Translator

Polub mnie :)

Szukaj na tym blogu

środa, 24 grudnia 2014

Robert Monroe - Podróże poza ciałem

Osoby interesujące się OOBE czyli wyjściem ciała astralnego z ciała fizycznego wiedzą kto to jest Robert Monroe. To autor trzech książek o tej tematyce:

Podróże poza ciałem
 Dalekie podróże
 Najdalsza podróż

Robert zupełnie przypadkowo zaczął  wychodzić z ciała i w książkach nie tylko opisuje swoje przeżycia po wyjściu , ale też podaje techniki jak taki stan osiągnąć. Na początku był mocno przerażony, potem doskonalił swoje podróże. Jestem w trakcie czytania tych  pozycji i każdą z nich postaram się pokrótce opisać.
Tematyką OOBE zainteresowałam się niedawno , kiedy miałam odczucie podczas medytacji, że zaczynam się obracać , falować i unosić, ale  moje ciało fizyczne było nieruchome. Nie stosowałam żadnych technik typowych dla OOBE, żeby ten stan osiągnąć , tak szczerze mówiąc do tej pory mnie to zbytnio nie interesowało.

Jeżeli chcecie poznać tą tematykę zachęcam do przeczytania powyższych książek gdzie możecie dowiedzieć  się od prawdziwego fachowca w tej dziedzinie o co w tym wszystkich chodzi. Nie czytajcie tych wszystkich bzdur internetowych. Zanim przeczytałam pierwszą pozycję trafiłam własnie na taki poradniczek internetowy dotyczący OOBE, który określiłam jako stek bzdur gdy przeczytałam książkę. Ów poradniczek zapewniał jak to pięknie jest wychodzić z ciała, nic nam nie grozi, achy i ochy. No i taki początkujący naczyta się tego i zaczyna swoje wyprawy zupełnie nieświadomy niebezpieczeństw.

Robert w pierwszej pozycji 'Podróże poza ciałem" opisuje swoje wrażenia, był osobą realistą, nie medytującą i nie skupiającą się na swoim rozwoju duchowym ( bynajmniej nie znalazłam takiego zapisu), wychodził często z ciała i krążył w różnych światach. Zapewniał że istnieją inne światy. Nie tylko latał w naszym świecie, ale też pisze o innym wymiarach:

obszar I - to ten nasz fizyczny
obszar II - bezwymiar o nieznanych granicach. Czas nie istnieje, występują sekwencje wydarzeń przyszłych i przeszłych, ale nie są poukładane chronologicznie,dzieją się równocześnie obok siebie w jednym "teraz".To jest naturalne srodowisko dla ciała astralnego. Rzeczywstość ta składa się z najgłębszych pragnień i najbardziej skrywanych lęków. Akcją jest myśl.W momencie odłączenia od ciała fizycznego przenosimy się do skraju obszaru II i to tutaj napotyka się wszystkie rodzaje zwichniętych osobowości i istoty zwierzęce.

W obszarze II autor widział ludzi i taki normalny świat. Czychało nam na niego trochę niebezpieczństw,  owi ludzie zaczepiali go i czasem byli agresywni. Miał wrażenie że dotarł do miejsca które mógłby określić niebem, słyszał cudowną muzykę i czuł się wspaniale.


Obszar II wydaje się zawierać elementy piekła, ale niewiele w nim naszych wyobrażeń o  niebie. Gdzie więc powinniśmy szukać drogowskazu? Gdzie jest Bóg i Niebiosa, w które wierzymy? A może  to ja coś przegapiłem? Czasami, kiedy odwiedzam Obszar II, obserwuję nie­zwykłe wydarzenie. Obojętne w jakiej okolicy tej  strefy, przebiega zawsze tak samo. Otóż pośród normalnej aktywności  gdziekolwiek się ona odbywa  rozlega się odległy Sygnał,  przypominają­cy trąby heroldów. Wszyscy odbierają go bardzo spokoj­nie i zaprzestają wszelkich działań  i rozmów. Jest to sygnał że ON (lub ONI) przemierza Swoje Królestwo. Nie ma w tym grozą wywołanej czołobitności czy upadania na kolana. Postawa jest nadzwyczaj kon­kretna. Jest to zjawisko, do którego wszyscy są przy­zwyczajeni a kiedy zachodzi, ma absolutne pierwszeń­stwo przed wszystkim. Bez żadnych wyjątków. Na Sygnał wszystko co żyje kładzie się (miałem wra­żenie, że na plecach) wyginając ciało w łuk i  eksponując w ten sposób podbrzusze (ale nie części intymne). Gło­wy odwrócone są na bok, aby nikt nie  widział Go, kiedy przechodzi. Celem wydaje się być tworzenie żywej drogi, po której ON podróżuje. Słyszałem  pogłoski, jakoby czasami wybierał ON kogoś z tego żywego mostu, a istoty takiej nikt już później nie widział,  ani o niej nie słyszał. Pozycja eksponująca podbrzusza jest wyrazem poddania i całkowitej zależności, jako że  ta część ciała jest najbardziej podatna na zranienie. Kiedy ON prze­chodzi nikt się nie porusza, nawet nie  myśli. Wszystko zamiera w chwilowym bezruchu, całkowicie i bez żad­nych wyjątków. Kilkakrotnie, kiedy doświadczałem tego zjawiska, le­żałem razem z innymi. W takich chwilach nie  powstaje nawet cień pomysłu, by zrobić coś innego. Kiedy ON przechodzi, rozlega się głośna muzyka i  doznajesz uczu­cia rozchodzącej się promieniście potężnej życiowej siły, której szczyt jest wysoko ponad  JEGO głową a ona cała rozpływa się dopiero gdzieś w mglistej dali. Pamiętam, jak zastanawiałem się kiedyś,  co by się ze mną stało, gdyby odkrył ON moją obecność jako chwilowego goś­cia. Nie byłem pewien czy  chciałem się tego dowiedzieć. Po JEGO przejściu, każdy wstaje i wraca do przer­wanych działań. Nie ma żadnych komentarzy czy  wzmianek o tym incydencie, żadnej myśli o NIM. Ak­ceptuje się to całkowicie, jako zwyczajną część życia w  tym rejonie, lecz wyczułem jednak pewną subtelność. Zachowanie to jest tak samo obojętne, jak  zatrzymanie się na światłach ruchliwego skrzyżowania lub czekanie przed szlabanem na przejazd pociągu. Nie jesteś  zanie­pokojony, ale czujesz jakiś niewypowiedziany respekt przed siłą, jaką reprezentuje rozpędzony  pociąg. To wydarzenie ma także taki bezosobowy charakter. Czy to był Bóg? A może Jego Syn? lub Jego re­prezentanci?Trzy razy zawędrowałem w to miejsce, dla opisania którego nie potrafię znaleźć odpowiednich słów.

Obszar III  to taki podobny świat do naszego, wydawały się mniej rozwinięty niż nasz np. bez prądu, ale też nie znalazł w historii naszego świata takiego etapu. samochody były inne, autobusy, po prostu inny świat. Tak jakby we wszechświecie były różne światy, jednym z nich jest nasz. Wchodził w ciało mężczyzny z tamtego świata i uczestniczył w jego życiu. Udało mu się też nawiązać kontakt ze zmarłymi, a też przeżywał akty seksualne z kobiecymi ciałami astralnymi.

Opisy wędrówek są naprawdę wciągające. Szczególnie jak dostaje się do Obszaru II  - przekręca ciało o 180 stopni i przechodzi przez ciemną dziurę.
Nie ukrywa, że tam czyhają też byty zupełnie nieprzyjazne , które go atakowały. Były tez sytuacje kiedy zwyczajnie nie mógł powrócić do swojego ciała i był wtedy przerażony.

W czasie jednej z moich niefizycznych wycieczek pędziłem poprzez nicość wracając do ciała fizycznego, mając pozornie wszystko pod kontrolą. Nagle uderzyłem w ścianę z jakiegoś nieprzenikalne­go materiału. Nie byłem ranny, ale doznałem silnego wstrząsu. Przeszkoda była twarda, solidna i wydawała się wy­konana z zachodzących na siebie ogromnych stalowych płyt, lekko wypukłych, jakby były częścią kuli. Próbowałem przecisnąć się przez nie, ale bez skutku. Poszybowałem w górę, w dół, w lewo, w prawo. Byłem absolutnie pewny, że moje ciało fizyczne znajduje się za tą barierą. Chyba po godzinie drapania, szarpania i pchania bariery, zacząłem się modlić. Po kolei wypowiedziałem wszystkie modlitwy, jakich mnie nauczono, a nawet wymyśliłem kilka nowych. Każde zawarte w nich słowo znaczyło dla mnie o wiele więcej niż cokolwiek w życiu. Tak bardzo się bałem. I nic się nie stało. Wciąż tkwiłem przylepiony do przeszkody, niezdolny do przejścia przez nią i powrotu do ciała. Wpadłem w panikę. Zaciskałem pięści, krzyczałem i płakałem. Po tym bezowocnym wysiłku uspokoiłem się, głównie z powodu emocjonalnego wyczerpania. Czując się zagubiony leżałem tam i odpoczywałem, od czasu do czasu stukając w zimną, twardą ścianę. Nie wiem, jak długo tak leżałem, zanim wróciła mi zdolność racjonalnego myślenia. Bo w końcu wróciła. Nie mogłem zostać tu na zawsze  przynajmniej nie chciałem. Sytuacja wydawała się bez wyjścia.


Nie wiem czy ja bym tak chciała wychodzić z ciała i gdzieś tam krążyć nie wiadomo po co. Na własne życzenie krążyć po innych światach natrafiać na demony i inne potwory. Z pewnością nie będę ćwiczyć wychodzenia, chyba nie potrzebuję takich wrażeń. Jeśli gdzieś kiedyś "wyruszę" będzie kierowała tym wyższa pozytywna siła i ona zdecyduje, że nadszedł czas poznania nowych rzeczy. Bez opieki anioła stróża nigdzie się nie wybieram ;) Zresztą nie natknęłam się ani razu by Robert otaczał się jakąś tarczą ochronną przy rozpoczęciu procesu. Pisał też o tym, że w chwilach zagrożenia modlił się i wzywał boskiej pomocy , która w ogóle nie przychodziła. Być może takie projekcje astralne różnią się w zależności czy osoba jest w procesie rozwoju duchowego i dostąpiła wcześniej kontaktu z boskością od osoby takiej jak Robert. Chyba, że będzie coś w tym temacie w następnym książkach. Chociaż czasem czuł pomocną dłoń kogoś w rodzaju pomocników, którzy pomagali mu w wędrówkach np. brali za ręce i unosili.
Pisał , że zawsze przed odzieleniem ciała astralnego czuł wibracje. Może moje dreszcze podczas medytacji są są tego rodzaju wibracjami ? Potem proces odbywał się u niego automatycznie , zbytnio się nie starając, wychodził z ciała.

Link do recenzji II części - Dalekie podróże

Link do recenzji z III części - Najdalsza podróż



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj