na własnym wnętrzu gdy niepostrzeżenie odlatuję w myślowe gierki. Samo skupianie się na tym co jest wewnątrz pomaga kotwiczyć się w świecie obecnym jednocześnie uwalniając nowe pokłady energii. Dostrzegam więcej i częściej. Nie trzeba robić medytacyjnych rytuałów ciemną nocą by odkryć prawdę, że nie jesteśmy umysłem.
Każdy prosty zwyczajny dzień dostarcza nam niezliczonej ilości okazji by doświadczać tego na co dzień. Wzrastać można tu i teraz w prostocie życia. Dostrzegać zrozumienie w każdej minucie.
Być uważnym, ale jednocześnie zakorzenionym w Jestestwie. Żadnego oporu i żadnej walki.
Śniła mi się dziś Miłość. Moje ręce splecione z dłońmi kogoś i poczucie wszechogarniącego uczucia Miłości. Coś co rozkwitło głęboko w mojej klatce piersiowej , rozlało się po całym ciele. Być może odnalazłam swoje Światło.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz