Siedziałam ostatnio zadumana rozmyślając o różnych sprawach, też o tych duchowych. Myśli zeszły na temat Maryi i po chwili usłyszałam:
Odnalazłaś mnie. Szukałaś mnie nie tam gdzie trzeba. Jestem w twoim sercu a nie tam na zewnątrz.
Długo rozmyślałam o tych słowach. Przedwczoraj udało mi się w końcu usiąść do medytacji. Myśli krążyły sobie swobodnie aż odpłynęły gdzieś w nieznane. Znalazłam się na Plaży Czasu gdzie spotkałam mojego Berniego. Ucieszyłam się niezmiernie bo nie "widzieliśmy" się dobre kilka tygodni.
Za to , że odnalazłaś Matkę , otworzyłaś drzwi do Wielkiej Tajemnicy.
Po czym zobaczyłam wielki zamek do drzwi i wielki klucz, tak jak to wyglądało w bardzo dawnych czasach. Taki duży ciężki,ciemny, metalowy w kształcie prostokąta.Wokoło panował półmrok. Po chwili klucz wylądował w zamku, otworzył go i drzwi łagodnie zaczęły się otwierać Przez nie zaczęło wpadać cudowne światło. Widziałam, że tam jest jakiś piękny świat. Stałam na progu, ale nie mogłam go przekroczyć. Stałam tak i patrzyłam przed siebie nie mogąc się jednak ruszyć.
Szkoda, że nie mogłam tak iść, coś mnie powstrzymywało, albo nie jest jeszcze pora, być może za dużo wszystkiego na raz ;)
Tamtej nocy znowu miałam sen o tematyce lekarskiej. Stałam w wielkim holu, przed drzwiami jakieś sali, galowo ubrana, czekałam na lekarski egzamin końcowy. Ten jeden finalny egzamin dzielił mnie od zawodu lekarza.
Wczoraj zwyciężyła babska ciekawość i zaczęłam wypytywać Berniego o co chodzi z tą Tajemnicą, ale usłyszałam tylko:
Nie moja rola o tym mówić. Dostaniesz wskazówki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz