Gdy zobaczyłam książkę Trening szczęścia , przyłamałam się trochę. Książka jest opasła , bo ponad 500 stron . Powiem szczerze nie lubię aż takich grubych książek. Pocieszyłam się jednak , bo zawiera dużo pustych miejsc do wypełnienia. Jest ona fakt, rodzajem treningu, ponieważ autorka do obrzydzenia pisze o fałszywych i prawidłowych kodach podświadomości, ale może właśnie o to chodzi. Najpierw przypomina kody, potem podaje fałszywy kod i mamy w puste okienko wpisać pozytywny kod i tak chyba ze 2-3 razy. Z tym , że tych kodów podaje bardzo dużo, nie tylko te które wymieniłam ostatnio. Być może jeśli postaramy się wypełnić te wszystkie pola samodzielnie to wtedy coś w tej naszej głowie zostanie. Jeśli zatem postanowicie wypełnić wszystkie polecenia autorki to tak szybko jej nie przeczytacie. Ja tego nie robiłam. Potem autorka pisze jeszcze o podświadomości, trochę o religii i znowu ćwiczenia z kodów.
Kochaj siebie. Zaopiekuj się sobą. Bądź dla siebie dobra. Dbaj o siebie. Bądź dla siebie najlepszym przyjacielem.
Mam taką swoją opinię na ten temat, skracając te wszystkie książki to kilku zdań. Nasza podświadomość to takie wewnętrzne przestraszone dziecko, które nie chce zmian i wszystkiego się boi. Spróbujcie siebie po prostu pokochać , spróbujcie sobie wyobrazić że tam wewnątrz was mieszka mała istotka , która mimo wszystko chce dla was jak najlepiej. Obdarzcie ją miłością i szacunkiem.
Jeżeli macie dzieci to spróbujcie siebie pokochać właśnie taką miłością. Miłość do własnego dziecka jest pozbawiona podtekstów, jest zupełnie bezinteresowna i niczego nie oczekuje w zamian. Ja mam dzieci i dlatego wiem jakie to uczucie i takim uczuciem obdarzam siebie codziennie. Jeśli dacie sobie to uczucie , podświadomość nie będzie jej szukała na zewnątrz, a czasem wiecie , że ona chodzi okrężną drogą i po drodze mogą się wydarzyć zupełnie nieoczekiwane rzeczy zanim zdobędzie to co chce. Wszystkie te pozytywne uczucia jak poczucie bezpieczeństwa, akceptacji, radości niech znajdzie w sobie.
Tak tylko tej akceptacji trzeba się uczyć codziennie dzień pod dniu, bo jak pisze Beata kody wyryte są w nas na żelaznych tabliczkach , których nie da się tak szybko zmienić.
Jeśli pokochacie siebie - to swoje wewnętrzne dziecko, świat z czasem odpłaci się wam tym samym. W świecie energetycznym podobne przyciąga podobne.
Ja czasem też dbam o siebie robiąc sobie drobne przyjemności. Ostatnio poszłam sobie do kina , kupiłam sobie paczkę orzeszków w czekoladzie ( choć teoretycznie jestem na diecie - ale o tym innym razem;)) i Kubusia do picia. Nie potrzebowałam nikogo do towarzystwa- sama ze sobą.
Czasem zatrzymajcie się na chwilę i pomyślcie o sobie.
Link do recenzji V części " Jestem Bogiem podświadomości" - TUTAJ
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz