Zgłębiłam ostatnio tą pozycję - Podróże duszy De Longa - techniki odkrywania i czerpania wiedzy z przeszłym wcieleń.
Ciekawa pozycja, z racji tego, że ten temat żywo mnie interesuje, przeczytałam ją jednym tchem. Kiedy zagłębimy się w to zagadnienie, zaczynamy dumać nad swoim bytem.
Swoje życie podzieliłam na dwa etapy, pierwszy zakończył się w tamtym roku wraz z rozpoczęciem drugiego - mojego duchowego rozwoju. Teraz wszystko wygląda inaczej, wiele rozmyślam też nad tym kim kiedyś byłam i po co tu jestem. Historie o których pisze autor są wciągające. Podzielam jego opinie , że przerobienie podczas sesji poprzedniego wcielenia potrafi nas uleczyć w obecnym. Chociaż spotkałam się też z opinią , żeby nie wracać do tego co było kiedyś i nie grzebać w przeszłości.
Kiedy się rodzimy, wokół większości z nas opada ciężka zasłona, zakrywając wspomnienia z poprzednich żyć. Aby ją podnieść i ujrzeć odległą przeszłość, trzeba zazwyczaj stosować specjalne techniki. Metody opisane w tej książce pozwolą ci zajrzeć za tę zasłonę, zobaczyć ciemne zakamarki swojego umysłu i dotrzeć do poprzednich wcieleń. W całym tym procesie będzie ci pomagać twoja wyższa jaźń. Pozwoli ci ona widzieć i wyczuwać przyszłość, przyśpieszając w ten sposób twój rozwój duchowy.
Tak, książka podaje proste techniki jak samemu podnieść tą zasłonę i dowiedzieć się więcej o naszej duszy, która jest nieśmiertelna, na drodze jej rozwoju zmieniamy tylko fizyczne ciało. Douglas pisze również o księdze Akaszy- to księga naszej duszy, która znajduje się w Uniwersalnej Bibliotece w wyższym wymiarze. To nic innego jak zapis naszej duszy ze wszystkimi wcieleniami. Możemy do niej zajrzeć. Czyli coś dla mnie :)
Sesje mają dosyć podobny schemat -osoba cofa się do wcielenia ( autor nie mówił do którego ) , do sytuacji, która ma wpływ na teraźniejszość ( np. osoba w obecnym cierpi na ból barku i okazało się , że w poprzednim wcieleniu była żołnierzem i została postrzelona w nie na wojnie). Potem Douglas prosi osobę , żeby przeniosła się do ostatnich chwil przed śmiercią, osoba opowiada że wychodzi z ciała i spotyka się ze swoim aniołem stróżem i duchowym przewodnikiem i udaje się z nimi do ogrodu - tam rozmawiają o obecnym wcieleniu, są to słowa z przesłaniem , podtrzymujące na duchu i uspokajające.
Przed powrotem na Ziemię ludzka dusza spotyka się na niebiańskich polach z aniołami i przewodnikami duchowymi. Te niebiańskie istoty gromadzą się wokół niej i omawiają z nią jej ostatnią ziemską inkarancję. Pokazują jej miejsca, w których może się odrodzić, aby jej rozwój duchowy przebiegał najszybciej. Każdy człowiek musi przeprowadzić tą rozmowę i dokonać jak najlepszego wyboru dotyczącego swojej przyszłości. Mówiąc w skrócie, wszyscy musimy podpisać z niebiańskimi istotami pewną umowę, a następnie powrócić na Ziemię, aby się uczyć i rozwijać.
Czytam Twojego bloga od kilku dni,zaczynając od początku żeby mieć pełną wiedzę o co tu chodzi. Rozwój umysłowo-duchowy to ciekawa ścieżka jednak należy być świadomym zagrożeń jakie na niej można napotkać.Książkowe rewelacje warto traktować z dystansem gdyż tak naprawdę nie sposób ich zweryfikować a każdy autor po swojemu ubarwia co też się dzieje pomiędzy życiem a śmiercią.Dla mnie reinkarnacja jest faktem ale jak dokładnie się to wszystko odbywa nie sposób wyjaśnić.Warto też pamiętać o ochronie przed astralnymi negatywami, ćwicząc wchodzenie w odmienne stany świadomości. Pojawiające się istoty czy mistrzowie to nie zawsze przyjazne byty, warto przede wszystkim polegać na sobie.pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńMiriam nie rozpoczynam medytacji bez ochrony, zawsze proszę swojego Anioła Stróża o opiekę. Wiem , że jest obok , bo raz na przestrzeni prawie 2 -letniej praktyki medytacyjnej miałam do czynienia z jakimś upadłym aniołem i nie było to miłe spotkanie ( pisałam o tym wcześniej). Gdy coś wzbudzi mój niepokój, po prostu otwieram oczy.
OdpowiedzUsuńFakt , rozwój duchowy to ciekawa ścieżka, ale nie taka prosta i łatwa jak się wielu ludziom wydaje.
Pozdrawiam.
Heh, ja od paru lat nie wierzę w reinkarnacje, ani inne takie. Chociaż fajnie było by znów wierzyć, to rozum mi nie pozwala.
OdpowiedzUsuń