Translator

Polub mnie :)

Szukaj na tym blogu

poniedziałek, 2 listopada 2020

Być

Powiększanie się i wchłanianie coraz więcej przestrzeni stawia mnie w sytuacji gdy następuje scalanie z tym co jest. Pisałam o tym jakiś czas temu, ale obserwuję, że to uczucie niedawno jakoś znowu przybrało na sile. Wciąż nie mogę się z tym oswoić bo to  takie nie moje, takie nie JA. Bo JA stapia się w jedność z otaczającą rzeczywistością. Czyżby powolne umieranie jednostki ? Gdy etykieta mojej osobowości powoli zaciera litery i wyobrażenia tego co zostało pisane przez lata zarówno przeze mnie, ale przez rodzinę i otaczający świat ? Wiele emocji też się zaciera. Jest trwanie w istnieniu w stałym klimacie przemijających chwil. Jak długo jeszcze ? I co potem.....

Praktyka medytacyjna wciąż trwa. Na przestrzeni lat sporo się zmieniło na tym obszarze. Wiele rzeczy upraszczam bo umysł odrzuca wymyślne techniki. Przestałam się ścigać z czasem. To jest ten okres gdy odpuszczanie jest najlepszym przyjacielem, gdy wzrasta we mnie niekontrolowane dążenie czasem do rzeczy niemożliwych. Bo to nie jest tak, że osoba medytująca jest oazą spokoju , której niestraszne są przeciwności losu. Widzi się wtedy więcej i głębiej czasem aż do korzeni. Nie zawsze jest łatwo zmierzyć się z tym. Nie raz chciałabym zawrócić to co się wydarzyło i zmienić bieg. Naprawić błędy i wypowiedziane słowa. Ale wiem dawno, że życie wciąż płynie nie oglądając się za siebie. Nic nie jest takie samo i nigdy nie będzie. Ale to jest też ten moment gdy mówię: nie oglądaj się za siebie...

 Rozdrapywanie przeszłych ran jest nurzaniem się w przeszłości, która nigdy nie stanie się przyszłością. Jestem tu gdzie jestem i jaka jestem bo tak miało być. Po prostu. Dorabianie do tego jakieś ideologii nie ma sensu. Każdy z nas te same z pozoru rzeczy interpretuje na swój sposób. Bo tacy jesteśmy różni tu na ziemi i w naszych istnieniach, ale tam w źródle każdy z nas jest tym samym. Bycie wszystkim. Być wszędzie i nigdzie. Jedność.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj