Uczenie się akceptacji chwili obecnej wpływa też na poprawienie czujności nocnej, gdy sen jest lekki jak piórko przez które do świadomości przebijają się marzenia senne. Budzenie się nagle w nocy, rejestracja tego co się śniło i próba ponownego zaśnięcia. Ale to nie zawsze się od razu udaje. Tak było z emocjonalnym snem w środku nocy gdy pomagałam tacie przejść na drugą stronę w rodzinnym domu. Taty nie ma wśród nas blisko 4 lata. Nie zdążyłam się z nim pożegnać, bo odszedł gdy jechałam do niego do szpitala 300 km. W śnie trzymałam go w ramionach mówiąc, żeby się nie bał, że przyszli do niego ci co już odeszli a którzy go kochali.
Z jednej strony nie było łatwo zabić w sobie tęsknotę tego ostatniego spotkania, ale z drugiej strony wiedząc, że wielu ludzi chce odejść w samotności gdy czas przychodzi a energia żyjących wciąż ich tu trzyma dała mi małe ukojenie. Skąd zatem taki sen ? Sen, który mnie obudził i długo nie pozwolił zasnąć.
Odbieram i tak, że wszystko co jest i było łączy się i przenika. Świat duchowy i materialny są obok. Duchy nie są w jakimś niebie u góry, ale energie mieszają się i "stacjonują" na różnych częstotliwościach, do których my żywi nie mamy dostępu.
Jakiś czas potem przyszedł nowy sen. Chociaż może to nawet nie sen. Był senny letarg. Było moje ciało i ja lekko śpiąca, gdy stałam się tym co jest wokoło. Wszystko stopiło się w jedno. Byłam światem, cichą obecnością. Wszystkie materialne formy połączyły się w jedno. Byłam tym. Dlatego tak się śmieję od tego czasu jak ludzie bronią swojego ego i swojego ja. A tak naprawdę na wyższym świadomości jesteśmy całością. Pojawił się fajny dystans do rzeczywistości.
Potem za jakiś czas znowu w sennym letargu przyszło otwarcie przestrzeni w dole ciała. Lekko odczuwalna energia seksualnej błogości wypełniła dolne czakry.
Uważność budzi coś w ciele i w umyśle, który wystraszony na razie tego nie ogarnia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz