Tytuł wskazuje , że miałam pisać o czym innym. Teraz naszła mnie taka chwila refleksji jak to jedne wydarzenia mają wpływ na inne. Koleżanka poleciła mi książkę dla córki , która jest uzdolniona plastycznie o sztuce rysunku. Pojechałam tam - to taki punkt taniej książki, przy okazji przejrzałam też inne. Natknęłam sie na książkę "Regresja hipnotyczna" Bożeny Figarskiej. Pewnie bym jej nie kupiła ale cena była bardzo zachęcająca - przecena z 24,50 na 4,50. No i wpadłam po uszy, książka jest fantastyczna. Autorka opisuje o reinkarnacji , że nasza dusza żyje wiele razy , tylko ciało zmieniamy a schodzimy na ziemię żeby przerobić kolejną lekcję w naszym rozwoju. Wierzę w Boga i wiem że kościół nie uznaje reinkarnacji, ale jak się czyta w książce sesje regresji hipnotycznej różnych ludzi to zaczyna się w to wierzyć.
Zaczęłam się sama zastanawiać , po co jestem ja na ziemi, jaka jest moja misja i jakie przeznaczenie, myślę że każdy człowiek przychodzi tu po coś. Myślę , że z biegiem ćwiczeń i pracy nad sobą , dowiem się nie jednego. Teraz patrzę na siebie inaczej , na innych ludzi. Wiele do odkrycia przede mną i coraz bliżej jestem zdania żeby pojechać w tym roku na II stopień Silvy. To będzie duży skok. Do tej pory czuję tą energię z kursu I stopnia, energię sesji i ludzi. Mam to przed oczami jakby było wczoraj.
I znowu refleksja - tamto wyadrzenie sprzed roku zaprowadziło mnie na zupełnie inne tory życia , tak jakbym była pociągiem a to wydarzenie spowodowało że skręciłam w nową drogę .Na pewno po coś a nie od tak, jest w tym jakiś ukryty głębszy sens i mam nadzieję , że się o tym dowiem. Mam teraz w sobie dużo pozytywnej energii, musi się udzielać ona innym ludziom. Mam taką panią w pasmanterii, która zawsze była niemiła i kapryśna , nadąsana. Nie lubiłam robić tam zakupów, ale do jakiegoś czasu jest dla mnie wyjątkowo miła i nawet się uśmiecha. Moja ta sama fryzjerka tak samo , ma taki raczej nadąsany charakter a od jakiegoś czasu , jest miła jak nigdy dotąd.
Jesteśmy energią , wiem to , czuję to mocniej , po tej sesji gdy byłam małą cząstką we Wszechświecie, do tej pory nie wiem co to był za stan i gdzie tak naprawdę byłam. Więcej to się nie powtórzyło.
Dziś nad ranem miałam sen, było lato , słonecznie. Byłam na jakimś ślubie , chyba ktoś z rodziny było mnóstwo ludzi, rozmawiałam z wujkiem tym samym co miał raka płuc,( pisałam o nim),siedziałam na jakimś krzesełku na polu przed kościołem, to znaczy ślub był w kościele , ale mnie tam nie było. Jakbyśmy na tym polu czy łące czekali na koniec ceremonii po czym udaliśmy się do lokalu. Ostatnie sny są pełne jasnych kolorów i słońca. W tamtym tygodniu też przyśniło mi się słońce. Piękne, wielkie i ciepłe.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz