Mijają prawie 2 miesiące od warsztatów Kundalini a we mnie wciąż tyle się dzieje. Tyle spraw i doznań, których mój umysł nie pojmuje a ja sama dziękuję za to co przychodzi cokolwiek to jest i w jakiej formie. Zmieniają się sny. I to nie tylko to, że jest ich znacznie więcej ale też to , że mocno mnie trzymają w swoich objęciach nad ranem, gdy muszę wstawiać a tak bardzo chciałabym jeszcze zostać w ciepłym łóżku i dośnić....
To sny o uwalnianiu, o otwieraniu mnie na coś innego, niż to co znałam do tej pory, ale też o przyjmowaniu i wchłanianiu czegoś w siebie. Sny o uzdrawianiu mnie samej. To też unoszenie się w przestrzeni i odczuwanie obierania się z warstw jak łuski cebuli. To też jasne i pewne wypowiedzi do innych osób, czasem niewygodne choć prawdziwie jakby czakra gardła wyrażała to od czego jest.