Na blogu wcale nie będę słodzić , że medytacja to tylko ochy i achy – jak piszą na innych stronach internetowych to też walka samych nas ze sobą. Mówię o prawdziwej medytacji i o prawdziwym rozwoju duchowym, a nie o medytacji – atrapie, o posiedzeniu sobie raz na jakiś czas na romantycznym wzniesieniu w idealnym stroju i makijażu z uśmiechem na twarzy– jej jak mnie denerwują te internetowe slogany. A oto ja w przeciwnym wizerunku- bluza, getry, świece i ja zatopiona w sobie, bez takiej przesłodzonej otoczki.
Teraz wchodzę na duchową pustynię w poszukiwaniu światła , gdzie nie ma niczego, dokopałam się do kolejnego paskudnego śmietnika w mojej podświadomości , który muszę oczyścić.
Za to z upływem czasu we mnie narodziła się świadomość połączenia z otaczającym światem – ludźmi, przyrodą zwierzętami. Jakiś czas myślałam, że to może efekt rozwijającej się czakry serca czy zalążków telepatii. Ale to jest taka świadomość jakby każdy z nas był oddzielny jak listek na drzewie , ale wszyscy mamy część wspólną – drzewo . Widzę takie drzewo które jest wszystkim , wszyscy z niego wyrastamy, żyjemy osobno każdy swoim życiem , ale jednocześnie jesteśmy razem.
Przestałam oceniać ludzi, bo przecież trudno ich oceniać jak nie wiemy co jest w ich duszach. Akceptuję ich takimi jacy są – po prostu. Dawno odeszło plotkarskie obgadywanie innych jak to leży w ludzkiej naturze. Widzę teraz ile rzeczy odeszło z mojego życia , ile myśli i głupich przyzwyczajeń . Odeszły tak cichutko bez wymuszeń, że dopiero teraz się zorientowałam , że ich nie ma. Cichutko odeszli ludzie , których kurczowo się trzymałam ,a którzy nie są mi teraz w ogóle potrzebni. Za to pojawili się nowi od tak po prostu – tacy jacy są mi na to chwilę potrzebni.
Cała ta myśl o połączeniu z innymi rozbrzmiewała mi w głowie wczorajszy wieczór. Zaczęłam leniwie rozmyślać dalej skąd to uczucie jakbym ich wszystkich „jakoś” znała.
Piję kawę – patrzę na męża – myślę – to przecież nie jest moje pierwsze wcielenie. Może w którymś poprzednim był moim dzieckiem , czyli teraz ma cześć mnie. Patrzę na syna , może kiedyś byłam jego córką, wtedy on dał mi część siebie. Ja sama kiedyś zniknę z tego życia , ale moje dzieci będą miały cząstkę mnie, która pójdzie do ich dzieci ,a z tych dzieci do ich dzieci.. Może wtedy narodzę się ponownie w takim dziecku, zatem będę żyć w innych w nieskończoność. I tak dalej…
Gdy tak zacznę rozpajęczać siebie – wieczność , podróżującą przez wymiary i wcielenia , dającą siebie innym i przyjmującą innych w sobie , rozumiem skąd to uczucie we mnie - połączenia ze Wszystkim i Wszystkimi…
EDIT - 05.05.2016
Wczoraj w medytacji znowu pojawiły się pulsujące złote okręgi - tym razem w najmniejszym okręgu nie pojawiło się oko jak zazwyczaj to się zdarzało, a symbol OM - złoty
Znaczenie symbolu OM
OM – uważana za pierwszą głoskę wszechświata, prasylabę nie należącą do żadnego języka. Odpowiednia wymowa, powtarzanie tej głoski ma ułatwić osiągnięcie stanu głębokiej medytacji i oświecenia. Zaleca się intonować głoskę OM długo i przeciągle na wydechu modulując głos. Ma to pomóc w odnalezieniu spokoju i ciszy, połączeniu się z kosmosem oraz doświadczaniu siebie jako części wszechświata. OM to boski dźwięk dostępny niegdyś tylko wtajemniczonym. Również OM jako znak graficzny oddziałuje pozytywnie na otoczenie.
A dziś rano miałam piękny sen - stałam na skraju brzozowego lasu. Czemu akurat brzozowego ?
Zatem ? Może faktycznie jest coś więcej oprócz pustki...
Jak dobrze znajome mi są te uczucia, też średnio pasuje do medytacyjnych obrazków siedząca w łazience obok kosza na pranie ze słuchawkami:)
OdpowiedzUsuńZdarza mi się patrzeć na moją córeczkę i myśleć czy my się już spotkałyśmy? Jakie były nasze relacje?
A obecnie jestem w jakimś dziwnym miejscu, dalej Silvuje ale mam wrażenie, że robię coś źle. Nie ruszam od kilku tygodni nawet odrobinę do przodu z planami.
czytam o tych wahaniach nastrojów,i jak bym o sobie czytała....Więcej w moim życiu smutku niż radości .Dochodzę do wniosku że jest inaczej niż być powinno.
OdpowiedzUsuńStale służę komuś,mąż,dzieci wcześniej-teraz wzięłam na swoje barki opiekę nad teściami i mamą.Niemam swojego życia tylko dla siebie,stale ktoś gości w moim życiu i domu.Czuję jak życie mnie omija,.Wiem że takie życie sobie wybrałam (będąc w sferze duchowej) ale tak trudno się z tym pogodzić będąc tu i teraz....przepraszam za to biadolenie....pozdrawiam Kalisto :)
Merka ja też tak się zastanawiam czemu życie mnie doświadcza w taki a nie inny sposób, dlaczego jest tak jak w tym życiu , nie jesteś w teraz skoro dopadają cię takie nastroje. Ja gdy mam maksymalnego doła - mówię hola bądź w teraz to mi pomaga. Potem myślę , że życie to wieczna sinusoida - raz jesteśmy na dole raz na górze. Wtedy jakoś mi lepiej - przecież dół nie będzie trwał wiecznie. Gorąco polecam książkę wewnętrzne przebudzenie Collina.
Usuń