Moja uwielbia te historyjki, uwielbia przed zaśnięciem wyobrażać sobie to o czym mówię. Nie robimy tego codziennie , zwykle raz w tygodniu, lub przed ważnymi wydarzeniami.
Dziś napiszę jak ten świat wygląda i co tam robimy. Mamy taki swój podwodny świat. Nasz świat zadziałał przy pobieraniu krwi , córka zawsze się bała a tym razem podczas całego oczekiwania wymyślałam dalszy ciąg historyjek z udziałem morskich zwierzątek, co skutecznie spowodowało że mała zapomniała o strachu. I śmiała się jak jej mówiłam że wujo Ben - ogromny wodny żółw będzie z niej dumny jak nie będzie płakać.
Stali bywalcy podwodnego królestwa to ciotka Lilka ( płaszczka), wujo Ben ( żółw) oraz psotliwy Gutek ( konik morski). Inne przychodzą i odchodzą. W podwodnym świecie mamy morską klinikę , gdzie ciotka Lilka leczy chore morskie zwierzęta, teraz moja mała jej "pomaga" . Środek i koniec naszych historyjek jest z reguły ten sam - wprowadzamy się w dobry nastrój a potem zasypiamy. Widzę jak opowiadam , uśmiecha się i próbuje rękami wykonywać czynności o których mówię.
Nie mamy strachu przed klasówką - łączymy trzy paluszki i wiemy że wujo Ben zna odpowiedzi na wszystkie pytania ;).
Córka chodzi do szkółki pływackiej bo nie umie pływać, w tamtym tygodniu była nawet mała histeria bo nie nadążała za innymi dziećmi ( dołączyła do grupy już pływającej) . Przed zajęciami powtarzałam jej żeby przed zaśnieciem wyobraziła sobie że pływa jak mały delfinek - nie ma żadnych problemów. Tak "pływaliśmy" dwa dni, a potem już na basenie tylko pokazałam jej 3 złączone palce, mała uśmiechnęła się bo wiedziała że tym gestem przypomninam jej o delfinku a jak delfinek - to przypomnienie radości z pływania. I niesamowite - cała lekcja przeszła bez problemu, nie chciała wychodzić z basenu - widziałam i czułam jej pewność siebie i nauczyła się pływać na plecach !
Mała już jest "zaprojektowana" 3 palce - rozluźnienie i opanowanie. Przekazuję tylko dobre treści i miłość i to że jest dla mnie ważna. Synek jest jeszcze mały ale z nim też będę pracować.
Przedwczoraj nastawiałyśmy się pozytywnie na konkurs z języka angielskiego- zastosowałam technikę baloników. Córka widziała przylatujące i odlatujące kolorowe baloniki, potem odliczałyśmy od 10 do 1 , przy jedynce cyfra była przyczepiona do balonika , złapała go za ogonek i poleciała w swoje ulubione miejsce a tam widziała siebie piszącą ten konkurs z przeświadczeniem ze zna odpowiedzi na wszystkie pytania. Tym samym uwierzyła że potrafi i się nie boi.
Wczoraj rano zapytałam córki jak nastrój, a ona... MAMO JEST MOC !
A po teście:
Mamo nie pamiętałam pisowni jednego wyrazu, ale złączyłam trzy palce, skupiłam się i zaraz mi się przypomniało :)
01.04.14 - EDIT : Córka zajęła I miejsce w konkursie w szkole z j. angielskiego i tym samym zakwalifikowała się do II etapu :)
13.05.14 - EDIT: Córka zajęła I miejsca w dwóch konkursach z j. angielskiego a tym samym rok bezpłatnej nauki w dwóch prywatnych szkolach językowych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz