Przeczytałam ostatnią pozycję z serii out of body experience R. Monroe. Gdy się już czyta ostatnią pozycję z tej tematyki człowiek wpada w coraz większą zadumę nad tym czym jest tak w ogóle, po co przychodzi na ziemię , gdzie idzie po śmierci i co dalej.
Książka opisuje dalsze wędrówki Roberta. Wychodzi na to, że jesteśmy wieczni i rodzimy się tyle razy, aż zdobędziemy wszystkie doświadczenia na ziemi. Teraz żyjemy tutaj, ale takich miejsc jak nasza ziemia jest znacznie więcej w innych wymiarach. Robert poznał je , ale także istoty które nigdy nie były ludźmi. Miał też tam swoich przyjaciół, którzy prowadzili go podczas tych wędrówek. Po wielu takich podróżach , gdzie poznawał inne wymiary , zaczął szukać brakującej Podstawy - doszedł do wniosku że on sam jest częścią całego wszechświata a my sami jesteśmy złożeni z wielu świadomości - z czasem potrafił z nimi rozmawiać , z tymi głosami siebie bo one były nim. Trudno to zrozumieć tak do końca. Zresztą akurat w tej pozycji jest wiele zawiłości gdy opisywał te różne zależności, że ja sama nie mogłam się w tym połapać. Potem wystarczyło, że pomyślał o tych częściach swojego umysłu i potrafił cofnąć się w dowolne swoje wcielenie a co więcej potrafił cofnąć się w czasie do dowolnego okresu swojego życia i przeżyć to na nowo. Owe głosy przestrzegały przed kosmitami - istotami , które rozwinęły się w inny sposób niż my, mają silne poczucie wyższości, potrafią manipulować energią czego my w takim stopniu nie potrafimy.
Monroe dużo pisał o Parku. Park to takie centrum przyjęć. Sztuczna synteza stworzona przez ludzkie umysły, taka stacja przesiadkowa zaprojektowana w celu złagodzenia szoku spowodowanego opuszczeniem ziemskiego życia. Im szybciej dusza zaakceptuje, że ciało fizyczne nie żyje tym lepiej, tym szybciej będzie mogła iść dalej. Jak można przeczytać wiele dusz znajduje się w jakimś zawieszeniu bo nie chce zrozumieć że życie na ziemi dobiegło końca i to spowalnia ich wędrówkę. Zresztą Monroe opisuje jak wiele razy, gdy udawał się na zewnątrz podążał za sygnałem, które prowadził go do takich zagubionych dusz, on im pomagał w przejściu na wyższy poziom , jednocześnie tłumacząc że nie są już żywymi ludźmi w ciele fizycznym.
Również takiej pomocy "udzielali" osoby które uczestniczyły w Instytucie Monroe'a w eksperymentach wychodzenia z ciała - oni również opisywali wiele takich historii , potem można było potwierdzić że faktycznie zmarły te osoby. Ci ludzie pomogli duszy żony Roberta - Nancy , która umarła na raka. Poprowadzili jej duszę na 27 poziom gdzie jest Miłość, wtedy Monroe poczuł się spokojny. Zresztą ludzie , którzy podróżowali poza ciałem inaczej podchodzili do swojego życia , wiedzieli, że śmierć fizyczna to jedynie przystanek ku wieczności.
Mimo , przeczytałam te 3 pozycje ale i tak nie znalazłam odpowiedzi na nurtujące mnie pytania. Choćby na to gdzie jest Bóg, Jezus, Matka Boska , gdzie "mieszka" ta boskość ? Czy to tylko wytwór naszej wyobraźni ? Tam Robert chyba nie dotarł, szkoda bardzo , że nie zgłębił tej tematyki. Gdzie ja jestem w jakim wymiarze gdy mam te swoje spotkania ? Czy to jest inny rodzaj kontaktu? Monroe twierdził, że to lewa półkula jest sprawcą jego podroży, co mnie zaskoczyło bo wiele razy czytałam , że za kontakt z drugą stroną odpowiada prawa półkula a dokładnie prawy płat skroniowy.
Dlaczego nie wykorzystał swoich umiejętności do uleczenia swojej żony. Przecież Ann w książce "Dłonie pełne światła" współpracowała z przewodnikami duchowymi i leczyła ludzi. Czy Robert nie mógł stamtąd uleczyć żony ??? I takich pytań jest więcej.
Link do recenzji I części - Podróże poza ciałem
Link do recenzji II części - Dalekie podróże
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz